WARSZTAT SS
Ładny wobkillerek, ładny... Nawet cacy... Prezentacja ukierunkowana w ten właśnie sposób. Mnie jednak bardziej interesuje nie wygląd woblerów i podwodne, boczne rzuty akcji, ale cały tor "przebiegów"... W rzekach, pod prąd i z prądem, w poprzek, no i po skosach, ha, ha... Dlaczego... Już ja wiem, dlaczego, ha, ha...
https://www.youtube.com/watch?v=WgTax87SbtI
http://youtu.be/8tT8bgXQk7k
Pyk, pyk, pyk… Odskoczek w lewo… Odskoczek w prawo… Pyk, pyk, pyk… Wyłożenie się na boczek… Pyk, pyk, pyk… Myczek, raz w lewo, raz w prawo… Pyk, pyk, pyk… Gwałtowny odjażdzik… Pyk, pyk, pyk… O, zalusterkowanie, miła, ale zaplanowana niespodzianka… Pyk, pyk, pyk, przyjemne mruczenie pieści dłoń… No, nie, wyłożył się prawie w poprzek… Pyk, pyk, pyk… Myk, myk, myk…
Dobranoc.....
http://youtu.be/8tT8bgXQk7k
Pyk, pyk, pyk… Odskoczek w lewo… Odskoczek w prawo… Pyk, pyk, pyk… Wyłożenie się na boczek… Pyk, pyk, pyk… Myczek, raz w lewo, raz w prawo… Pyk, pyk, pyk… Gwałtowny odjażdzik… Pyk, pyk, pyk… O, zalusterkowanie, miła, ale zaplanowana niespodzianka… Pyk, pyk, pyk, przyjemne mruczenie pieści dłoń… No, nie, wyłożył się prawie w poprzek… Pyk, pyk, pyk… Myk, myk, myk…
Dobranoc.....
Nie męcz Pan szanowanych i poważanych twórców łamańców Panie Sławku bo im rączki z zimna poodpadają :-) a przez żony szlaban wannowy zostanie nałożony :-).
Dzień dobry. Najśmieszniejsze są komentarze po teście wannowym typu np. "bardzo płynna praca"... Na ukazanie tej charakterystyki zachowania lepsza byłaby muszla klozetowa... "Płynnie by popłynąąął... A jakiego wpierw dałby nura...", ha, ha...
Żywa ryba normalnie.Jest taki moment gdy staje w poprzek nurtu.Masakra!
Cykadass: |
Dzień dobry. Najśmieszniejsze są komentarze po teście wannowym typu np. "bardzo płynna praca"... Na ukazanie tej charakterystyki zachowania lepsza byłaby muszla klozetowa... "Płynnie by popłynąąął... A jakiego wpierw dałby nura...", ha, ha... |
Dobra uwaga Sławku osobiście mam kolege który robi woblery w Finlandii i nawet na nie łowi łososie,ale testowaniem byś się ubawił,mianowicie są testowane w długim specjalnie do tego przygotowanym korycie na żyłce 0.18,sam widziałem nawet nieżle pracują,tyle że potem są wiązane na rzece na żyłce minimum 0.35 i dostaja pracy która bardziej była by odpowiednia na bolenia o ile w ogóle pracują,najśmieszniejsze jest to że do rzeki ma nie całe 100 metrów,ale co tam każdy robi jak uważa,a że z różnym skutkiem to wiadomo tyle że nie każdy wie czemu skutek potem inny od zamierzonego.
