WARSZTAT SS
Panie Sławku co do kolorów to już się przekonałem.
Zauważyłem też że tęczaki preferują mocno szybujące przynęty tzn na takie miałem najlepsze efekty.
Czasami działały tylko przynęty z dodatkiem mięsnym.
Muszę pokombinować z przygotowaniem takich przynęt. Dam pomarańczowe wstawki kolorystyczne i będzie dobrze
Zauważyłem też że tęczaki preferują mocno szybujące przynęty tzn na takie miałem najlepsze efekty.
Czasami działały tylko przynęty z dodatkiem mięsnym.
Muszę pokombinować z przygotowaniem takich przynęt. Dam pomarańczowe wstawki kolorystyczne i będzie dobrze
Tu, w Zgorzelcu, chyba z połowa wędkarzy jeżdzi już do Niemiec na ryby... 7 euro za 8 godzin łowienia i wszystkie ryby złowione do wora... Palie, tęczaki, sumki, okonie, szczupaki, czego tam nie ma... Przynoszą mi cykady do przemalowania... Ha, ha... Co tydzień chcą inne kolory, ha, ha... Ogólnie przeważają te barwy, które się składają na fiolety... Tęczak lubi szybujące przynęty, bo to mobilna i ruchliwa rybka nawet zimą...
Pamiętam tęczaki jesienią , i zawody. Telefon do pana Panie Sławku i ta rada o kolorach. Tylko dzięki temu nieźle połowiłem. Po tych zawodach inaczej na mnie patrzyli... haha.
Ha, ha... Nie przyznawaj się nikomu, że się ze mną zadajesz, bo zostaniesz nazwany essesmanem... To dlatego tak dziwnie na Ciebie patrzyli, ha, ha...
Żeby zrozumieć istotę wabiącego działania kolorów, potrzeba czasu i łowienia w szeregu zmiennych łowisk w różnorakich warunkach… Poza tym preferencje gatunków ryb w tym temacie nie są wspólne… Zwierzęta nie postrzegają jednakowo i każdy gatunek wymaga innego traktowania… Kolorystycznego, ha, ha…
Witam!
Ja przyznam szczerze mam przez Pana metodę robienia woblerów "przerypane"... mianowicie wszystkie woblery które zrobie szkoda mi jest "zamknąć". Ponieważ dwie połówki dają tyle możliwości że nawet nad wodą można sobie akcje danego woblerka zmieniać... a biorą mi pstrągi równie dobrze na niepomalowane jak i na pomalowane Podobnie ze sterem... nie wklejam i wiecznie testuje inny... Tendencje mam taką że wcześniej niz pomaluje danego woblera to złowi on kilka fajnych pstrągów i trace go na zaczepie hehe, nawet juz lubie tracic woblery mobilizuje to do dalszego "poszukiwania"
Pozdrawiam
Ja przyznam szczerze mam przez Pana metodę robienia woblerów "przerypane"... mianowicie wszystkie woblery które zrobie szkoda mi jest "zamknąć". Ponieważ dwie połówki dają tyle możliwości że nawet nad wodą można sobie akcje danego woblerka zmieniać... a biorą mi pstrągi równie dobrze na niepomalowane jak i na pomalowane Podobnie ze sterem... nie wklejam i wiecznie testuje inny... Tendencje mam taką że wcześniej niz pomaluje danego woblera to złowi on kilka fajnych pstrągów i trace go na zaczepie hehe, nawet juz lubie tracic woblery mobilizuje to do dalszego "poszukiwania"
Pozdrawiam
