WARSZTAT SS
Aby odpowiednio obciążyć głowę takiego woblera potrzebny jest pewien trick i czynność dwufazowa ( w założeniu wobler ma wolno tonąć w pozycji idealnie poziomej). Do takich "tricków" świetnie nadają się śruciny ołowiane. Możemy w dowolnym miejscu każdej z części woblera frezować okrągłe dołki i wpychać w nie wspomniane połówki śrucin. Nie mogą one wystawać poza główną płaszczyznę. Dzięki temu po wstępnym sklejeniu dwóch części możemy nadal dokładać potrzebną ilość dalszego obciążenia.
kielo: |
Panie Sławku czytam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Dzisiaj oglądając pana prace ,rozmieszczenie obciążenia i kształty woblerów dokonałem bawiąc się w wannie swoimi testerami następnego odkrycia ,:-) wszystko stało się jeszcze prostsze :-) Odkryłem mianowicie zależność między sterem a pracą woblera ,taka drobniutką a jednak bardzo potrzebną wiedzę ,nie chodzi mi bynajmniej o samą wielkość ,kąt i szerokość steru ,odkryłem coś subtelniejszego i jeszcze raz dziękuje Panu za motywację i kopa jakiego dostaję czytając wątek :-) |
No to się bardzo cieszę. Właśnie do takich ludzi adresuję to, co piszę. Chcę nadać kierunek, a Wy wybierzcie sobie swoją ścieżkę. Na pewno wiele rzeczy jeszcze bardziej udoskonalicie i przy okazji coś zupełnie nowego odkryjecie... Jedno wiem na bank - kto nie pójdzie tą drogą, zostanie w tyle...
Kilka słów o stelażu. Robię jedno i dwuczęściowe ( zależy ile mam kleju, ha, ha)...Uważam, że oba sposoby są dobre, dwuczęściowy jednak ma pewną przewagę - jest szybszy w montażu, gdy nie robię woblerów powtarzalnych w kształcie, a do takich się przyzwyczaiłem i taka już moja natura... Gdy sklei się "toto" Distalem do kupy, to prędzej wyjdą flaki z d.., niż dolne oczko...
Stelaż wstępnie przykleja się Kropelką, albo innym bardzo szybko schnącym. Także po kropelce dajemy śrucinom w dołkach. Oczko w części przedniej przyklejamy w taki sposób, aby był możliwy nim manewr w póżniejszym czasie...
Stelaż wstępnie przykleja się Kropelką, albo innym bardzo szybko schnącym. Także po kropelce dajemy śrucinom w dołkach. Oczko w części przedniej przyklejamy w taki sposób, aby był możliwy nim manewr w póżniejszym czasie...
Cieszę się, że temat się rozwija. Ja też zrobiłem już kilka prototypów. W wannie pracują podobnie w rzece zupełnie inaczej. Pracę Y wiem już jak uzyskać. Lusterkowania nie uzyskałem, ale przypuszczam co muszę zrobić by kolejne przynęty kolebały się na boki. Myki no cóż... Pana wobler odjeżdża zdecydowanie. A to 20cm w lewo potem 30 w prawo. U mnie są jedynie mikro-myki. Czekam cierpliwie na ciąg dalszy. Ten wątek jest super. Pozdrawiam!
Fajnie Robercie, że tak odczuwasz... Mała rada - szukaj rzeczki z bystrym prądem. Nie chcę się powtarzać, ale gdy pewnemu MISTRZOWI powiedziałem, że w wannie testy na "myki", "kolebanie", "lusterkowanie" i mierzenie częstotliwości akcji ogonowej można przeprowadzać wyłącznie z jakąś kobitką, to do tej pory się do mnie nie odzywa...
To prawda. Rzeka jest jedynym właściwym miejscem do testów. Jeśli można, mam małe pytanie. Czy częstotliwość pracy woblera zależy wyłącznie od szerokości steru, czy długość woblera też ma na nią wpływ?
Czy to, że wobler tonie poziomo ma jakiś szczególne znaczenie? Zauważyłem, że obciążenie skupione przy głowie daje ciekawą i chyba pożądaną pracę, no ale jeśli potem będziemy dodawać obciążenie w tyle (by tonął poziomo) to będziemy chyba gasili jego prace prawda? Mam jeszcze wiele pytań ale nie chce wyprzedzać i burzyć założonego planu .