A tak naprawdę, to przecież nie chodzi o rodzaj akcji i pracy… Chodzi o fakty… Jaka ta akcja i praca jest w rzeczywistości… Poddana wiarygodnemu testowi, który “wszystko wyciąga na wierzch”… Dla kogo są wątki autorskie w dziedzinie rękodzielnictwa? Dla pasjonatów, których łączy wspólna więż, czy dla frajerów i żółtodziobów, którym koniecznie trzeba coś sprzedać… Czy prawdziwemu fachmannowi potrzebni są wazeliniarze, którzy za dwa woblerki napiszą wszystko i wepchną rybie przynętę w pysk? Ja przecież się bawię… Nie pokazuję najlepszych rzeczy… Są tacy, którzy co nieco widzieli, nie tylko w szafie, czy na półce, ale w rzeczywistej akcji… Pochodzę z rejonu, gdzie nie tylko jest kopalnia i złoże węgla, ale i przebogate złoża pomysłów, napędzanych potężną rywalizacją… Z jednej strony Niemcy, z drugiej Czesi, a po środku my… Na każdym łowisku oni nie istnieją, są w cieniu naszych, często mięsiarzy… U nich na razie (i jeszcze) rządzą wyroby firmowe, u nas rękodzieło… To się powoli zmienia i Niemcy coraz częściej “pragną” naszych domowych wyrobów… Po to jest mój wątek i po to jest mój Warsztat SS… Aby Was inspirować, wnerwiać, prowokować… W imię wspólnych i wyższego rzędu wartości i umiejętności… Nikt nie wie, jak naprawdę maluję przynęty… Nikt nie wie, jak naprawdę wnikam w struktury akcji i pracy… Jestem wszak pstrągarzem od dziecka… Wrednym, pewnym siebie i dumnym spinningistą, który nie zdradza tajemnic najwyższej rangi… Na końcu każdej dyskusji mówię zwykle tak : “No to chodż na ryby… Pokażesz mi, co w rzeczywistości potrafisz…”… Dlatego lubię rzeczywiste fakty, a nie słowa… Pokazałem inny, nowatorski sposób robienia woblerów, który otwiera drogę do jednego z najwspanialszych światów – świadomego kształtowania przynęty, zgodnego z zamierzeniem… W tej dziedzinie jest tyle delikatnych tematów, że nie starczyłoby życia, aby to opisać przez kogoś, kto ma wiele innych zajęć… Nie pokazałem pracy woblerów i łamańców z najwyższych półek… Oczywiście moim zdaniem… Każdy takie zdanie może wyrobić sobie sam… Do tego są rzeki, jeziora i otwarte warsztaty pracy… W tej chwili pracuję nad pewną błystką wahadłową i na niej skupiłem całą swoją uwagę… Metal ma inne właściwości, wiadomo, jest trudniejszy od drewna w obróbce… Hmm, ale to, co jest łatwe, jakoś dziwnie, nigdy mnie nie pociągało, ha, ha… Zabawa trwa…
kielo: |
Nie męcz Pan szanowanych i poważanych twórców łamańców Panie Sławku bo im rączki z zimna poodpadają :-) a przez żony szlaban wannowy zostanie nałożony :-). |
Ci naprawdę szanowani i poważani dadzą sobie radę... "Pretendenci" stosują wannowe, a więc nieczyste z samego założenia chwyty... Żony niech najpierw wanny dobrze umyją i kłaczki usuną, ha, ha... Wplącze się taki “kłaczek” w kotwiczkę i już mamy “myka”… Sromowego… Przepraszam. Sromotnego. Woblera niby pstrągowego testować i pokazywać w wannie... Profanacja. Fe...
lester: |
Żywa ryba normalnie.Jest taki moment gdy staje w poprzek nurtu.Masakra! |
Jednostajne, prostoliniowe ściąganie pod prąd... Z przyczyn czysto humanitarnych nie pokazuję, co toto wyprawia przy odpowiednim ściąganiu po skosie... No i odpowiednim ustawieniu, ha, ha...
mazikrzych: | ||
Dobra uwaga Sławku osobiście mam kolege który robi woblery w Finlandii i nawet na nie łowi łososie,ale testowaniem byś się ubawił,mianowicie są testowane w długim specjalnie do tego przygotowanym korycie na żyłce 0.18,sam widziałem nawet nieżle pracują,tyle że potem są wiązane na rzece na żyłce minimum 0.35 i dostaja pracy która bardziej była by odpowiednia na bolenia o ile w ogóle pracują,najśmieszniejsze jest to że do rzeki ma nie całe 100 metrów,ale co tam każdy robi jak uważa,a że z różnym skutkiem to wiadomo tyle że nie każdy wie czemu skutek potem inny od zamierzonego. |
Sęk w tym, że "koryto" w naszym kraju ma wiele znaczeń. Już jak jakiś ryj się przykleii, to na amen, cyjanopan, potrzebny chirurg... Każda rzeczka ma koryto i tam także można testować przynęty... Tanio, na świeżym powietrzu, sama przyjemność, ha, ha...
U Ciebie Sławku woblery maja myki to i Zużka ma myki do boku he he.A Ty tez masz myki.....?Bo ja teraz to mniej ale kiedys...:-)
Panie Sławku, ona dalej się opiekuje...
Musimy pamiętać o jednym... Wszyscy należymy do wielkiej rodziny łowców i drapieżników. Razem z m.in. kotami... Patrząc z boku na super markety, to wszyscy mamy równe myki (czyli odchyły, ha, ha...)... Oczywiście okiem coraz liczniejszych grup miłośników Miłości...
