Woblery romansidlo
Mam nadzieję, że strzebli w X warstwę lakieru nie zapomnisz Pan zanurzyć, ha, ha?
Nie będziesz mnie Pan wmuszał chłopstwa w me rachityczne, chłopięce ciałko!
Ale jęzorek w tym ciałku niezbyt rachityczny...
Już umoczyłem. Zaraz będą strzeblątka.
Apex twin- język żmii.
Rodzą się ostatnio te strzeble, jak termity, ha, ha...
Jakże się cieszę, iż zawiązalim nić absurdalnego porozumienia!
Bo żmija mówi SSSSSSSS, ha, ha...
Witajcie Panowie producenci tak się przyglądam waszej dyskusji z której sam chciałbym uszczknąć coś dla siebie ale tym razem nie pojołem zamysłu Sławka i nie kumam co ma Koziołek Matołek czy władca much do przynęt Romana.Jako że spininguje od blisko 30lat i nie znalazłem jeszcze nad wodą telewizora tak jak Ty Sławku to śmiem twierdzić że ryby które łowie też tego nie wiedzą ,to co wiem to to że my jak i ryby są wzrokowcami i żadne wspaniałe wnętrze nie przyciąga naszej uwagi tak jak wygląd w pierwszej kolejności,potem rzecz jasna przychodzi czas na reszte .Wasze woblery mają tak samo, bynajmiej ja mam takie doświadczenia że odpowiednia przynęta wpuszczona do wody czasem łowi zanim zacznie swoją prace,cenie rękodzieło i pewnie dlatego na dzień dzisiejszy używam takich przynęt bo są inne niż te ze sklepu ,lepiej wykonane i pracują tak jak im nakazał producent wędkarz a co do szczebli Romana to wyglądają identycznie jak te które pływają stadami w moim okoniowym łowisku i dlatego chętnie kilka kupie jeśli Roman zechce sprzedać a to w jakiej kto technice maluje czy lakieruje mnie osobiście najmniej interesuje może kiedyś jak pozostanie mi tylko struganie jak wspomniałeś Sławku wtedy będe zgłębiał tajniki produkcji ale póki co wole kupić gotowe bo nie samymi rybami człowiek żyje.a i jeszcze jedno mam kumpla w wieku 56lat który rególarnie osobiście przywozi kamagre z Tajlandi i nie zgodziłby się z opinią że śmietana dla chłopa leprza ,nawet jak by wypić wiadro to jedna kamagra100 może więcej,he,he
Najważniejszą sprawą w dwustronnej dyskusji jest porozumienie dwóch stron... "Reszta stron" nie musi wiedzieć o co chodzi, ha, ha... My już "absurdalnie" doszliśmy do kropki dyskusji i koniec. Kropka.
Ps. Wbrew mogącemu się wytworzyć fałszywemu mniemaniu o moim stosunku do Pana Romana, to jednak zawsze doceniałem ludzi z talentami. A On coś w sobie ma, nie ma to, tamto, ha, ha... Nauczy się jeszcze robić powtarzalną pracę, opanuje kolory na różne okazje i będzie guru, to pewne... Bo idzie do przodu, ha, ha... Woblery pstrągowe to nie "trzepaki ogoniaste" na kleniki...
Ps. Wbrew mogącemu się wytworzyć fałszywemu mniemaniu o moim stosunku do Pana Romana, to jednak zawsze doceniałem ludzi z talentami. A On coś w sobie ma, nie ma to, tamto, ha, ha... Nauczy się jeszcze robić powtarzalną pracę, opanuje kolory na różne okazje i będzie guru, to pewne... Bo idzie do przodu, ha, ha... Woblery pstrągowe to nie "trzepaki ogoniaste" na kleniki...
Hmmm... Panowie jeśli mogę w trzech zdaniach. Wobler taki, siaki czy tam jeszcze inny. Podstawową sprawą jest to gdzie łowimy. Jeśli jest to rzeka, w której konkurencja pokarmowa jest duża czyli nieprzełowione norweskie piękne strumienie to akcja przynęty ma znaczenie jeśli jest to klasyczna telepawka wyczuwalna w łokciu. To działa najlepiej i kropka.
W wodach przełowionych z małą ilości ryby, wobler który najlepiej mi się sprawdzał musiał być wyjątkowy - inny niż wszystkie. Wcale nie mówię tu o kosmicznych łamańcach czy strzygach z odjazdami na metr. Czasem np kilerami były klasyczne Oryginale z pomarańczowymi grzbietami ale to już poboczna sprawa jakie.
Pstrąg bo pewnie wszyscy o nim myślimy jeśli jest dziki i nie widział nigdy wędkarza nie chce migotania drgania, i innych myków. Wobler musi być duży, agresywny i najlepiej złoty Dlaczego bo taki się wyróżnia na tle standardowego pokarmu a drapieżniki jedzą to co inne i wyróżniające się na tle otocznia. Tak przynajmniej jest w warunkach modelowych. Nasze warunki rzeczne modelowymi juz nie są!!!
