WARSZTAT SS
Tak, @dublion, nic nie jest tak proste, jak z pozoru może się wydawać... Ryby mają wiele cech wspólnych, ale i bardzo wiele typowych dla gatunku... Dlatego każdy gatunek łowi się inaczej, choć oczywiście zdarzają się sytuacje, że właśnie z powodu wymienionej wcześniej właściwości jedna przynęta i ta sama metoda może przynieść łowienie w jakimś określonym czasie wielu gatunków. Przeważnie dochodzi do takich sytuacji, gdy następuje eksplozja pokarmu naturalnego i wtedy wszystkie gatunki w równym stopniu próbują go wykorzystać...
No i nakręciłem 3 filmiki z pracą nowych łamańców. Póżniej wstawię. Na razie się ładują, ha, ha...
Czyli idealny, uniwersalny, najlepszy, najłowniejszy wobler i w ogóle przynęta nie istnieje....?
Istnieje. W wyobrażni...
Tutaj wobler trzymany w nurcie, wędka położona na murku.
http://youtu.be/mmcRWPtoibY
Ten sam ciągnięty równym i jednostajnym tempem.
http://youtu.be/WgTax87SbtI
A tu inny, typowy szaleniec...
http://youtu.be/8tT8bgXQk7k
Tutaj wobler trzymany w nurcie, wędka położona na murku.
http://youtu.be/mmcRWPtoibY
Ten sam ciągnięty równym i jednostajnym tempem.
http://youtu.be/WgTax87SbtI
A tu inny, typowy szaleniec...
http://youtu.be/8tT8bgXQk7k
I wężyk i myki i sam nie wiem co jeszcze :-) nieregularna praca ,czasem przystopuje ,czasem mignie :-) masakra :-)
Genialne :-):-):-)
W tygodniu też się za to po woli biorę :-)
Genialne :-):-):-)
W tygodniu też się za to po woli biorę :-)
Ha, ha… W pewnych sytuacjach takie woblery są niezastąpione… Bardzo prowokują swoim nietypowym zachowaniem. Ich wnętrze to “uporządkowany bałagan”. Niektóre woblery robię z kilku różnych materiałów. Oczywiście nie ma przynęt zawsze i wszędzie łownych. W swoim bogatym, wędkarskim życiu nauczyłem się wielu rzeczy. Mając na uwadze splot okoliczności - tworzę w tym kierunku przynętę. Nie musi się zawsze i wszędzie przydać… Wystarczy, że wiem kiedy i gdzie może okazać się tą jedyną i niezastąpioną… Tak, jak moja Danuśka, ha, ha… Manitou stworzył Ją dla mnie, abym na rybach nie myślał, co Ona tam beze mnie robi, ha, ha… Siedzi w domu na bank i klei pierogi(a) na powitanie, ha, ha…
No i dostało mi się, oj dostało, ha, ha... Któryś już raz z kolei dowiedziałem się, że jestem idiotą. Nic nowego.
A ja tak lubię nowości... Zatem przypominam wszystkim czytającym, aby wymagać od producentów przedstawiania, oprócz zdjęć, pracy swoich przynęt w formie krótkich filmików... Szczególnie dotyczy to tzw. masówki. Każdy jeden rodzaj przynęty powinien charakteryzować się określoną z góry pracą...
A ja tak lubię nowości... Zatem przypominam wszystkim czytającym, aby wymagać od producentów przedstawiania, oprócz zdjęć, pracy swoich przynęt w formie krótkich filmików... Szczególnie dotyczy to tzw. masówki. Każdy jeden rodzaj przynęty powinien charakteryzować się określoną z góry pracą...
Hurrra... Wreszcie rzeki przybrały... Wreszcie i nareszcie...
dokładnie w kamiennej g. bóbr zaczynał przypominać strumyczek.teraz już normalnie to wygląda
Także i nareszcie skończyłem następną przeprowadzkę. Trudno jest znaleźć lokum na warsztat w dobrej cenie, do tego nad rzeką… Charakter miejsca pracy ma wielkie znaczenie, przynajmniej w moim wypadku. W poprzednim miejscu czułem się żle, było zimne, wilgotne, ciemne i sztuczne, do tego z ograniczonym dostępem do Internetu i z dala od przyrody. Tutaj jest zupełnie odwrotnie… Jest przytulnie, mam do wyłącznej dyspozycji część ogrodu, mogę mieć zwierzęta… Do rzeczki bliziutko, mniej niż sto metrów… Już są efekty. Pierwsza noc i dwa pomysły na nowe przynęty. Tysiąckrotnie przewyższające jakością niektóre hity poprzedniego sezonu, np.. “falbankowy wobler”, czy “bransoletkę z parasolem”, (autorzy tych “pomysłów” uciekli mi już z pamięci, ha, ha)… Tak, tak, czuję, że tu będzie się działo… Oj, będzie się działo… W życiu warto niektóre odcinki przejść, jak kot po gorącej blasze… Aby było weselej, ha, ha… Nuda zabija. Szczególnie, i w pierwszej kolejności, pomysły…
Akcję woblerów X, Y i V, oraz ich pracę można zaobserwować i ocenić tylko na podstawie widoku z góry. Podaję, jak to wygląda, bo miałem kilka pytań... W sumie każdy wobler ze sterem ma w pewnym sensie akcję X, z tym, że to "X" ma różne punkty przecięcia się linii i dlatego dla uproszczenia nazwałem "inne X" jako Y i V...