Czy to, że wobler tonie poziomo ma jakiś szczególne znaczenie? Zauważyłem, że obciążenie skupione przy głowie daje ciekawą i chyba pożądaną pracę, no ale jeśli potem będziemy dodawać obciążenie w tyle (by tonął poziomo) to będziemy chyba gasili jego prace prawda? Mam jeszcze wiele pytań ale nie chce wyprzedzać i burzyć założonego planu .
Od kiedy pamiętam, zawsze słyszałem i czytałem porady, jak "ustabilizować" wobler... A więc te wszystkie porady o dolnym położeniu stelażu i całej reszty. No tak... Kil stabilizuje łódkę. Czy jednak wobler musi być stabilny, płynąć równiutkim torem i w tempie jakiegoś rytmicznego marsza się poruszać? Może kiedyś... Kiedyś wszystko było prostsze, łatwiejsze... Dziś jest inaczej, a jutra nie znamy.
Robson1981: |
To prawda. Rzeka jest jedynym właściwym miejscem do testów. Jeśli można, mam małe pytanie. Czy częstotliwość pracy woblera zależy wyłącznie od szerokości steru, czy długość woblera też ma na nią wpływ? Czy to, że wobler tonie poziomo ma jakiś szczególne znaczenie? Zauważyłem, że obciążenie skupione przy głowie daje ciekawą i chyba pożądaną pracę, no ale jeśli potem będziemy dodawać obciążenie w tyle (by tonął poziomo) to będziemy chyba gasili jego prace prawda? Mam jeszcze wiele pytań ale nie chce wyprzedzać i burzyć założonego planu . |
Założony plan... Dobry jesteś...
Moje założenie jest takie : bawić się. Jak szczęśliwe dziecko. Do końca życia. Kiedy byłem mały, bardzo lubiłem sernik z rodzynkami. Na wsi sera od groma. Wydłubywałem więc rodzynki i je na koniec... Całą garścią, ha, ha.
Głowę przynęty można jeszcze dociążyć jedną śruciną... Można połówki dać na zewnątrz w wyfrezowane dołki... Przyszłe wypukłe oczy... Można zamiast śrucin dać na zewnątrz stalowe kulki...
Witam,
Nazywam się Karol, woblery robię ok.12 lat.
Panie Sławku czytam uważnie Pana wątek, jest poprostu rewelacyjny ze względu na jego obszerność ( widzę że się będzie jeszcze rozwijał) oraz nie szablonowe podejście do tworzenia woblerów chodzi o tworzenie komór powietrznych, wysokości umiejscowienia obciążenia co wpływa na uzyskanie pracy oraz robienie woblera z dwóch sklejonych listewek.
Sam robię woblery o akcji V z pracą L
napisał Pan:
(...)Akcja X - najczęstsza “w obiegu“, a więc technicznie najłatwiejsza do uzyskania.
Akcja Y - przód przynęty pracuje o wiele wężej niż część tylna.
Akcja V - przód przynęty pracuje bardzo wąsko, a część tylna wyrażnie, o wiele szerzej. Między Y, a V jest tylko teoretycznie niewielka różnica.
Resztę nazwę “pracą”.
“Lusterkowanie" - L.
“Myki” - M,
“Sznurek” - S,
“Wąż“- W. (...)
Proszę napisać jak uzyskać pracę "M"-myk
Kiedyś na początku strugania w kilku woblerach udało mi się taką pracę uzyskać( nieświadomie) ale jak Pan już wspomniał wtedy "obowiązywał" model "stabilnego" woblera i zostały wyrzucone, dziś wiem że to był błąd.
Nazywam się Karol, woblery robię ok.12 lat.
Panie Sławku czytam uważnie Pana wątek, jest poprostu rewelacyjny ze względu na jego obszerność ( widzę że się będzie jeszcze rozwijał) oraz nie szablonowe podejście do tworzenia woblerów chodzi o tworzenie komór powietrznych, wysokości umiejscowienia obciążenia co wpływa na uzyskanie pracy oraz robienie woblera z dwóch sklejonych listewek.
Sam robię woblery o akcji V z pracą L
napisał Pan:
(...)Akcja X - najczęstsza “w obiegu“, a więc technicznie najłatwiejsza do uzyskania.
Akcja Y - przód przynęty pracuje o wiele wężej niż część tylna.
