WARSZTAT SS
No to Sławku, my jako ostatnie ogniwo łańcucha pokarmowego powinniśmy już zapolować wspólnie. Coś mi tak luty chodzi po głowie. Strategie ustalimy na miejscu :-)
Ha, ha, tak jest, zapolujemy na irbisa... Niech będzie luty... W następnym tygodniu idę na zwiad... Jest ta Kwisa jeszcze, czy jej już nie ma...
Przyjąłem, dla zabawy, że szczupak jest gepardem, samotnym i bardzo szybkim drapieżnikiem, atakującym z podchodu i zasadzki, na krótkich, błyskawicznych odcinkach... Sandacze to likaony. Ścigające ofiary w bardzo przemyślnie zorganizowany sposób, często raniące i kąsające je w czasie pogoni… Okonie to wilki, ustawicznie nękające stada roślinożerców i wysysające z nich każdego słabszego, mniej sprawnego w ucieczce osobnika… Bolenie jak psy dingo, w małych grupach gonią skaczący pokarm… Miałem mały problem z moim nr. 1… Pstrąg potokowy to irbis, czyli pantera śnieżna, żyjąca ukradkiem w niedostępnych górach, tam, gdzie inne drapieżne zwierzęta żyć nie potrafią… Stada ssaków roślinożernych to kiełbie, uklejki, płotki itd.
Najpierw były ryby… SSaki, ha, ha, pojawiły się znacznie póżniej… Jednak wiele podobieństw zostało… Także u człowieka… Wszyscy mamy wiele wspólnego… Nawet z rybami… Bo to nasi pra, pra, pra… przodkowie… Przedwczoraj był Dzień Babci, wczoraj Dziadka… Kochajmy i szanujmy naszych przodków, ha, ha…
Najpierw były ryby… SSaki, ha, ha, pojawiły się znacznie póżniej… Jednak wiele podobieństw zostało… Także u człowieka… Wszyscy mamy wiele wspólnego… Nawet z rybami… Bo to nasi pra, pra, pra… przodkowie… Przedwczoraj był Dzień Babci, wczoraj Dziadka… Kochajmy i szanujmy naszych przodków, ha, ha…
Kwisa jest, byłem 2 stycznia, ale nie ma czym się chwalić. Skakały takie wymiarki i mniejsze, ciutkę większe od wymiaru. Z każdym dniem ich agresja spadała (wiadomo dlaczego).
Co do przyrody, rozumiemy się doskonale :-).
Co do przyrody, rozumiemy się doskonale :-).
Wczoraj byłem nad wodą rozprostować kości po długiej chorobie i naszła mnie taka refleksja że w zasadzie to pstragarz i pstrąg są do siebie podobni.Nie tolerują towarzystwa na swoim żerowisku hahaha
Lester, obcych tak, ale swoich toleruje. Jednakże z obcym tez można pogadać i staje się już znajomym :-)
To zapytaj Sławka jak to było przed laty gdy spędzał 300dni w roku na pstrągowaniu, ile razy miał towarzystwo?
Ha, ha, nie, nie... 300 dni pstrągowania w roku to byłoby od groma dni "kłusowniczych"... To teraz nastała dziwna moda i "pstrągowi fachowcy" w pażdzierniku, listopadzie i grudniu łowią potokowce... Łby bym pourywał... Bo zmieniono przepisy i wolno rybie złowionej w okresie ochronnym robić zdjęcia...
Ba, nawet biją "rekordy życiowe" w tym okresie... Żałosne wędkarskie kreatury..Fakt, mam takich 5 lat, gdy przekraczałem 300 dni w roku... Średnia to było około 200 - 250. W tym około 120 pstrągowania... Tygodniami nie spotykałem nad Kwisą, Bobrem, Ilanką nawet śladu człowieka, nie mówiąc już o bezpośrednich spotkaniach... Dlatego "zdziczałem" i proszę szanownych wędkarzy o wyrozumiałość... Żadna baba mnie nie rozumie, a więc jeśli nie Wy, to kto... No kto? Ha, ha...