Kiedyś zrobiłem testowego łamańca. Trochę się przy nim namęczyłem… Lekko sklejony jakimś butaprenem, czy tam innym świństwem, bo przecież klejów w tamtych czasach było tyle rodzajów, co kiełbasy na z reguły pustych hakach w masarniach… Najzwyczajniej, jeno zwyczajna raz w tygodniu… I jak człowiekowi palma miała nie odbijać jak nie miał czym zagryżć… No i wracając do woblera, ciut za daleko go rzuciłem, w taką fajną rynienkę… Ha, ha… Z łamańca została połówka jednej części, stelaż i kotwice, bo rzecz jasna pstrąg wykorzystał moje zaskoczenie, świeca, młynek, piruet i pa, pa… Nawet nie zdążyłem zauważyć, jak wobler pracuje, ha, ha…
Kotwice, ich wielkość, masa całkowita, firma itd., to sprawa nie mająca wpływu na sedno zamierzenia finalnego, związanego z pracą woblera… Możemy sami sobie z drutu zrobić kotwice do wstępnych testów. Przed zrobieniem jakiejkolwiek przynęty musimy mieć jej wizję, cel przeznaczenia… Nigdy nie zważajmy na jakąkolwiek krytykę laików i ich sugestie, uwagi… Często pieprzą sami nie wiedząc co, ha, ha…
M. in ., takie dwie wartości jak np. rodzaj i wielkość kotwic są jednymi z czynników PRZEZNACZENIA przynęty… Jeśli “twórca” ma odpowiednie doświadczenia wędkarskie, to doskonale wie, jakie kotwice spełnią pewne warunki w sposób przynajmniej dostateczny, ha, ha… Reszta leży w dowcipie Manitou… Bo to On decyduje, że na malutki woblerek wziął wielki sum, a nie klenik… On zadecydował, że zamiast w piaseczku, wobler ryje sterem i kotwicami wśród kamoli… Ha, ha… I do kogo pretensje? Do biednego rękodzielnika? A czepiajta wy się kogoś innego… Zawsze Władza winna, pamiętajcie o tym, ha, ha…
M. in ., takie dwie wartości jak np. rodzaj i wielkość kotwic są jednymi z czynników PRZEZNACZENIA przynęty… Jeśli “twórca” ma odpowiednie doświadczenia wędkarskie, to doskonale wie, jakie kotwice spełnią pewne warunki w sposób przynajmniej dostateczny, ha, ha… Reszta leży w dowcipie Manitou… Bo to On decyduje, że na malutki woblerek wziął wielki sum, a nie klenik… On zadecydował, że zamiast w piaseczku, wobler ryje sterem i kotwicami wśród kamoli… Ha, ha… I do kogo pretensje? Do biednego rękodzielnika? A czepiajta wy się kogoś innego… Zawsze Władza winna, pamiętajcie o tym, ha, ha…
MAĆKO1
Witam!
Ja przyznam szczerze mam przez Pana metodę robienia woblerów "przerypane"... mianowicie wszystkie woblery które zrobie szkoda mi jest "zamknąć". Ponieważ dwie połówki dają tyle możliwości że nawet nad wodą można sobie akcje danego woblerka zmieniać... a biorą mi pstrągi równie dobrze na niepomalowane jak i na pomalowane Podobnie ze sterem... nie wklejam i wiecznie testuje inny... Tendencje mam taką że wcześniej niz pomaluje danego woblera to złowi on kilka fajnych pstrągów i trace go na zaczepie hehe, nawet juz lubie tracic woblery mobilizuje to do dalszego "poszukiwania"
Pozdrawiam
2014-10-29 20:13
To maluj wobler i go nie sklejaj.Kurczę,to jest nawet wyjście:-).
Tak chyba zrobię Właśnie przygotowuję kilka woblerków na niedziele zobaczymy co z tego wyjdzie
Odnośnie kotwic... jest to ostatnio moja zagwozdka. Przechodziłem przez bardzo drogie OWNER'Y z których nie byłem zadowolony koniec konców. Od 2 tygodni używam najtańszych kotwiczek po 50gr sztuka i sprawdzają się rewelacyjnie, mam zdecydowanie mniej "spięć" i jakoś czuje że pewniej się holuje rybę. Pomijam że użyłem rozmiaru wyżej niż zwykle używałem przy Ownerach. Panie Sławku kiedy można się spodziewać jakiś nowych woblerków w galerii?