Cykadass: |
Och, ta Zuśka, Zuśka... A tłumaczyłem tyle razy, że bóbr ma płaski ogon... Z nią jest tak samo, jak z niektórymi ludżmi... Tłumacz, tłumacz, a on i tak swoje... |
Dzień dobry,
Koty mojej dziewczyny, to też co ranek przynoszą takie cuda na wycieraczkę, tylko że też ich nie chcą jeść, za to psią kiełbasę to tylko im wtedy dawaj. Siedzą wtedy jak sowy na oknie i tylko czekają, żeby je wpuścić do domu. Co ciekawe, jak w domu złapie się mysz na łapkę, to o ile jest w miarę "świeża" to zjadają, jak już troszkę "skruszeje" :-), to takiej za nic nie chcą. Wcześniej, jak sam miałem kota, to ten skubaniec przyniósł gołębia, czaił się na nie w oknie, w końcu mu się udało. I jak go przyniósł, to nawet nie dał się dotknąć.
Z innych wieści, to wkleiłem do smużaków stery, więc teraz tylko pozostało mi je poustawiać oraz skleiłem silikonem deseczki, z których przy dobrych wiatrach, wyjdzie osiem korpusów. Dziś będę je obrabiać.
W weekend w końcu może uda mi się pojechać gdzieś połowić na lodzie, ludzie już coś tam łowią i ja już nogami przebieram na samą myśl o tym. Chyba że będzie ciepło, to idę nad rzekę, nadrobić zaległości przy wyważaniu i dobieraniu sterów do woblerów.
Pozdrawiam
Ha, ha, ze zwierząt domowych najbardziej lubię koty, bo zachowały najwięcej cech pierwotnych… Są tajemnicze i chadzają swoimi ścieżkami…
Kiedyś, gdy “chadzałem” (ha, ha…) nad rzeczki ustawiać i testować wstępnie pracę przynęt (bo nie tylko przecież woblerów), to sobie rozpalałem ognisko i od czasu do czasu rozgrzewałem zmarznięte łapki… Jakieś kiełbaski na rożen, termos i tak sobie, często od rana do wieczora, “latałem” od bieguna do równika… No niestety, gra jest warta świeczki, bo odpowiednio i zgodnie z zamierzeniem pracująca przynęta jest podstawą naszej pracy… Robienie przynęty na zasadzie “uda się, albo się nie uda” jest bez sensu… Poza tym robiąc woblery moją metodą można wyjść poza schematy i tworzyć dzieła niepowtarzalne, ha, ha… Albo inaczej, wracając do kotów… Pójść swoją ścieżką i otoczyć się tajemnicą… Słodką, jak miodzik… Och, ten Puchatek, znów się wpierdziela, a nie ma pojęcia o co chodzi...
Kiedyś, gdy “chadzałem” (ha, ha…) nad rzeczki ustawiać i testować wstępnie pracę przynęt (bo nie tylko przecież woblerów), to sobie rozpalałem ognisko i od czasu do czasu rozgrzewałem zmarznięte łapki… Jakieś kiełbaski na rożen, termos i tak sobie, często od rana do wieczora, “latałem” od bieguna do równika… No niestety, gra jest warta świeczki, bo odpowiednio i zgodnie z zamierzeniem pracująca przynęta jest podstawą naszej pracy… Robienie przynęty na zasadzie “uda się, albo się nie uda” jest bez sensu… Poza tym robiąc woblery moją metodą można wyjść poza schematy i tworzyć dzieła niepowtarzalne, ha, ha… Albo inaczej, wracając do kotów… Pójść swoją ścieżką i otoczyć się tajemnicą… Słodką, jak miodzik… Och, ten Puchatek, znów się wpierdziela, a nie ma pojęcia o co chodzi...
Mam prośbę do Pana Tomka vel @kielo... Bo tak tymi "pikusiowatymi" łamańcami ostatnio obrodziło... Wiem, że Pan ma... I niech Pan nie kręci... Mój "wywiad" i nos nigdy się nie myli... Nie wiem, kto pierwszy wymyślił... Nie wiem... Chodzi mi o te "połamane" owadziki... Nie o skaczącego pasikonika z ruchomym odwłokiem... O tego szerszenia... Właśnie o niego... Co smuży i wywija dupką na wszystkie strony... Jak Don Kichot piką, otoczony wiatrakami... A co tu się dziwić... Że wywija... Wpada ci biedak do wody i widzi pod sobą rozdziawione pyski kleni... Dziwne, obce, mokre środowisko... Zrozpaczony chce się wzbić w powietrze... Smuży... Wściekle, wystawionym z zada jadowitym ostrzem celuje w każdy, chcący go łyknąć pysk... Panie Tomku, proszę... Bo moje brzydkie, ha, ha... A taki zrobiłem się ostatnio nieśmiały i wstydliwy... To chyba przez te cudownie pracujące łamańce, które ostatnio widziałem...
Panie Sławku, miałem na myśli myki na piwko ha ha.