Ba, nawet biją "rekordy życiowe" w tym okresie... Żałosne wędkarskie kreatury..Fakt, mam takich 5 lat, gdy przekraczałem 300 dni w roku... Średnia to było około 200 - 250. W tym około 120 pstrągowania... Tygodniami nie spotykałem nad Kwisą, Bobrem, Ilanką nawet śladu człowieka, nie mówiąc już o bezpośrednich spotkaniach... Dlatego "zdziczałem" i proszę szanownych wędkarzy o wyrozumiałość... Żadna baba mnie nie rozumie, a więc jeśli nie Wy, to kto... No kto? Ha, ha...
Sławku, lepiej stań przed lustrem i się dokładnie obejrzyj czy gdzieś przypadkiem Tobie łuski nie wyrosły albo skrzela od tego wczuwania się rolę ryby(drapieżnika)hahahaha.
Cykadass: |
Ha, ha, nie, nie... 300 dni pstrągowania w roku to byłoby od groma dni "kłusowniczych"... To teraz nastała dziwna moda i "pstrągowi fachowcy" w pażdzierniku, listopadzie i grudniu łowią potokowce... Łby bym pourywał... Bo zmieniono przepisy i wolno rybie złowionej w okresie ochronnym robić zdjęcia... Ba, nawet biją "rekordy życiowe" w tym okresie... Żałosne wędkarskie kreatury..Fakt, mam takich 5 lat, gdy przekraczałem 300 dni w roku... Średnia to było około 200 - 250. W tym około 120 pstrągowania... Tygodniami nie spotykałem nad Kwisą, Bobrem, Ilanką nawet śladu człowieka, nie mówiąc już o bezpośrednich spotkaniach... Dlatego "zdziczałem" i proszę szanownych wędkarzy o wyrozumiałość... Żadna baba mnie nie rozumie, a więc jeśli nie Wy, to kto... No kto? Ha, ha... |
Tak sobie Sławku czytam i widze że z przepisami w Polsce jestem mocno do tyłu,co nie powinno dziwić jako że od ponad 7 lat tu nie łowie ale jeden wniosek nasuwa mi się sam w Polsce na tworzenie przepisów większy wpływ od wędkarzy mają kłusownicy może ich kilku siedzi w zarządzie.W każdej wodzie górskiej występuje nie wiele innych gatunków ryb które można poławiać co innego woda nizinna gdzie pstrągi czasami występują.Takie przepisy nie służą ochronie ryb ,nawet niektórzy wędkarze z pewnością tłumaczą że przepis dobry bo przecież są też inne ryby.W norwegi wygląda to tak że np duża rzeka Tana ma sezon od początku czerwca do końca sierpnia i w innym czasie na rzece nie ma prawa być nikogo,W rzece są piękne miętusy,pstrągi,lipienie,palie,oraz sieje ale ze względu na łososia który jest chroniony od 1 września nie wolno łowić niczego bo rzecz jasna przy okazji złowisz łososia a nie każdą rybe da się wypuścić,korzystają na tym wszystkie gatunki oraz sam wędkarz.To samo jest w mniejszych rzekach z łososiem,mimo że są inne gatunki zakaz połowu i nie ma dyskusji efekt jest taki jak na tym filmiku z pobliskiej rzeczki https://www.youtube.com/watch?v=oHu320kQyUM Takich wód już w Polsce nie będzie a to dzięki ludziom którzy tworzą gnioty nie przepisy ,kłusownikom i po części samym wędkarzom,mam na myśli fakt że w Polsce jak zadzwonisz na straż albo Policje widząc kłusowników nadal jesteś kapusiem,w krajach gdzie ludzie są bardziej świadomi ,bardziej dba się o swoje podwórko a kłusownik nie ma racji bytu,będzie od razu napiętnowany i zgłoszony na policje.
