WARSZTAT SS
Z tego właśnie powodu mówię do Pana per Pan mimo ogólnie przyjętych zasad na forach internetowych. MIAZGA! Jest możliwość opisania +/- co to za przynęty?
Pozdrawiam
Maciek
Pozdrawiam
Maciek
Sławku,
praca przynęt interesująca, a nawet intrygująca. A kolory dobrane na Bal Przebierańców albo na Andrzejki :-).
praca przynęt interesująca, a nawet intrygująca. A kolory dobrane na Bal Przebierańców albo na Andrzejki :-).
ee tam, ostatnio pozwolilem sobie zrobic weblera w barwach samolotu speed fire i łowił jak szalony... oczywiście w pewnych warunkach, pewne ryby
To całe “panowanie” jest dla mnie obojętne, najważniejsze, co osoba mówi, w jaki sposób, czy asertywnie i odważnie, zgodnie ze swoimi przekonaniami, bez nacisku podejrzanego i czającego się w cieniu “nadrzędnego interesu”… Wiecie, pijar “polityczny” jest wszechobecny… Ludzie od polityków szybko się uczą wielu zachowań… “Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem…”. Co innego myślą, co innego gadają, a co innego robią, , ha, ha…
Woblery na filmikach, to dwa przykłady niezwykle skutecznego obecnie ich zachowania, bardzo intrygująco wpływającego na zespół agresywnych reakcji drapieżcy ( ha, ha…)… Oczywiście, w pewnych warunkach, łowiskach i czasie, ha, ha… Pierwszy, to powszechnie znany i nazywany u nas, lokalnie, “merdakiem”, niby łamaniec, ale w rzeczywistości daleko mu do prawdziwej ekipy tych stworów… Nazywam je “pudelkami”… Bardzo łatwe do zrobienia, ryby często skubią bezkotwiczkowy ogonek… Drugi, to już wyższa półka łamańców, trzyczęściowy, z dwoma kotwicami… Prawie "jamnik"... Wąż, drobne myki, zalusterkowania, delikatne wykładanie się na boki itp., to nieodzowne i wskazane cechy dobrego przegubowca… Taka “arytmia” mieszcząca się w ścisłych, pewnych granicach… Oczywiście w pewnym czasie, na pewnych łowiskach, w pewnych warunkach, no i moim pewnym, już coraz powszechniejszym i nieodosobnionym, skromnym zdaniem…
Jeśli chodzi o kolor… Psiknięte “roboczo”… Każdy kolor jest dobry… Nie ma złych kolorów… Trzeba tylko nimi trafić w “zespół agresywnych reakcji drapieżcy”, w “odpowiednim miejscu, czasie i warunkach”, ha, ha…
Woblery na filmikach, to dwa przykłady niezwykle skutecznego obecnie ich zachowania, bardzo intrygująco wpływającego na zespół agresywnych reakcji drapieżcy ( ha, ha…)… Oczywiście, w pewnych warunkach, łowiskach i czasie, ha, ha… Pierwszy, to powszechnie znany i nazywany u nas, lokalnie, “merdakiem”, niby łamaniec, ale w rzeczywistości daleko mu do prawdziwej ekipy tych stworów… Nazywam je “pudelkami”… Bardzo łatwe do zrobienia, ryby często skubią bezkotwiczkowy ogonek… Drugi, to już wyższa półka łamańców, trzyczęściowy, z dwoma kotwicami… Prawie "jamnik"... Wąż, drobne myki, zalusterkowania, delikatne wykładanie się na boki itp., to nieodzowne i wskazane cechy dobrego przegubowca… Taka “arytmia” mieszcząca się w ścisłych, pewnych granicach… Oczywiście w pewnym czasie, na pewnych łowiskach, w pewnych warunkach, no i moim pewnym, już coraz powszechniejszym i nieodosobnionym, skromnym zdaniem…
Jeśli chodzi o kolor… Psiknięte “roboczo”… Każdy kolor jest dobry… Nie ma złych kolorów… Trzeba tylko nimi trafić w “zespół agresywnych reakcji drapieżcy”, w “odpowiednim miejscu, czasie i warunkach”, ha, ha…
O to to, trafić w "zespół agresywnych reakcji drapieżcy".Sama esencja lurebuildingu:-)
Chociaż może z tym kolorem to przesadziłem i kolor łamańców jest ok.
http://www.varalicar.com/tekstovi/4339-2/
http://www.varalicar.com/tekstovi/4339-2/
Tak jest, nieraz bardziej zaskakują wędkarzy, niż ryby... W "epoce" wirówek przez pewien czas jednym z moich "ulubionych" kolorów był fluo pomarańcz... Nie dość, że wirówka prawie nic nie naśladuje, to jeszcze do tego ten kolor... Ale dzięki temu i jeszcze czemuś doszedłem szybciej do wielu rozwiązań nurtujących mnie zawsze kolorowych zagadek...
Sztuczna przynęta to zasadniczo zbiór czterech najważniejszych cech. Praca. Kolor. Wielkość. Kształt.