Akcja V - przód przynęty pracuje bardzo wąsko, a część tylna wyrażnie, o wiele szerzej. Między Y, a V jest tylko teoretycznie niewielka różnica.
Resztę nazwę “pracą”.
“Lusterkowanie" - L.
“Myki” - M,
“Sznurek” - S,
“Wąż“- W. (...)
Proszę napisać jak uzyskać pracę "M"-myk
Kiedyś na początku strugania w kilku woblerach udało mi się taką pracę uzyskać( nieświadomie) ale jak Pan już wspomniał wtedy "obowiązywał" model "stabilnego" woblera i zostały wyrzucone, dziś wiem że to był błąd.
Tych kilka zdań kieruję do @Robson1981 i @guma. O wszystkim napiszę w odpowiednim czasie. Kolejność jest ważna. “Wędkarskie majsterkowanie to taka gra - jednemu zabierze, a drugiemu da…”. Na razie, na przykładzie jednego woblera, chcę z grubsza zarysować ogólną filozofię. Jestem pstrągarzem od dziecka i nauczyłem się szanować bardzo drobne detale. Z detali składa się wymarzona całość, tak jak ze zdrowych komórek żywy i sprawny organizm.
Ów przyszły wobler powinien mieć długość 60 mm (bez oczek na kotwiczki). W najszerszym miejscu powinien mierzyć +/-10 mm (dwie deski po 4.7 mm + drut 0.6 mm). Materiał - spróchniała topola wzmocniona rozcieńczonym lakierem poliuretanowym. Wyporność całkowita tego materiału to w znacznym przybliżeniu około 3.4 G. Co to znaczy… Tzn., że do całkowitego zatopienia takiego korpusu potrzebny jest ciężar 3.4 G.
Stelaż waży +/- 1 G, kotwice nr. 8 z kólkami 3 mm +/- 0.8 G. Z przodu umieściłem śrucinę ołowianą 0.7 G. Aby korpus zaczął wolno tonąć musiałem dodać +/- 0.9 G taśmy ołowianej. Wynik - 3.4 G.
Ów przyszły wobler powinien mieć długość 60 mm (bez oczek na kotwiczki). W najszerszym miejscu powinien mierzyć +/-10 mm (dwie deski po 4.7 mm + drut 0.6 mm). Materiał - spróchniała topola wzmocniona rozcieńczonym lakierem poliuretanowym. Wyporność całkowita tego materiału to w znacznym przybliżeniu około 3.4 G. Co to znaczy… Tzn., że do całkowitego zatopienia takiego korpusu potrzebny jest ciężar 3.4 G.
Stelaż waży +/- 1 G, kotwice nr. 8 z kólkami 3 mm +/- 0.8 G. Z przodu umieściłem śrucinę ołowianą 0.7 G. Aby korpus zaczął wolno tonąć musiałem dodać +/- 0.9 G taśmy ołowianej. Wynik - 3.4 G.
Metalowy ster jest także formą dociążenia głowy i niektórzy (świadomie lub nieświadomie) go stosują w swoich woblerach. Ja także, ale bardzo rzadko w "zadaniowych" woblerach pewnego typu, w każdym bądż razie nie z powodu odporności na uderzenia, bo to jest akurat najmniej istotne...
Śrucina wklejona z przodu stanowić może 1/4 - 1/5 całkowitej wyporności. Należy do "wstępnego" obciążenia, jego reszta w części przedniej zostanie dodana póżniej...
Panie Sławku napisał Pan (...)Tych kilka zdań kieruję do @Robson1981 i @guma. O wszystkim napiszę w odpowiednim czasie. Kolejność jest ważna.(...)
Nie chciałem bynajmniej Pana poganiać, wyrwałem się trochę przed szereg z moim wcześniejszym pytaniem więc przepraszam.
Widzę że muszę poczekać aż dojdzie Pan do litery "M" jak myk.
Już nie mogę się doczekać.
Nie chciałem bynajmniej Pana poganiać, wyrwałem się trochę przed szereg z moim wcześniejszym pytaniem więc przepraszam.
Widzę że muszę poczekać aż dojdzie Pan do litery "M" jak myk.
Już nie mogę się doczekać.