Tu nie chodzi o same kłusownictwo , całość jest do dupy razem ze wszystkimi przepisami , przykład obecne problemy na pomorzu związane z Bałtykiem i jego rybactwem i wędkarstwem. Płacę tą składkę bo jakie mam inne wyjście
http://finanse.wp.pl/kat,18453,title,600-etatow-i-40-mln-zl-na-pensje,wid,15307985,wiadomosc.html?ticaid=114379
Ale mam też świadomość i jako wędkarz z długoletnim stażem wiem też jak puste są nasze wody i co w zamian mam co roku podwyżka opłat , to nic nie zmieni , sami widzicie co się dzieje i dokąd to zmierza
http://finanse.wp.pl/kat,18453,title,600-etatow-i-40-mln-zl-na-pensje,wid,15307985,wiadomosc.html?ticaid=114379
Ale mam też świadomość i jako wędkarz z długoletnim stażem wiem też jak puste są nasze wody i co w zamian mam co roku podwyżka opłat , to nic nie zmieni , sami widzicie co się dzieje i dokąd to zmierza
Ha, ha, o co tu chodzi… O prawdę i o nic więcej, ha, ha… Razem, czyli wspólnie znajdżmy jej prawdziwą twarz, ha, ha… Bez makijażu, rano po przebudzeniu… Bo prawda jest rodzaju żeńskiego...
Wstałem Krzychu lewą nogą... Czasem wydaje mi się, że przepisy są tworzone po to, aby działacze mieli robotę... Akcentują w ten sposób uzasadnienie swojego bytu i podkreślają konieczność istnienia...
Zgadzam się Adam z Tobą... Coraz częściej decyzje działaczy są bardzo niezrozumiałe... Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to w 100% można założyć, że chodzi o pieniądze.... No z 99,999999999999999999 % pewnością, ha, ha...
Pora coś zmienić... Przede wszystkim SIĘ, ha, ha... A póżniej po kolei... Kumpli, (żony i kota za Chiny nie...), przynęty, wędki, miejsca, no i styl... Siedem lat minęło... Pora na nowe wcielenie, ha, ha...
No nic… Kontynuuję nękanie. Ciekawe dlaczego niektórzy rękodzielnicy nadal migają się od pokazywania filmików z pracą swoich woblerów… Hmm, przecież to same korzyści… Klienci mają obraz tego, co ich czeka, ha, ha, ale nie tylko o to chodzi… To materiał porównawczy do dalszej pracy. Każdy wobler można obfotografować, opisać i następnie dołączyć do tych danych filmik z pracą… Po przeróbce obciążenia, jego umiejscowienia, zmianie i wielkości np. komór powietrznych mamy obraz tego, co się dzieje z pracą woblera… A więc same korzyści.
Podejrzewam, że sami nie chcą oglądać efektów swojej pracy, aby nie spalić się ze wstydu… Mam wiele woblerów różnych stwórców, których praca nijak pasuje do opisu… Zwykle są to woblery pięknie umalowane… Czyżby chodziło o to, że “dość się napracowałem przy malowaniu i na inne duperele nie mam czasu”?
Ha, ha… No to by wiele wyjaśniało… I właśnie tacy najczęściej piszą, że to ryba weryfikuje pracę woblera… Ładny, ale naiwny wykręt… Bo tak nie jest… To wędkarz weryfikuje wszystko i dobiera do aktualnych gustów ryby…
Istnieje pewne podobieństwo interesów. Ryba za błąd płaci skłutym pyskiem, albo życiem, wędkarz także kłuje pysk przekleństwami, bo kasy nie odzyska, w życiu, ha, ha…
Podejrzewam, że sami nie chcą oglądać efektów swojej pracy, aby nie spalić się ze wstydu… Mam wiele woblerów różnych stwórców, których praca nijak pasuje do opisu… Zwykle są to woblery pięknie umalowane… Czyżby chodziło o to, że “dość się napracowałem przy malowaniu i na inne duperele nie mam czasu”?
Ha, ha… No to by wiele wyjaśniało… I właśnie tacy najczęściej piszą, że to ryba weryfikuje pracę woblera… Ładny, ale naiwny wykręt… Bo tak nie jest… To wędkarz weryfikuje wszystko i dobiera do aktualnych gustów ryby…
Istnieje pewne podobieństwo interesów. Ryba za błąd płaci skłutym pyskiem, albo życiem, wędkarz także kłuje pysk przekleństwami, bo kasy nie odzyska, w życiu, ha, ha…
Panie Sławku bo kto rano wstaje temu Pan Bóg daje ...