WARSZTAT SS
Uuuu hu hu widzę Panie Sławku że świeże powietrze ,ptaszki śpiewają ,koty latają :-):-):-).
Nareszcie... Wyszedłem z pieczary... Tu, w nowym miejscu jest zupełnie inaczej... Jutro Zuśkę będziemy witać... Myszy, ptaki, kocury sąsiadów... Raj dla kotki. Tam, gdzie koty dobrze się czują, tam i ja ... Rano, pod samym oknem mam taki koncert, że zanim się nie skończy, nie podnoszę tyłka... Zuśce ślipia wypadną z wrażenia, ha, ha...
Zmiana miejsca korzystnie wpływa na samopoczucie i o drazu praca wre pełną parą...
Wobler jest przynętą budzącą największe emocje. Pierwowzory naśladowały małe rybki, naturalny pokarm większych ryb. Z czasem woblery objęły swym zasięgiem prawie cały świat zwierząt i dziś także imitują owady, skorupiaki, gady, płazy i nawet ssaki… Często także w ich skład wchodzą twory zupełnie wywodzące się z fantazji twórców. Obojętnie, co by naśladowały wyglądem, podstawą ich łowieckiego zadania jest sprowokowanie drapieżnika do ataku. W skład czynników, które mogą takie działanie wyzwolić, wchodzi np. kształt, ogólny wygląd zewnętrzny, a także ruch przynęty. Idąc dalej - w składzie każdego z tych wymienionych trzech czynników istnieje całe mnóstwo “podczynników”, które są niezmiernie ważne i to one w sposób decydujący rozstrzygają dylematy instynktu samozachowawczego wahającego się w ułamkach sekund drapieżnika. Z pozoru malutki “podczynnik” przechyla szalę, tak samo, jak niewinny motylek sztangę podnoszącego ciężar wilka w ruskiej bajce “Zajc, ja tiebia pakażu”… Popper mawiał : “Każdy jeden problem rodzi następne problemy, czyli jakby "podproblemy", dzieci podstawowych problemów.”. Żeby być łowcą, jak najbardziej i jak tylko to możliwe DOSKONAŁYM, należy zdawać sobie sprawę, że nic nie jest jasne do końca i jedyną drogą samodoskonalenia jest podążanie z duchem czasu, przystosowywanie się do ciągle zmieniających się warunków, a nawet próby wychodzenia im naprzeciw…
Szpaki… Kosy… Drozdy… Czekam na słowiki… Wodospad tak blisko… Czy wiecie o czym myślę i marzę? Mój świat… Niebo w tle… I gdzieś tam Manitou… Z nienacka wpada kotka z nastroszonym ogonem… Wtula pyszczek w mój podbródek… Mruczy i ssie… Młoda, ma ten odruch… Chce mi coś powiedzieć… A tam, za uliczką, klenie zbierają owady… Za uliczką pstrąg tańczy w pełni księżyca… Jak sowa na obrazkach…
Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt… Pomalujcie jajka w woblerach i swoje… W niczym to nie zaszkodzi… Wprost przeciwnie… Może wszyscy zrozumiemy, że nie ma granicy męska zabawa… Wszystko się opiera na dowcipie i wierze… Po co być smutasem? Aby zanieczyszczać środowisko? Ha, ha…
Cykadass: |
Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt… Pomalujcie jajka w woblerach i swoje… W niczym to nie zaszkodzi… Wprost przeciwnie… Może wszyscy zrozumiemy, że nie ma granicy męska zabawa… Wszystko się opiera na dowcipie i wierze… Po co być smutasem? Aby zanieczyszczać środowisko? Ha, ha… |
Na Wzajem Panie Sławku
Wzajemnie Zdrowych Wesołych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego dyngusa
Od tych świat można KOTA dostać....
