WARSZTAT SS
Gustowne klamerki? A ja "toto" nazywałem jakimiś "żabkami"... Dziękuję Andrzeju za uznanie w doborze... Jednak mała pomyłka... Te nie są do bielizny. Majtki przybijam gwożdziem do płotu i raczej mało gustownie to wygląda, ha, ha...
Cykadass: |
W międzyczasie szukałem jakiegoś nowego pomysłu na błystkę podlodową i "wyświtało" mi coś takiego. Na razie jest "w trakcie"... |
Coś krąży we wszechświecie.
Jakaś myśl wspólna.
Ja wczoraj drepcząc do domu rozmyślałem na temat takiej wahadłówko-woblerówki drzewiennej.
Kształt mi się objawił bardzo podobny, ale inaczej wyprofilowana.
Sławku czy ta błystka jest z drewna ?
Te nie są drewna. Z drewna robię zupełnie inne. Tych jeszcze nie ważyłem, ale pi X oko mają gdzieś 8 - 9. Trochę cyny, trochę ołowiu, sól i pieprz do smaku...
Przepiękne - ten płaski ogonek będzie zapewne dawał możliwość sporej korekcji pracy - Fajne
Błystki podlodowe należy dzielić na wiele rodzajów w zależności od przeznaczenia. Utarło się błędne przekonanie, że te "odjeżdżające" są najlepsze... Nie ma nic ani najlepszego, ani najgorszego, ha, ha... Są tylko "potrzeby chwili". Ja zawsze najwięcej czasu poświęcam "elastycznym uniwersałom", a więc tłumacząc z mojego na ogólny - takim przynętom. które są bardzo łatwe do zmiany na łowisku swoich barw, akcji, czy nawet kształtu. Moje błystki podlodowe można przemalowywać i podginać do woli... I o to chodzi...
Witam
Nazywam się Tomasz Świderski ,woblery robię od jakichś 10 miesięcy i choć nie źle mi idzie to miałem straszny problem z wyważaniem tak żeby osiągnąć pożądaną pracę woblera.Robiłem nacięcie od dołu do grzbietu w gotowym korpusie i tam wciskałem ołów nad stelażem pod stelażem ,w poprzek itp itd ,straszna katorga żeby osiągnąć powtarzalność już wcześniej zrobionej w innym woblerze sprawdzonej łownej pracy ,ile czasu spędzałem nad wyważaniem pojedyńczego woblera to ja tylko wiem :-).
Chciałem w tym wątku podziękować Woblerowi 129 ,którego znam z innego forum i Panu Panie Sławku za objawienie mi a w zasadzie to chyba wszystkim tak prostej i oczywistej a jednak dla większości nie osiągalnej przez lata innej metody wyważania woblerów :-),dla mnie to prawdziwe objawienie i koniec katorgi ,pojawiły się nieograniczone możliwości i nowe horyzonty.
Więc jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :-).
Nazywam się Tomasz Świderski ,woblery robię od jakichś 10 miesięcy i choć nie źle mi idzie to miałem straszny problem z wyważaniem tak żeby osiągnąć pożądaną pracę woblera.Robiłem nacięcie od dołu do grzbietu w gotowym korpusie i tam wciskałem ołów nad stelażem pod stelażem ,w poprzek itp itd ,straszna katorga żeby osiągnąć powtarzalność już wcześniej zrobionej w innym woblerze sprawdzonej łownej pracy ,ile czasu spędzałem nad wyważaniem pojedyńczego woblera to ja tylko wiem :-).
Chciałem w tym wątku podziękować Woblerowi 129 ,którego znam z innego forum i Panu Panie Sławku za objawienie mi a w zasadzie to chyba wszystkim tak prostej i oczywistej a jednak dla większości nie osiągalnej przez lata innej metody wyważania woblerów :-),dla mnie to prawdziwe objawienie i koniec katorgi ,pojawiły się nieograniczone możliwości i nowe horyzonty.
Więc jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :-).