W metodzie, którą opisuję, dowolną akcję stosunkowo łatwo jest uzyskać. Także pracę “L” i “S”. A “W” i “M” ? Trochę trudniej… Różnie nazywa się woblery… Myszkujące, szperające, mruczące, pijane, dostające kopa itp. Są to jednak tylko i wyłącznie odmiany dające się krótko zdefiniować moimi symbolami. Przez wiele, wiele lat trwała nagonka medialna (ha, ha…) na wszystkich, którzy śmieli podważyć autorytet woblera XS…. Nigdy nie próbowałem ani siebie reklamować, swoich przynęt, ani niczego, co wyznaję. Zawsze wiedziałem, że najbardziej w życiu potrzebny jest czas. Korzystałem tylko i korzystam, bez cienia strachu i kompleksów ze swojego prawa do swobodnej wypowiedzi. Nie wiem jeszcze, czy opiszę, co należy zrobić, aby uzyskać pewne i szczególne walory… Nie wiem. Czas pokaże. Na razie mam go więcej, bo syn w szpitalu i nadrabiam zaległości. A jest ich trochę… Żyję w oparach ołowiu, lakierów, denaturatu… Ojszczypłoty w ubiegłym roku dosypywali mi nawet amfę do kawy, aby wydusić pewne rzeczy i sprawy… Moje życie jest podobne do życia ukochanej ryby, pstrąga potokowego. Ekstrema warunków i multum kolorów. Jak stary 80- tak znam swoją rzekę i żaden wędkarz i żadna sztuczna przynęta mnie w h… nie zrobi… Czekam na śmierć od wideł kłusola na tarlisku, bo trzeć się będę, pomimo wielkiego niebezpieczeństwa do ostatniego ruchu skrzeli… Dlatego proszę o większą wyrozumiałość w stosunku do pewnych przerw (mam trochę “ponagleń”), bo dużo czasu na pisanie mają jedynie ci, którzy potrafią sobie go zorganizować w pewnych sprzyjających okolicznościach, albo ci, którzy piszą, ale dobrze nie wiedzą co… Tych w sieci mnogo. Jakiś czas temu “planowałem”, że założę swój wątek na Jerbaicie i tam, i na CF wezmę udział w “dyskusji” o sztucznych przynętach. Niestety, wszystko się skomplikowało… Fakt, naćpany i podtruty zareagowałem zbyt nerwowo… Także nieraz piszę w stylu, że oj, oj, jojoj… Jednak, kto nie rozumie takich ludzi, jak ja, to u mnie na wsi mówią, że jest “kiep”… Z niewyspania, przepracowania mam do jasnej cholery chyba prawo do kaprysów i wybuchów?, ha, ha… “Jedni muszą czuwać, aby inni mogli spać spokojnie”…
Właśnie przed chwilą wpadła mi w oko sprzeczka użytkowników pewnego portalu w temacie, kto wynalazł “jaja” w jakichś tam woblerkach… Mam akurat zdjęcie mojego żuczka w jednej z wersji “jajcarskiej”… Zdj. zrobione 7 lat temu, bo kupiłem sobie akurat pierwszą cyfrówkę… Szkoda, że tak póżno. Oprócz woblerów robię cykady z jajami, streamery, wahadłówki… W miejsce oczu wklejam stalowe “jajka”… Jaja, co ? I nie uważam, że to coś nadzwyczajnego… “Prawdziwych” wynalazków się nie pokazuje, chociaż metoda produkcji woblerów, którą opisuję jest także w pewnym stopniu bardzo odkrywcza i otwiera wiele możliwości. To, że z połówek robią woblery także inni, dobrze o tym wiem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy… Pytanie, czy ktoś robił tak, jak ja… Właśnie tak… Maluch ma koła, Ferrari także ma koła… I co dalej? Dalej jest droga, którą należy pokonać… Robert Drozdek wie, dlaczego śpię z pewnym pudełkiem za koszulą i on także wie ilu i jakich ludzi mnie szpiegowało z lornetkami na rybach… Maćkowi Woblerowi129 w celu przetestowania jego języka pokazałem pewną wahadłówkę… Pracuje, jak wobler, boczną płaszczyzną w pionie. Drobna YL i M, albo W, w zależności od podgięcia przodu… Ogonek tak “drobi”, że prawie trudno to dostrzec… To jest Moi Drodzy “wynalazek”, a nie kropelka, czy jajko, ha, ha…