Pozdrawiam
PS: Przyznaje się bez bicia że łowie na pstrągowej rzeczce w której są też okonie i szczupaki więc niestety zaczepi się czasem jakiś kropek w tym szczególnym dla nich okresie. Co zrobić... ale wychodze z założenia że lepiej być nad wodą i czasami uchronić kilka rybek przed kłusolami niż w ogóle odpuszczać ten okres i dawać im pole do popisu... ale chyba szukam na siłę usprawiedliwienia
Odnośnie kotwic... jest to ostatnio moja zagwozdka. Przechodziłem przez bardzo drogie OWNER'Y z których nie byłem zadowolony koniec konców. Od 2 tygodni używam najtańszych kotwiczek po 50gr sztuka i sprawdzają się rewelacyjnie, mam zdecydowanie mniej "spięć" i jakoś czuje że pewniej się holuje rybę. Pomijam że użyłem rozmiaru wyżej niż zwykle używałem przy Ownerach. Panie Sławku kiedy można się spodziewać jakiś nowych woblerków w galerii?
Pozdrawiam
PS: Przyznaje się bez bicia że łowie na pstrągowej rzeczce w której są też okonie i szczupaki więc niestety zaczepi się czasem jakiś kropek w tym szczególnym dla nich okresie. Co zrobić... ale wychodze z założenia że lepiej być nad wodą i czasami uchronić kilka rybek przed kłusolami niż w ogóle odpuszczać ten okres i dawać im pole do popisu... ale chyba szukam na siłę usprawiedliwienia
W kwestii malowania rzeczą najbardziej naturalną jest fakt, że “malarze” zwykle za wszelką cenę będą próbować dowodzić, iż sposób pomalowania ma priorytetowe znaczenie i ryby zawsze chętniej wybiorą przynętę artystycznie przystrojoną… Hmm, nie mam im tego za złe, bo z reguły każdy człowiek próbuje podkreślać swoją wyjątkowość, swój talent i lubi być chwalony… Być może kiedyś wypowiem się na temat owego designu przynęt i delikatnej materii tego tematu… W tej chwili nie jest to potrzebne, bo interesuje mnie zabawny przebieg batalii związanej ze stylem natural… Oczywiście, z góry wiem, o co tu chodzi, ale… Dopóki farbą nie jest ludzka i kocia krew, malarstwu nie należy przeszkadzać w twórczym rozwoju, ha, ha…
Bardzo dobrymi (ogólnie) kotwicami do woblerów są tradycyjne klasyki – Mustady i VMC… Jednak czasami nie “nadążają” za nowymi modami… Tak to zwykle bywa ze “starymi rocznikami”, z ludżmi także… Dużo zależy od CELU, bo on uświęca środki… Raz naszym celem jest ryba, takiej, a takiej wielkości, o takim, a takim temperamencie, żyjąca w takim, a takim środowisku i zamierzamy ją niebogę złowić przy użyciu takiego, a takiego sprzętu, itd. Mając to na uwadze – do takiego wzorca dobieramy odpowiednią przynętę z odpowiednimi kotwicami, czy hakami… Samego siebie zwykle nie jesteśmy w stanie na poczekaniu zmienić, ha, ha… Chyba, że mamy pod ręką odpowiednią dawkę płynnego specyfiku, którego nazwy nie podam…
Spróbujcie zastąpić kotwice i kółka identyczną wagą balastu i wepchajcie go w miejsca jak najbardziej zbliżone ich pozycji w woblerze… Wtedy się przekonacie, jaki wpływ ma waga, wielkość i pozycja kotwic na pracę Waszego woblera… Podobnie można poeksperymentować ze sterem i przednim obciążeniem… Można część obciążenia przetransportować do steru, np. zamieniając go na metalowy… Zamiana wtedy będzie podwójna, bo część obciążenia przesunie się znacznie ku dołowi… Moja metoda dlatego jest wyjątkowa, bo można eksperymentować na “żywym organiżmie” na tysiące sposobów, bez żadnej dla niego szkody, ha, ha…
Mam cały czas problem z lakierem... niestety niczym nie mogę rozcienczyc dobrze DOMALUXu... Jest Pan mi w stanie napisać jakiego lakieru użyć i czym go konkretnie rozcieńczyć? Teraz robie tak że mocze 2x w Kaponie maluje i jedna warstwa Domaluxu bez rozcieńczania żeby nic nie spaprać. Spore możliwości daje lakierowanie kilkoma warstwami między malowaniem... stąd moje dociekanie tego tematu