Spędziłem wiele godzin na testowaniu przeróżnych woblerów w norweskich rzekach i dla mnie nr 1 jest kapitan miodek w rozmiarze 7cm czyli nasz sklepowy Pomorski Klasyczny. W tej samej Norwegi tam gdzie wędkarzy już więcej zaczynają robotę robić Kwiskie czyli te woblerki które mocniej pracują niż tylko migotanie. Wobki SS są w tamtych warunkach średnie ALE:
- w naszych, Polskich warunkach migotanie woblerów takich jak SS czy choćby Kwiskiego Mizera, Gimli czy Ciernika to w moim odczuciu klucz do przechytrzenia tych najbardziej cwanych i starych ryb.
- to samo dotyczy innych przynęt. Cykada np. To nie jest wynalazek z kosmosu. Jej mocą jest dalekosiężność migotanie i nieznajomość dla ryby. A wahadłówki w przełowionych rzekach pstrągowych - dlaczego na nie bija tak pstrągi szczególnie w styczeń/luty i sierpień???
W wodach przełowionych z małą ilości ryby, wobler który najlepiej mi się sprawdzał musiał być wyjątkowy - inny niż wszystkie. Wcale nie mówię tu o kosmicznych łamańcach czy strzygach z odjazdami na metr. Czasem np kilerami były klasyczne Oryginale z pomarańczowymi grzbietami ale to już poboczna sprawa jakie.
Pstrąg bo pewnie wszyscy o nim myślimy jeśli jest dziki i nie widział nigdy wędkarza nie chce migotania drgania, i innych myków. Wobler musi być duży, agresywny i najlepiej złoty Dlaczego bo taki się wyróżnia na tle standardowego pokarmu a drapieżniki jedzą to co inne i wyróżniające się na tle otocznia. Tak przynajmniej jest w warunkach modelowych. Nasze warunki rzeczne modelowymi juz nie są!!!
Spędziłem wiele godzin na testowaniu przeróżnych woblerów w norweskich rzekach i dla mnie nr 1 jest kapitan miodek w rozmiarze 7cm czyli nasz sklepowy Pomorski Klasyczny. W tej samej Norwegi tam gdzie wędkarzy już więcej zaczynają robotę robić Kwiskie czyli te woblerki które mocniej pracują niż tylko migotanie. Wobki SS są w tamtych warunkach średnie ALE:
- w naszych, Polskich warunkach migotanie woblerów takich jak SS czy choćby Kwiskiego Mizera, Gimli czy Ciernika to w moim odczuciu klucz do przechytrzenia tych najbardziej cwanych i starych ryb.
- to samo dotyczy innych przynęt. Cykada np. To nie jest wynalazek z kosmosu. Jej mocą jest dalekosiężność migotanie i nieznajomość dla ryby. A wahadłówki w przełowionych rzekach pstrągowych - dlaczego na nie bija tak pstrągi szczególnie w styczeń/luty i sierpień???
Pisałem o tym nie raz, nie dwa... Jak się rozpędzę, to zapominam o bożym świecie i myślę tylko o naszym kraju... Na polskie warunki trzeba umieć robić różne woblery, bo takie są wody...
Jest tu koło Warszawy taki stawek z tęczakmi puszcza się tam masę tęczaka. W pierwszych dniach łowią wszyscy potem juz mniej i mniej i mniej choć ryby widać wszędzie
kto łowi na końcu... muszkarze na streamerka i gruncik z krewetką
ot tak się szybko ryby telepania jaskrawego woblera nauczyły
kto łowi na końcu... muszkarze na streamerka i gruncik z krewetką
ot tak się szybko ryby telepania jaskrawego woblera nauczyły
Mam nadzieje Remku że mnie żle nie zrozumieliście ,pomimo że nie znam osobiście Sławka a szkoda to darzę Go ogromną sympatią ,to że w Norwegi inne warunki i przynęty z inną pracą niż w Polsce się sprawdzają to jasne ,nieraz wymienialiśmy się uwagami jednak te przynęty które u Ciebie zakupiłem mimo że robione na Polskie wody ,tutaj świetnie się sprawdzają ,jasne że nie mam wszystkich bo i nie ma takiej potrzeby zresztą te które posiadam są dobrane znakomicie do moich potrzeb międzyinnymi dzięki Tobie i Twoim wcześniejszym doświadczeniom z Norwegi za co wielkie dzięki a że nie zrozumiałem wymiany zdań Sławka i Romana cóż może chłopaki producenci używają tylko sobie znany żargon ,ważne żeby się dogadywali i tworzyli dalej żebyśmy Remku uszczkneli czasem coś dla siebie z ich produkcji i mieli w pudełkach perełki które ratują naszą wędkarską dupe w słaby dzień.
Krzychu ja też ich nie rozumiem
Ale to co napisałeś ująłbym dokładnie tak samo.
PS
Dzięki za miłe słowo
Ale to co napisałeś ująłbym dokładnie tak samo.
PS
Dzięki za miłe słowo
No nic, pozostaje tylko naparzyć holagogi i golnąć sobie.
a co to takie fajne niebieskie światełko?