Panie Tomku, wszystko jeszcze przed nami… Na razie czekam na natchnienie, aby pisać o woblerach, bo naćpałem się denaturatem (Maciek Wobler129 wie o co chodzi) , moje myśli bardzo się zboczyły i pofrunęły w kierunku bliżej na razie nie określonej błystki, coś mi po prostu błyska w ślepiach, ha, ha… Z błyskiem w oku dziękuję Panu za docenienie tego, co bezcenne…
Dokładnie tak :-) bezcenne :-)efekty pracy pokażę w filmikach po pierwszym pobycie nad wodą.
Można założyć, że rzeczy najprostsze są najlepsze. Istnieje bardzo dużo dowodów na potwierdzenie tej tezy. Jednak z drugiej strony nie istniałby świat komputerów i mielibyśmy spory problem z szybką wymianą informacji. Należy szukać prawdy po środku i nigdy nie komplikować sobie prostych spraw. Młodych wędkarzy zakręcono wokół własnej osi i puszczono samopas. Przydałaby się odśrodkowa siła, która wypchnie ich z tego obłędnego kręgu i zamieni zawrót głowy w spokojne, racjonalne myślenie. Na rybach potrzebny jest spokój i opanowanie. Także przy majsterkowaniu…
Obciążanie woblerów to szerokie zagadnienie. Zwykle należy przyszły wobler wstępnie, roboczo wyważyć; zmierzyć, jaka jest jego mniej więcej wyporność. Przy powtarzalnych, robionych wg szablonu i z jednakowego materiału woblerach taka czynność z reguły występuje tylko raz - służy zwykle do utorowania sobie wiedzy o granicach wyporności, bo i tak, wszystko co związane jest z wyważeniem modyfikowane jest w trakcie następnych posunięć… Wyporność woblerów można sprawdzać w prosty sposób - w naczyniu z wodą. Do sklejonych jeszcze i polakierowanych połówek przyklejamy kawałek nici i na niej stopniowo umocowujemy części obciążenia, którym zamierzamy nafaszerować naszą przynętę. Oprócz, oczywiście stelażu, kotwic, kółek łącznikowych , mogą to być śruciny, taśma itp. W ten sposób dowiadujemy się, po stopniu zanurzenia, ile mniej więcej potrzeba nam obciążenia, aby nasz wobler był pływający, albo tonący. Jeśli dysponujemy bardzo dokładną wagą laboratoryjną ważymy wszystko, oprócz kotwic, kółek, stelażu i zapisujemy dane. Jeśli nie mamy wagi potrzebne “do farszu” części chowamy do osobnego pudełka - przydadzą nam się póżniej…
Bardzo ważna jest kolejność czynności wyważania. Dzielę je na kilka części - wstępne, pośrednie i końcowe. Posłużę się przykładem pierwszego lepszego z brzegu woblera, którego fotka wpadła mi w oko. Nie jest to tzw. “Strzyga” z CF, ale “coś” trochę podobnego. Kiedyś w ogóle nie robiłem woblerów powtarzalnych w kształcie. Do mojej metody nie jest to absolutnie potrzebne. Mogę przeciąć zwykły patyk na dwie połówki i zrobić z tego łowną przynętę. Załóżmy, że chcemy, aby nasza przynęta miała z góry założoną akcję, powiedzmy … No właśnie, muszę pomyśleć nad nazewnictwem różnych podstawowych typów akcji i nadać im odpowiednie symbole. To bardzo ułatwi komunikację i mam nadzieję, że nie zerwie wcześniej wspomnianej, cieniutkiej nici, na której wisi obciążenie i …nasze porozumienie…
