Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Grupy

ZAPISKI PAPAJI


offline
Andrzej H. 2012-11-30 10:28

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Witam wszystkich serdecznie,

postanowiłem założyć ten temat, bo chcę się w nim dzielić swoimi uwagami, spostrzeżeniami, obserwacjami i wreszcie doświadczeniem dotyczącym woblerów, ich obsługi, zastosowań, wykorzystania, i wszystkiego innego jeszcze, a co mi w tej chwili nie przychodzi do głowy  .

Nie będzie to na pewno kolejny poradnik pt. "Jak zrobić woblera"

Chciałbym, aby to był taki zbiór doświadczeń, przemyśleń, obserwacji, i porad zapewne też.

Od kiedy zacząłem robić woblery i siłą rzeczy rozmawiać o nich z ludźmi, dowiaduję się różnych ciekawych rzeczy, które mnie zaskakują, dziwią, wprawiają w osłupienie, a czasami też wywołują atak śmiechu.

Temat dotyczący robienia woblerów rozpoczął na tym forum znany wszystkim Pan Sławek Szuszkiewicz-Cykadass, twórca doskonałych woblerów od ponad 20 lat, i na razie na pewno wystarczy tego typu tematów .

Cykadass zna się na tym jak mało kto.

Świetnie się to czyta, i jest w nim kompletnie inne podejście do woblera, niż jest prezentowane na innych forach.

Bardzo wartościowa rzecz.

Każdy wędkarz powinien się z tym zapoznać.

Mój temat będzie inny.

Tak jak napisałem na wstępie będzie to , przynajmniej w moim założeniu jest, taki zbiór porad, myśli i czasami uwaga na poły filozoficznych, dotyczących woblerów, łowienia na nie pstrągów etc.

Jak się przyjmie to będę pisać, jak nie to trudno.

Pozdrawiam i do … następnego odcinka.

Papaja





offline
Darek 2012-11-30 11:48

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3
mam nadzieje ze sie przyjmie bo ja z chęcią poczytam.od rozmów z cykadassem już się uzależniłem. zobaczymy tutaj
offline
Andrzej H. 2012-11-30 15:41

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
No to cóż?

Słowo się rzekł, to zaczynam

Na początek będzie: jak to się zaczęło, dość prozaiczne zresztą , i trochę o drewnie.

Ale tylko trochę





Wobler jest moja ulubioną sztuczną przynętą na pstrąga, i nie tylko nap strąga.

Nie czuję „mięty” do wahadłówek, czy wirówek zwanych czasami obrotówkami, cykad etc.

Mam oddzielne pudełko z tą biżuterią, ale niezwykle rzadko do niego sięgam.

Przynęt miękkich używam wyłącznie przy łowieniu sandaczy, bo lubię to walnięcie przy prowadzeniu z opadu.

Używanie gum na pstrąga uważam za profanację .

No cóż, tak mam i mam do tego prawo.

Pstrągi łowię właściwie tylko na woblery.

Nieskromnie mogę dodać, że na własne.

Kiedyś łowiłem na „cudze”, ale odkąd zacząłem robić własne woblery, to jakoś tak mi dziwnie, gdybym zakładał cudzy.

Jakoś tak etycznie byłoby to nie w porządku.

Bo robi woblery, a łowi na inne?

Brak wiary we własne „drewienka” ?

Jakoś mi to nie pasuje, i nie do końca nawet chcę to tłumaczyć.

Robię własne i łowię na własne.

Koniec kropka.



Jeszcze gwoli wyjaśnienia dlaczego własne.

Bo inne, ogólnie dostępne mnie nie zadowalały.

Będę robił własne, to będę miał takiego jak będę chciał.

I jeśli chodzi o pracę i malowanie.

Mniejszy, większy, tonący, pływający, itd.



Zaczynając nie wiedziałem na co się porywam.

Może i dobrze, bo gdybym wiedział to pewnie bym nie zaczął.

Jak mówi stare przysłowie „im dalej w las…” itd.

Kto się zaraził „woblerozą” ten wie ile to zajmuje czasu i ile energii pochłania.

Kasy też.

To ciągłe kombinowanie, to przewracanie się na łóżku do rana w oczekiwaniu wyschnięcia lakieru, żeby wpuścić swoje nowe „dziecko” do wody.





Na początku wszystko wydaje się dość proste.

Kiedyś było znacznie trudniej, ale odkąd Internet trafił „pod strzechy” (kto dziś pamięta to przysłowie z czasów komunizmu, mówiące o tym że coś jest dostępne dla każdego? ), to pełno jest stron z poradami „jak zrobić woblera?”.

No i dobra, najpierw drewno. Wtedy początkujący strugacz włącza zazwyczaj swoje „sokole oko” i wypatruje w okolicy najczęściej lipy.

Utarło się, że jest to najlepszy materiał.

No cóż?

Utarło się również, że tanie wino jest dobre.

Jest dobre, bo jest dobre i tanie hahaha.

Tak samo jest z lipą moim zdaniem.

Zrobiłem dużo woblerów z lipy, i zawsze spotykało mnie jakieś zaskoczenie.