A Pan Sławeczek , migruje, kombinuje i zmienia. Pewnie "manitu" i znajdzie go w nowym lokum.
Już mnie Franiu znalazł, przed Nim nikt się nie ukryje... Dowiedziałem się od Niego, żeś złamał dolną kończynę, ha, ha... Najgorzej jest złamać komuś życie, pamiętaj o tym... Noga się jakoś zagoi... Życie nigdy.
Koczuję, bo ciągle czegoś szukam... Jeśli nie słyszę za oknem śpiewu ptaków, jest mi żle...
Koczuję, bo ciągle czegoś szukam... Jeśli nie słyszę za oknem śpiewu ptaków, jest mi żle...
Ja też mam taką żyłkę odkrywcy, która czasem "pęka" ale najważniejsze, że ja nie pękam, a tu gdzie jestem niby na końcu świata a ptaki za oknem mnie odwiedzają. Budziet dobrze , może z czasem zorganizuję tu skromny warsztacik bo mam na to wiele spokoju jak i czasu. Pozdrawiam Sławeczku
Tak, "warsztacik" na pewno bardzo by Ci się przydał. To recepta na nudę. Nie ma lepszej pracy od tej, która sprawia przyjemność. A jeśli do tego produktem ubocznym jest kasa, no to tylko : ha, ha...
Dobrze Sławku radzicie ale tylko na okres zimowy warsztat tutaj miałby sens ,bo lato krótkie a czas na wodzie bezcenny i wtedy te parę złoty nie ma sensu.
Te "parę złotych" miałem na myśli w perspektywie... Dobrze jest mieć w życiu "zapasowe" umiejętności, które mogą kiedyś się przydać... Złamana noga, czy serce, i już jest odskocznia, i zajęcie...Ha, ha...
Ludzka wyobrażnia nie zna granic. Zanim wyda owoc, budzi się kwiat niezwykłej piękności, w nieposkromionym, zaskakującym i nigdy przewidywalnym w czasie momencie. Wyobrażnię należy pielęgnować tak, jak roślinę, aby wydała zdrowe kwiaty. Nawozić i podlewać (ha, ha…) na miarę potrzeb gatunku, chronić przed chwastami… Musi wydać kwiaty, których uśmiechu skierowanego ku Słońcu nie przesłoni żaden cień…
Kreatywność jest darem niebios, rodzajem talentu… To strzała Manitou posłana z kosmicznego łuku Strzelca w tłum ludzi na Ziemi… Nie wiadomo kogo trafi…
Wydaje mi się, że pewnych ludzi na pewno nie trafiła… Ich na pewno nigdy “nic nie trafi” (może szlag), choćby Manitou się unowocześnił i zamienił łuk na kałacha… Acha, do rymu, ha, ha…
Gdybyście czegoś nie wiedzieli, to zapytajcie się mnie, lub któregoś z moich kumpli, tzn. Panów X, Y, lub V, ha, ha…
Pierwszy wobler to Twilos (rok prod. 1950).
Drugi to Rock Hopper (rok prod. 1959).
Kreatywność jest darem niebios, rodzajem talentu… To strzała Manitou posłana z kosmicznego łuku Strzelca w tłum ludzi na Ziemi… Nie wiadomo kogo trafi…
Wydaje mi się, że pewnych ludzi na pewno nie trafiła… Ich na pewno nigdy “nic nie trafi” (może szlag), choćby Manitou się unowocześnił i zamienił łuk na kałacha… Acha, do rymu, ha, ha…
Gdybyście czegoś nie wiedzieli, to zapytajcie się mnie, lub któregoś z moich kumpli, tzn. Panów X, Y, lub V, ha, ha…
Pierwszy wobler to Twilos (rok prod. 1950).
Drugi to Rock Hopper (rok prod. 1959).