Obciążanie woblerów to szerokie zagadnienie. Zwykle należy przyszły wobler wstępnie, roboczo wyważyć; zmierzyć, jaka jest jego mniej więcej wyporność. Przy powtarzalnych, robionych wg szablonu i z jednakowego materiału woblerach taka czynność z reguły występuje tylko raz - służy zwykle do utorowania sobie wiedzy o granicach wyporności, bo i tak, wszystko co związane jest z wyważeniem modyfikowane jest w trakcie następnych posunięć… Wyporność woblerów można sprawdzać w prosty sposób - w naczyniu z wodą. Do sklejonych jeszcze i polakierowanych połówek przyklejamy kawałek nici i na niej stopniowo umocowujemy części obciążenia, którym zamierzamy nafaszerować naszą przynętę. Oprócz, oczywiście stelażu, kotwic, kółek łącznikowych , mogą to być śruciny, taśma itp. W ten sposób dowiadujemy się, po stopniu zanurzenia, ile mniej więcej potrzeba nam obciążenia, aby nasz wobler był pływający, albo tonący. Jeśli dysponujemy bardzo dokładną wagą laboratoryjną ważymy wszystko, oprócz kotwic, kółek, stelażu i zapisujemy dane. Jeśli nie mamy wagi potrzebne “do farszu” części chowamy do osobnego pudełka - przydadzą nam się póżniej…
Bardzo ważna jest kolejność czynności wyważania. Dzielę je na kilka części - wstępne, pośrednie i końcowe. Posłużę się przykładem pierwszego lepszego z brzegu woblera, którego fotka wpadła mi w oko. Nie jest to tzw. “Strzyga” z CF, ale “coś” trochę podobnego. Kiedyś w ogóle nie robiłem woblerów powtarzalnych w kształcie. Do mojej metody nie jest to absolutnie potrzebne. Mogę przeciąć zwykły patyk na dwie połówki i zrobić z tego łowną przynętę. Załóżmy, że chcemy, aby nasza przynęta miała z góry założoną akcję, powiedzmy … No właśnie, muszę pomyśleć nad nazewnictwem różnych podstawowych typów akcji i nadać im odpowiednie symbole. To bardzo ułatwi komunikację i mam nadzieję, że nie zerwie wcześniej wspomnianej, cieniutkiej nici, na której wisi obciążenie i …nasze porozumienie…
Koniec starego i początek nowego roku to u mnie same awarie, ale może to i dobrze… Odpocząłem trochę od komputera i łazienki (ha, ha…). Najważniejsze, że lodówka nie nawaliła.
Komputer już działa, sprzęt w łazience jeszcze nie, a więc trochę zarośnięty, trochę umorusany, trochę śmierdzący, jak przystało prawdziwemu bywalcowi warsztatu - składam spóźnione, ale szczere najserdeczniejsze życzenia noworoczne. Aby w Nowym Roku do każdej Waszej przynęty ryby ustawiały się w kolejce… Z przepychankami, rzecz jasna…
Komputer już działa, sprzęt w łazience jeszcze nie, a więc trochę zarośnięty, trochę umorusany, trochę śmierdzący, jak przystało prawdziwemu bywalcowi warsztatu - składam spóźnione, ale szczere najserdeczniejsze życzenia noworoczne. Aby w Nowym Roku do każdej Waszej przynęty ryby ustawiały się w kolejce… Z przepychankami, rzecz jasna…
Akcja X - najczęstsza “w obiegu“, a więc technicznie najłatwiejsza do uzyskania.
Akcja Y - przód przynęty pracuje o wiele wężej niż część tylna.
Akcja V - przód przynęty pracuje bardzo wąsko, a część tylna wyrażnie, o wiele szerzej. Między Y, a V jest tylko teoretycznie niewielka różnica.
Resztę nazwę “pracą”.
"Drobnicowiec" - D,
“Lusterkowanie" - L,
“Myki” - M,
“Sznurek” - S,
“Wąż“- W.
Nic innego nie ma… Co prawda “istnieją” woblery, które nie dość, że “lusterkują“, to do tego mają tendencję do “migotania”, albo mają “myki” z gwałtownymi “odjazdami” - jest to jednak fantazja twórcy, który sam znalazł się w fazie akcji V, połączonej z “owymi odjazdami”, czyli VM!, ha, ha…
W “akcjach” i “pracy” bardzo ważna jest amplituda i częstotliwość. Te dwa czynniki mają wielki wpływ na łowność w pewnych okresach i warunkach… Np. wobler XSL o bardzo wąskiej bocznej amplitudzie i dużej częstotliwości lusterkowań jest niezastąpiony do łowienia pstrągów w pewnych, specyficznych warunkach w pewnej porze roku, wśród pewnych roślin…
Hmm, jest wśród Was psychiatra? Ratunku!!!, ha, ha…
Akcja Y - przód przynęty pracuje o wiele wężej niż część tylna.