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Nie mam podobnych problemów, bo prawie od samego początku stosuję jako materiał na korpusy spróchniałą topolę, lub wierzbę… Wcześniej o tym pisałem. Nasączona lakierem uzyskuje odpowiednią twardość, wodoodporność i pływalność… Również nie bawię się w wielokrotne lakierowania, aby coś tam dodatkowo osiągnąć w sferze wizualnych efektów… Mnie interesuje rybie oko, a ludzkie zostawiam okulistom i tym, którzy tak patrzą, jak inni tego chcą, oraz tym, co zmuszają do widzenia innych na swoją modłę … Każda jedna przynęta to przedmiot krótkotrwałego użytku i niestety, im szybciej się jej pozbywamy, tym lepiej to o niej świadczy… Przy mojej metodzie, wstępnym wyważaniu i ustawianiu, póżniejsze “przelakierowanie” mniejszych woblerów może spowodować zniekształcenie ich pracy, a co za tym idzie, zostaje zniweczony trud ustawiania... Drobne niuanse pracy są nieraz bardzo ważne i nie należy się ich pozbywać w trakcie tworzenia przynęty… Drobne niuanse kolorystyczne także są nieraz bardzo ważne… Jest tylko pewna między nimi różnica, ale nad wyraz istotna… “Zgubioną” pracę ciężko odnależć, zgubiony kolor sam się znajdzie, ha, ha…
Widzicie, brakuje przy niektórych kotwicach kółek... "Bo są rzeczy na tym świecie, które nie śniły się nawet fizjonomom...", ha, ha...
100% prawda. Takiej odpowiedzi mi trzeba było Dziękuje!
Jakoś czasami dam się ponieść ludzką chęcią dążenia do tego co idealne... a nie tędy droga. Zwłaszcza że ostatnio na swoim przykładzie widzialem że wobler grubo polakierowany pracuje dość topornie i traci "zwiewność" i tą pracę na granicy wywrotnosci
Pozdrawiam
PS. też będę kombinował z kotwicami tak umieszczonymi, myślę że są mniej "rozlatane" w takim wydaniu i dodatkowo powinny wygasić troszkę woblera (będzie pracował drobniej). Zastanawialem się tez nad unieruchomieniem tylnej kotwicy, zobaczymy co mi to da
Jakoś czasami dam się ponieść ludzką chęcią dążenia do tego co idealne... a nie tędy droga. Zwłaszcza że ostatnio na swoim przykładzie widzialem że wobler grubo polakierowany pracuje dość topornie i traci "zwiewność" i tą pracę na granicy wywrotnosci
Pozdrawiam
PS. też będę kombinował z kotwicami tak umieszczonymi, myślę że są mniej "rozlatane" w takim wydaniu i dodatkowo powinny wygasić troszkę woblera (będzie pracował drobniej). Zastanawialem się tez nad unieruchomieniem tylnej kotwicy, zobaczymy co mi to da
Chce sie strugać Panie Sławku, oj chce ahha. Za niedługo sie odezwę, bo chyba mam ,,pomysła". Pozdrawiam!
MAĆKO1: |
100% prawda. Takiej odpowiedzi mi trzeba było Dziękuje! Jakoś czasami dam się ponieść ludzką chęcią dążenia do tego co idealne... a nie tędy droga. Zwłaszcza że ostatnio na swoim przykładzie widzialem że wobler grubo polakierowany pracuje dość topornie i traci "zwiewność" i tą pracę na granicy wywrotnosci Pozdrawiam PS. też będę kombinował z kotwicami tak umieszczonymi, myślę że są mniej "rozlatane" w takim wydaniu i dodatkowo powinny wygasić troszkę woblera (będzie pracował drobniej). Zastanawialem się tez nad unieruchomieniem tylnej kotwicy, zobaczymy co mi to da |
Oho, Panie MAĆKO1, nieraz za grubo się nalakierowałem i znalazłem się na granicy wywrotności, tak, że wiem, o co chodzi, ha, ha... Fajny wyraz ta "wywrotność"... Anagram wytworności... Mała zmiana kolejności literek, a jaka różnica, ha, ha...