I bardzo trudno było uzyskać to co chciałem. Kosztowało to dużo trudu i dużo odrzuconych woblerów.

Niby wszystko tak samo, wymierzone nawet suwmiarką, a jakoś inaczej chodzi, albo tonie zamiast pływać.

I znów testy, i znów zastanawianie się.

Porzuciłem lipę, przynajmniej na razie, choć lubię zapach tego drewna.

Nadaje się ona do woblerów od których nie będziemy wymagać zbyt wiele.



Robiłem też z olchy.

I z cedru. Świetny materiał, ale strasznie drogi i produkcja nieopłacalna zwyczajnie, chyba że dla siebie pod choinkę .

Robiłem z osiki. Ale ta nadaje się wyłącznie na zapałki. O czym wiedzą doskonale producenci zapałek .

I z jakiś innych gatunków.

W końcu postanowiłem spróbować z balsy, którą nie wiedzieć czemu omijałem bardzo długo, i długim łukiem.

Nie jest ona w pierwszym kontakcie idealna, ale jednak ma to coś co moim zdaniem jest najważniejsze przy wyborze drewna na woblera.

Mianowicie jest bardzo lekka.

I każda ingerencja w kształt woblera odbija się na jego pracy.

I tutaj zaczynają się schody .

offline
Sławomir S. 2012-12-01 09:13

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Chwilę, zajrzę na ramkę Facebooka w prawym, górnym rogu... Aha... Lubię to!

No, i gitara... Jak by tu nie lubić tematu pstrągów i woblerów... Czytam z wielką ciekawością i dobrze Andrzeju, że od czasu zmienisz konie przy wozie wiozącym woblery... Zajechane muszą odpocząć... Przy okazji dziękuję za "słowa uznania"...
offline
Andrzej H. 2012-12-01 11:56

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Sławku, dziękuję Ci .

Z Twoich ust to wielki komplement.

Przyjmuję go z pokorą.
offline
Andrzej H. 2012-12-01 12:01

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Tworząc woblera najpierw go sobie wyobrażam.

Zaczynam od tego jak chcę żeby pracował. To bezpośrednio wpływa na to jaki ma mieć kształt. To jest punkt wyjścia. On warunkuje resztę rzeczy. A na to jak wobler będzie pracował wpływa każdy element.

Rozmieszczenie obciążenia i ile go będzie. W jakim miejscu. Jaki jest wzajemny stosunek obciążenia wewnątrz woblera. Czy oczka będą wkręcane, czy dasz stelaż przez cały wobler. Jaka grubość drutu. Jakich używasz materiałów do klejenia. Klei lekkich czy gęstych żywic. Wszystko to ma wpływ. Nawet rodzaj zastosowanego lakieru i jego kształt może i często ma znaczenie. I ilość warstw. Rzadki lakier czy gęsty?

Na koniec do tego wszystkiego trzeba włożyć ster.

Ale tak naprawdę to wszystko musi powstać wcześniej w naszej głowie. Wszystko musi być ze sobą powiązane logicznie i jedno musi wynikać z drugiego.

Zanim zaczniesz strugać musisz wiedzieć jaki będzie ster czyli ostatni element.

Aha zapomniałem, że w trakcie tego wszystkiego trzeba wiedzieć jakie kotwiczki będą zastosowane. One też ważą, a ich rozmieszczenie jest w zasadzie z góry określone.

Jeśli to wszystko co powstało w naszej głowie uda się zogniskować i stworzyć przynętę, która po wrzuceniu do wody pracuje jak chcieliśmy to odnieśliśmy sukces.

offline
Andrzej H. 2012-12-02 13:15

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Będzie trochę o woblerze.

Dla mnie wobler to precyzyjne narzędzie.

Odpowiednio stworzony będzie skutecznym narzędziem do połowu pstrągów.

Pozwoli łowić praktycznie w każdych warunkach łowiska.

Odpowiednio stworzony swoją pracą kusi ryby, zaciekawia, wywołuje agresję.

Postawiony w nurcie pracuje( tak jak założyliśmy  ) a dodatkowo co jakiś czas odskakuje na boki, zamiera na ułamek sekundy by znów ruszyć. Kolebie się i lusterkuje, albo tylko kolebie, idzie wężykiem, odskoczy i… wtedy często zostaje zaatakowany.

Budzi więc zainteresowanie i prowokuje do ataku.

Miałem w pudełku woblera, którego pstrąg atakował na moich oczach trzy razy, bo nie chciał mu odpuścić.

Siedziałem schowany za krzakiem i wypuściłem woblera z prądem w miejsce gdzie sądziłem, że może czatować. Po napięciu żyłki i poprowadzeniu przez pół metra nastąpił atak, nie zaciąłem w porę i pstrąg się ukuł. Pomyślałem, że „już po zawodach”, ale on popłynął jak strzała dalej wyprzedzając woblera, zawrócił w stronę wobka, minął go, znów zawrócił i ponowił atak, ale tu mnie znów zaskoczył swoim zachowaniem, więc już byłem zagotowany, i znów nie zaciąłem, zdegustowany puknął zamkniętym pyskiem jeszcze raz na pożegnanie i błyskawicznie zwiał.