Właśnie przed chwilą wpadła mi w oko sprzeczka użytkowników pewnego portalu w temacie, kto wynalazł “jaja” w jakichś tam woblerkach… Mam akurat zdjęcie mojego żuczka w jednej z wersji “jajcarskiej”… Zdj. zrobione 7 lat temu, bo kupiłem sobie akurat pierwszą cyfrówkę… Szkoda, że tak póżno. Oprócz woblerów robię cykady z jajami, streamery, wahadłówki… W miejsce oczu wklejam stalowe “jajka”… Jaja, co ? I nie uważam, że to coś nadzwyczajnego… “Prawdziwych” wynalazków się nie pokazuje, chociaż metoda produkcji woblerów, którą opisuję jest także w pewnym stopniu bardzo odkrywcza i otwiera wiele możliwości. To, że z połówek robią woblery także inni, dobrze o tym wiem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy… Pytanie, czy ktoś robił tak, jak ja… Właśnie tak… Maluch ma koła, Ferrari także ma koła… I co dalej? Dalej jest droga, którą należy pokonać… Robert Drozdek wie, dlaczego śpię z pewnym pudełkiem za koszulą i on także wie ilu i jakich ludzi mnie szpiegowało z lornetkami na rybach… Maćkowi Woblerowi129 w celu przetestowania jego języka pokazałem pewną wahadłówkę… Pracuje, jak wobler, boczną płaszczyzną w pionie. Drobna YL i M, albo W, w zależności od podgięcia przodu… Ogonek tak “drobi”, że prawie trudno to dostrzec… To jest Moi Drodzy “wynalazek”, a nie kropelka, czy jajko, ha, ha…
Zanim skleimy dwie połówki musimy zrobić ważną rzecz - nieodwracalną w skutkach i niemożliwą do póżniejszej korekty. To wstępne obciążenie w postaci m. in. śrucin i komory powietrzne. To, w jaki sposób rozmieścimy to obciążenie i w jaki sposób i gdzie wyfrezujemy komory nie będzie już możliwe do poprawienia. Nie chcę akurat w tym momencie uogólniać, sugerować, “receptować” - to Wy jesteście panami sytuacji i od Was zależy co, gdzie i jak zrobicie. Wcześniej napisałem, że manewrując obciążeniem i komorami możemy mieć ogromny wpływ na zachowanie woblera - pewne jego części można przystopować, a inne uaktywnić. Ciężarki stopują, a komory pobudzają… “Niech ta idea oświeca Wam drogę“, jak mówił zdaje się Lenin… Jest jeszcze inny, pewien trick, mający wpływ na np. lusterkowanie. Manitou mi go zdradził. Wydarł się kiedyś do mnie z okolic sufitu podczas jednej z nieprzespanych nocy… “Zrób baranie wobler z dwóch gatunków drewna…”. Muszę go słuchać… Zanim zaczniemy strugać korpus, możemy użyć sklejonych deseczek o różnym ciężarze właściwym - jedną z np. balsy, a drugą z np. lipy… Nadawanie odpowiedniej pracy polega na “wymuszaniu” w trakcie konstruowania przynęty jej pewnych i póżniejszych zachowań. Zmieniając ciężar jednej z połówek “wymuszamy” tendencję do kolebania się, lusterkowania… W ten sam sposób możemy np. zadziałać frezując podłużne otwory, ale tylko w jednej z połówek, itd.., itd…
A więc od dzisiaj niech nikt nie dziwi się, gdy “ktoś” opisując wobler napisze, że materiał z jakiego jest zbudowany to np. balsa + spróchniała topola. Albo lipa + samba, albo… Osobiście stosuję w niektórych modelach wiele różnych materiałów… Wpadłem na to, już bez pomocy Manitou, ha, ha…
A więc od dzisiaj niech nikt nie dziwi się, gdy “ktoś” opisując wobler napisze, że materiał z jakiego jest zbudowany to np. balsa + spróchniała topola. Albo lipa + samba, albo… Osobiście stosuję w niektórych modelach wiele różnych materiałów… Wpadłem na to, już bez pomocy Manitou, ha, ha…
Smarujemy Distalem kilka miejsc... Klej ten ma jeszcze jedną ważną cechę - nie klei się do zmoczonych wodą palców. Nie dajemy go zbyt dużo i tylko w koniecznych miejscach. "Wyjścia" oczek są bardzo ważne - to przednie, które zaznaczyłem radzę ominąć, u mnie działa rutyna, ale lepiej jest je zostawić w spokoju na póżniej. Po takim, wstępnym sklejeniu znaczna wewnętrzna przestrzeń musi być pusta.