Cechy mogą “działać” wspólnie… Także parami… Oraz solo…
(Kolejność jest nieprzypadkowa). Nigdy żadna z tych cech nie nabierze znamion uniwersalizmu w obojętnie jakiej kombinacji, ani żaden ich związek nie zadziała we wszystkich okolicznościach. Działanie jest okresowe i zależne od warunków zewnętrznych. Poza tym każdy gatunek jest inny w swoich upodobaniach, skłonnościach i… słabościach… Dlatego wędkarstwo jest tak pasjonujące, a rękodzielnictwo wyzwala dodatkowe emocje w sensie dążenia do wyimaginowanej cudownej przynęty, której w rzeczywistości nie ma i … nigdy nie będzie…
No, chyba, że król Julian ją wymyśli… No bo kto… Bo kto… Ha, ha…
Cechy mogą “działać” wspólnie… Także parami… Oraz solo…
(Kolejność jest nieprzypadkowa). Nigdy żadna z tych cech nie nabierze znamion uniwersalizmu w obojętnie jakiej kombinacji, ani żaden ich związek nie zadziała we wszystkich okolicznościach. Działanie jest okresowe i zależne od warunków zewnętrznych. Poza tym każdy gatunek jest inny w swoich upodobaniach, skłonnościach i… słabościach… Dlatego wędkarstwo jest tak pasjonujące, a rękodzielnictwo wyzwala dodatkowe emocje w sensie dążenia do wyimaginowanej cudownej przynęty, której w rzeczywistości nie ma i … nigdy nie będzie…
No, chyba, że król Julian ją wymyśli… No bo kto… Bo kto… Ha, ha…
Masakra... teraz mam przerąbane. Milion pomyslow plus jeszcze taki hicior
Dzień dobry,
Próbowałem obciążać w ubiegły czwartek moje woblery, udało mi się jedynie cztery przygotować, z resztą przynęt poczekam aż mróz odpuści. Dawno tak w ręce nie zmarzłem, jak przy tym wyważaniu przynęt, nawet na lodzie tak nie odczuwałem wcześniej zimna jak wtedy. Mogłoby już zdrowo przymrozić, jakoś tak chce się pójść na lód i połazić za okoniami, chociaż w Polsce już gdzieś może ludzie łowią na lodzie. Niedaleko mnie są duże, płytkie zbiorniki retencyjne, z dużą populacją okonia, już chciałbym tam połowić i pewnie już stoją.
Z oględzin topoli też jestem zadowolony, łatwo się struga.
Teraz, jako że trochę ciężko wstępnie poustawiać woblery nad rzeką, strugam jakieś tam robactwo. Mam nadzieję również, że mróz odpuści choć na jeden dzień w weekend, to wtedy uda mi się dograć ołów w woblerach.
Pozdrawiam
Próbowałem obciążać w ubiegły czwartek moje woblery, udało mi się jedynie cztery przygotować, z resztą przynęt poczekam aż mróz odpuści. Dawno tak w ręce nie zmarzłem, jak przy tym wyważaniu przynęt, nawet na lodzie tak nie odczuwałem wcześniej zimna jak wtedy. Mogłoby już zdrowo przymrozić, jakoś tak chce się pójść na lód i połazić za okoniami, chociaż w Polsce już gdzieś może ludzie łowią na lodzie. Niedaleko mnie są duże, płytkie zbiorniki retencyjne, z dużą populacją okonia, już chciałbym tam połowić i pewnie już stoją.
Z oględzin topoli też jestem zadowolony, łatwo się struga.
Teraz, jako że trochę ciężko wstępnie poustawiać woblery nad rzeką, strugam jakieś tam robactwo. Mam nadzieję również, że mróz odpuści choć na jeden dzień w weekend, to wtedy uda mi się dograć ołów w woblerach.
Pozdrawiam
@Banjo, to tylko tak do wiadomości i "bodżcowato"... Jak wiesz, zrobić wobler jest bardzo łatwo... Reszta jest trudniejsza.
@mnietek, życzę wytrwałości. Można sobie pewne rzeczy usprawnić, tylko spokojnie, nie pali się... Odkrycie niektórych stałych zależności spowoduje, że praca stanie się szybsza i łatwiejsza.
@mnietek, życzę wytrwałości. Można sobie pewne rzeczy usprawnić, tylko spokojnie, nie pali się... Odkrycie niektórych stałych zależności spowoduje, że praca stanie się szybsza i łatwiejsza.
Liczyłem na jakoś szerszą dyskussję :-)
Jak się gada, to się gada, a jak się pracuje, to się pracuje, ha, ha… Wszystkie woblery świata mam teraz gdzieś… Jeszcze dziś muszę rozgryżć pewną błystkę podlodową… W przenośni i dosłownie… Bujam ją w akwarium i lekko docinam, szlifuję… Po malutkim kawałeczku… Zamieniłem się w starego okonia i łypię na nią oczami… Jak rozpierdzielę łbem szybę chcąc ją łyknąć, tzn., że to jest TO, ha, ha…
No dobra. Ale jak tu nie można zwariować :-)
Tak, każdy może zwariować... Nawet bez walenia głową w szybę, albo mur... No, można się zdrzemnąć... Najważniejszy spokój ducha. Błystki chodzą, jak ta lala, ha, ha...
Ciekawe....https://www.youtube.com/watch?v=rf-J7bYIryQ