Polowałem Jerry... Teraz liżę rany… Młoda puma Zusia mi pomaga… Ogrzewa, przytula i szorstkim języczkiem zdrapuje strupy … Wyprawa bardzo udana, choć Wysoki Lis znów umknął… Za to skunksy załatwione na cacy i amen… Póżniej byłem w Krainie Wielkich Wód… Piłem ze źródeł Glukozy i wszystkich dopływów Soli Fizjologicznej… Oczywiście byłem także na Bezkresnych Piaskach w Dolinie Śmierci i język teraz mój suchy i twardy, jak kolec kaktusa… Już sępy i kojoty myślały, że mnie mają… Znów się pomyliły… Bo córka Manitou Okokaca na liściu agawy wraz z wodą posłała mi pocałunek i już nie wiem który raz uratowała moje piękne życie… Ona musi mnie kochać, ale ja nie chcę być zięciem jej Ojca, bo Nepotyzm u Szoszonów nie istnieje… Leżę Jerry i myślę, wspominam i marzę… Osłabł mi wzrok, bo piasek pustyni jest prawie niewidoczny, ale kłuje, jak ostry grot strzały… Chciałbym zasnąć, ale nie mogę… Jutro minie Pierwszy Księżyc, jak nie zamknąłem powiek… Co chwilę odwiedza mnie Dopaminas z jedną sióstr Kreatos i na półmiskach podsuwają wciąż nowe pomysły… Naprawdę nowe… O których nie było słuchu na Wielkich Równinach… Doznaję Jerry, druchu dobry, tzw. olśnień… Popijając napary ziołowe i smużąc dymy z tytoniu, grubym mazakiem z pyska mrówkojada, maczanym w kałamarzach świeżo rozprawiczonych dziewic, mażę i szkicuję na ścianie wigwamu … Z czachy mi dymi, jak z Ogniska Mokrych Liści… A Sen nie nadchodzi… Może dobrze… Któż to wie, oprócz Manitou…
O Tobie teraz myślę… Cóż byłby wart ten świat bez takich Przyjaciół, jak Ty, bez zabawy i walki… Wyglądałby chyba, jak Dolina Śmierci pełna po brzegi białych kości, z chodzącymi po nich żywymi (?) jeszcze ludżmi, tak samo bladymi, jak one same …
O Tobie teraz myślę… Cóż byłby wart ten świat bez takich Przyjaciół, jak Ty, bez zabawy i walki… Wyglądałby chyba, jak Dolina Śmierci pełna po brzegi białych kości, z chodzącymi po nich żywymi (?) jeszcze ludżmi, tak samo bladymi, jak one same …
Dobrze ze jesteś ,zdrowiej chłopie bo kropki czekają.
Hey ....a prosilem ...dbaj o Zdrowie ...dni uciekaja jak piasek przez palce ....
Jutro w Labiryncie otawarcie sezonu na Muskie ...chce pojechac i poszukac tej szansy ...a przy okazji bede mijal kilka Strumieni Pstragowych ...mam nadzieje ze Manitou bedzie laskawy ....
Jutro w Labiryncie otawarcie sezonu na Muskie ...chce pojechac i poszukac tej szansy ...a przy okazji bede mijal kilka Strumieni Pstragowych ...mam nadzieje ze Manitou bedzie laskawy ....
Jakbyś Go spotkał, to pozdrów ode mnie... Pogniewał się...
No… Ale sobie pospałem… 14 godzin jak zabity… No… I znów jestem rześki, jak poranny ptaszek… Jak to było… Jak się pije, to się pije, a jak się robi, to się robi… Szlag by to trafił, na co teraz kolej… Aha, na robotę… No to do roboty. I nie ma to tamto… Może Manitou przebaczy...
No… Ale sobie pospałem… 14 godzin jak zabity… No… I znów jestem rześki, jak poranny ptaszek… Jak to było… Jak się pije, to się pije, a jak się robi, to się robi… Szlag by to trafił, na co teraz kolej… Aha, na robotę… No to do roboty. I nie ma to tamto… Może Manitou przebaczy...
No w końcu... Już maj , klenie zbierają owady a miedzy nimi pstrążki. Trzeba szybko zdrowieć, ja już colę szykuję haha.Pozdrawiam!
No dobra, młody organisto… Ciebie mogę z większą uwagą posłuchać, boś blisko Boga… Wczoraj w stadium krytycznym zrobiłem sobie zdjęcie… Dedykuję “Młodym”, aby wiedzieli… Tak wygląda alkoholik, ćpun, esesman, kryminalista, wariat i cham… Do tego "śmiertelnie" chory... Pisałem przecież, żem już nieopacznie ozdrowiał, ha, ha... Abyście wiedzieli… Jak spotkacie takiego na swojej drodze, to mocniej ściskajcie portfele… I pudełka ze sztucznymi przynętami, ha, ha…
Smutno mi...
Smutno mi...