Akcja V - przód przynęty pracuje bardzo wąsko, a część tylna wyrażnie, o wiele szerzej. Między Y, a V jest tylko teoretycznie niewielka różnica.
Resztę nazwę “pracą”.
"Drobnicowiec" - D,
“Lusterkowanie" - L,
“Myki” - M,
“Sznurek” - S,
“Wąż“- W.
Nic innego nie ma… Co prawda “istnieją” woblery, które nie dość, że “lusterkują“, to do tego mają tendencję do “migotania”, albo mają “myki” z gwałtownymi “odjazdami” - jest to jednak fantazja twórcy, który sam znalazł się w fazie akcji V, połączonej z “owymi odjazdami”, czyli VM!, ha, ha…
W “akcjach” i “pracy” bardzo ważna jest amplituda i częstotliwość. Te dwa czynniki mają wielki wpływ na łowność w pewnych okresach i warunkach… Np. wobler XSL o bardzo wąskiej bocznej amplitudzie i dużej częstotliwości lusterkowań jest niezastąpiony do łowienia pstrągów w pewnych, specyficznych warunkach w pewnej porze roku, wśród pewnych roślin…
Hmm, jest wśród Was psychiatra? Ratunku!!!, ha, ha…
SS... Jak dwa węże. Albo raczej żmije...
Akcja SS pstrągowa? W zależności od pory roku, pokarmu okresowego, stanu i klarowności wody, oraz wędkarskiej presji należy mieć w pudełku pewne grupy przynęt. Także woblerów. Zróżnicowanych w akcji, pracy, kształcie, kolorach, wielkości i możliwościach penetracji wszystkich stref wody. Tyle. Wiesz przecież, Remik...
Akcja SS pstrągowa? W zależności od pory roku, pokarmu okresowego, stanu i klarowności wody, oraz wędkarskiej presji należy mieć w pudełku pewne grupy przynęt. Także woblerów. Zróżnicowanych w akcji, pracy, kształcie, kolorach, wielkości i możliwościach penetracji wszystkich stref wody. Tyle. Wiesz przecież, Remik...
A więc zaplanowaliśmy sobie zrobienie woblera np. bardzo wolno tonącego o akcji Y. Kilka postów wcześniej wybrałem przypadkowy kształt. To, w jaki sposób to opiszę, będzie na razie tylko jednym z przykładów i demonstracją mojej filozofii. Najpierw spokojnie “organizujemy” akcję przynęty; czas na jej pracę i inne bajery jeszcze nie nadszedł. Możemy przystąpić do pierwszej fazy - wstępnego obciążenia. Aby z takiego kształtu “wykrzesać” akcję Y musimy “wyciszyć” głowę przynęty. Na fotografii czerwone owale są przekrojami poprzecznymi i widać wyrażnie, że przód woblera jest najgrubszy i zwęża się stopniowo w kierunku tyłu; niebieską linią zaznaczyłem miejsce przecięcia.
Panie Sławku czytam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Dzisiaj oglądając pana prace ,rozmieszczenie obciążenia i kształty woblerów dokonałem bawiąc się w wannie swoimi testerami następnego odkrycia ,:-) wszystko stało się jeszcze prostsze :-)
Odkryłem mianowicie zależność między sterem a pracą woblera ,taka drobniutką a jednak bardzo potrzebną wiedzę ,nie chodzi mi bynajmniej o samą wielkość ,kąt i szerokość steru ,odkryłem coś subtelniejszego i jeszcze raz dziękuje Panu za motywację i kopa jakiego dostaję czytając wątek :-)
Dzisiaj oglądając pana prace ,rozmieszczenie obciążenia i kształty woblerów dokonałem bawiąc się w wannie swoimi testerami następnego odkrycia ,:-) wszystko stało się jeszcze prostsze :-)
Odkryłem mianowicie zależność między sterem a pracą woblera ,taka drobniutką a jednak bardzo potrzebną wiedzę ,nie chodzi mi bynajmniej o samą wielkość ,kąt i szerokość steru ,odkryłem coś subtelniejszego i jeszcze raz dziękuje Panu za motywację i kopa jakiego dostaję czytając wątek :-)