WARSZTAT SS
Ciiii....:-)
h a , h a , . . c i i i . . .
Allle się działo... Aż pudełko podskakiwało...
No, woblerki same się robią i mogę wreszcie spokojnie zająć się innymi przynętami... Nagle wszystkim zachciało się błystek podlodowych... Wyrachowani fanatycy... Ciepło, chcą na pstrąga... Zimno, chcą na lód... A jak przyjdzie odwilż, to już w ogóle nie będą wiedzieć, co chcą... Zaznaczam, że gumowców nie robię...
No, woblerki same się robią i mogę wreszcie spokojnie zająć się innymi przynętami... Nagle wszystkim zachciało się błystek podlodowych... Wyrachowani fanatycy... Ciepło, chcą na pstrąga... Zimno, chcą na lód... A jak przyjdzie odwilż, to już w ogóle nie będą wiedzieć, co chcą... Zaznaczam, że gumowców nie robię...
Aha, no to już wiem Adaś o co chodzi... Dzięki.
Przełożyłem Ślicznotkę Reprodutorkę do przegródki z "Kiełbusami" i... nic. Cisza. Postaram się sprawę wyjaśnić jak najszybciej. Zależy mi bardzo na takiej krzyżówce, a tu takie jaja... A może raczej, brak jaj sprawił, że NIC...Hmmm, przyjrzę się "Kiełbusom" i ślicznotce uważniej...Dam im czas do wieczora...
Dziś sobie skończę odlewać raczki i wezmę się za groty w kotwiczkach... To zmienianie kotwiczek z zadziorowych na bez... już w ubiegłym roku mnie wnerwiło... Muszę mieć spory zapas bezzadziorowych i w domu, przed wyprawą je wymieniać, a nie na łowisku...
Przełożyłem Ślicznotkę Reprodutorkę do przegródki z "Kiełbusami" i... nic. Cisza. Postaram się sprawę wyjaśnić jak najszybciej. Zależy mi bardzo na takiej krzyżówce, a tu takie jaja... A może raczej, brak jaj sprawił, że NIC...Hmmm, przyjrzę się "Kiełbusom" i ślicznotce uważniej...Dam im czas do wieczora...
Dziś sobie skończę odlewać raczki i wezmę się za groty w kotwiczkach... To zmienianie kotwiczek z zadziorowych na bez... już w ubiegłym roku mnie wnerwiło... Muszę mieć spory zapas bezzadziorowych i w domu, przed wyprawą je wymieniać, a nie na łowisku...
Odwiedziłem wczoraj Danuśkę i małą Zuśkę (zmieniłem jej imię na cześć ZUSu), aby nie zapomniały mojej gęby... Kąpiel,póżniej wyprane rzeczy i wałówę w plecak, i z powrotem do warsztatu... Za tydzień znów wrócę... Życie jak w bajce, robić to, co się chce, jak przystało prawdziwemu wędkarzowi i rękodzielnikowi... A co...
Nysa koło mieszkania...
Nysa koło mieszkania...
No, proces zapładniania zakończony. Ostatnimi partnerami ślicznotki były mruczki i młode łamańce, ale poprosiły o anonimowość, więc muszę z oczywistych względów się przystosować... Ciąża woblera trwa 3 miesiące. Samica kopuluje z wieloma samcami. Ojcem jej dzieci zostanie samiec, którego cechy spełniają pewne kryteria.
Teraz czekanie... Przeniosłem samiczkę do specjalnego pomieszczenia... Tam stworzyłem warunki do prawidłowego rozwoju embrionu i płodu. Są w nim zapachy wody, kwiatów, lasu... Jest szum wodospadu, świst zimorodka i terkot kołowrotkowego hamulca... Tam razem z nią będę spać, myśleć i marzyć... Bo część życia każdej jednej mojej przynęty jest także częścią mojego pięknego życia... Życia prawdziwego wędkarza...
Teraz czekanie... Przeniosłem samiczkę do specjalnego pomieszczenia... Tam stworzyłem warunki do prawidłowego rozwoju embrionu i płodu. Są w nim zapachy wody, kwiatów, lasu... Jest szum wodospadu, świst zimorodka i terkot kołowrotkowego hamulca... Tam razem z nią będę spać, myśleć i marzyć... Bo część życia każdej jednej mojej przynęty jest także częścią mojego pięknego życia... Życia prawdziwego wędkarza...
z kolei ja proszę Pana przyłapałem twistera,woblera i na tym leżała wahadłówka no..po prostu sodomia
I cosik z tego może się wykluć... Na tym polega rozwój... Ale "sodoma i gomoria" musi być, jak mówiła moja św. p. Prababcia... Po to są chmury, aby docenić ciepło i blask słońca...
Dziś może cały dzień będę na którymś ze zbiorników zaporowych, albo na jakiejś żwirowni... Decyzja za godzinę. Mam co nieco do sprawdzenia w kwestii wartości użytkowej nowych przynęt podlodowych. Kilka wzorów, niepomalowanych. Może to ostatnia szansa, bo ponoć znów idzie odwilż... Spadnie deszcz i koniec pieśni...
Wczorajszy wypad na lód zadziałał jak zastrzyk adrenaliny. Nie można ciągle siedzieć w warsztacie, bo to może żle się skończyć. Rękodzielnik bez wędkarskiego doświadczenia, to jak pusta butelka, albo piana bez bąbelków...
Testy wypadły bardzo zadowalająco, w dniu "ciężkich" brań uwieszały się okonki, nawet szczupak się zawieruszył. Ale to przyszłość... Teraz muszę kończyć, to co zacząłem.
Testy wypadły bardzo zadowalająco, w dniu "ciężkich" brań uwieszały się okonki, nawet szczupak się zawieruszył. Ale to przyszłość... Teraz muszę kończyć, to co zacząłem.
Wracam do "ha, ha...", ha, ha... Miesiąc postu wystarczy... Nie potrafię się już zmienić... Za póżno... Zresztą, jak tu się nie śmiać, ha, ha... Co chwilę jakieś r e w e l a c j e... Od kiedy "spoważniałem" wszyscy wkoło zadają głupie pytania w stylu "czy nie jestem chory, czy coś ci czasem nie dolega, co cię gryzie itd.", a więc nie opłaca się być sztywniakiem, bo trzeba się tłumaczyć... Poza tym Mama powiedziała, że od kiedy spoważniałem, czuje się znacznie gorzej... To "poważny" argument, żeby zerwać z powagą... Powaga sprawy tak nakazuje... Bycie sobą, to cząstka wolności przecież... A więc witaj na nowo "Ha, ha..."...
Co tutaj tak cicho???
Pogoda użytkowa :-)
Hehehehhe fajne ,radosne zdjęcia :-)
Taka mina po każdej obcince szczupaka... No, ale jak łowić anemicznie żerujące okonie na malutkie blaszki... Czasem w środku zimy szczupak szaleje, ale dobrze, że nie często...