Siedziałem z pięć minut na brzegu i się śmiałem.

Wtedy też pomyślałem, że dla takich chwil warto żyć, przedzierać się przez krzaki, parzyć pokrzywami, odplątywać żyłkę z gałęzi etc.

Był wtedy piękny poranek, a ja sam na swojej rzeczce, i widziałem ten spektakl w krystalicznie czystej wodzie na własne oczy z odległości 3-4 metrów.



Wracając do precyzyjnego narzędzia.

Wielu wędkarzy nie wie do czego służy oczko woblera, oprócz tego że mocuje się tam żyłkę.

Wszystkie swoje woblery ustawiam nad wodą, nie w wannie .

Chodzą prosto, pracując tak jak chciałem.

Ale na przykład przeginając oczko od burty, w którą próbuje nam się wobler wbić, bo na przykład spycha go nurt wychodzący z drugiego brzegu, możemy odstawić woblera od burty i spowodować, że kiedy idzie właśnie w stronę burty, lekkim podciągnięciem odjedzie od niej. To bardzo często prowokuje pstrąga stojącego przy burcie do ataku.

Oczywiście chroni nas też przed stratą woblera wbitego w korzenie burty, a co najważniejsze pozwala poprowadzić woblera przy burcie.

Jeśli wobler wykłada się na lewą stronę, to trzeba oczko odgiąć leciutko i delikatnie w prawą.

Oczko przygięte na ster spowoduje agresywniejszą pracę, odciągnięte od steru uspokoi woblera.

To takie podstawy, a piszę o tym, bo mam w pamięci ileś tam przypadków zagadnięcia mnie przez wędkarzy spotkany nad wodą w trakcie ustawiania przez mnie woblerów.

„Dzień dobry, biorą?”

„Dzień dobry. Nie wiem, ja nie łowię , ustawiam woblery”.

„Co Pan robi?”

„Ustawiam woblery”.

I tłumaczę o co chodzi.

„O nie wiedziałem, bardzo ciekawe. A tyle lat łowię na woblery.”

Osobiście do woblerów, które robię z przeznaczeniem na pstrągi stosuję drut miękki.

Jest odpowiednio wytrzymały, nierdzewny, ale miękki.



Tak żeby w łatwy sposób, nie uszkadzając pyszczka woblera(sic!), można go dostroić nad wodą do aktualnych potrzeb.

Kolejną sprawą jest ster.

Odpowiednio do wyginając można również dostrajać woblera.

W połączeniu z manipulacją oczkiem możemy zmieniać pracę woblera.

Można również manipulować obciążenie, na przykład zmieniając kotwice, czy dodając na nie trochę obciążenia w postaci na przykład ołowianego drutu.

Ale nie jestem zwolennikiem tego ostatniego.

Chcę pokazać, że wobler, jak każde precyzyjne narzędzie, ma swoje, nazwijmy to guziczki, którymi można operować, niestety nie wszyscy wędkarze to wiedzą.

Piszę też o tym dlatego, że zastosowanie miękkiego drutu, co jest moim zdaniem konieczne, może powodować, że na jakimś zaczepie oczko zmieni swoje położenie względem pierwotnego, i wtedy wobler będzie pracował inaczej, wykładał się, albo w ogóle nie pracował.

I wtedy co? Popsuty?

Nie.

Trzeba wyjąć z kieszeni małe szczypczyki i dostroić woblera.

To są moim zdaniem podstawy wiedzy każdego wędkarza.

offline
Remigiusz K. 2012-12-02 13:43

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
Ciesze się ze powstał temat Papai i Cykadasa. To mam nadzieje będzie zbiór wielu ciekawych informacji. Zachęcam wszystkich do korzystania z wiedzy naszych kolegów bo zapewniam że warto.
offline
Sławomir S. 2012-12-02 17:29

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
papaja:
Będzie trochę o woblerze.

Dla mnie wobler to precyzyjne narzędzie.

Odpowiednio stworzony będzie skutecznym narzędziem do połowu pstrągów.

Pozwoli łowić praktycznie w każdych warunkach łowiska.

Odpowiednio stworzony swoją pracą kusi ryby, zaciekawia, wywołuje agresję.

Postawiony w nurcie pracuje( tak jak założyliśmy  ) a dodatkowo co jakiś czas odskakuje na boki, zamiera na ułamek sekundy by znów ruszyć. Kolebie się i lusterkuje, albo tylko kolebie, idzie wężykiem, odskoczy i… wtedy często zostaje zaatakowany.

Budzi więc zainteresowanie i prowokuje do ataku.

Miałem w pudełku woblera, którego pstrąg atakował na moich oczach trzy razy, bo nie chciał mu odpuścić.

Siedziałem schowany za krzakiem i wypuściłem woblera z prądem w miejsce gdzie sądziłem, że może czatować. Po napięciu żyłki i poprowadzeniu przez pół metra nastąpił atak, nie zaciąłem w porę i pstrąg się ukuł. Pomyślałem, że „już po zawodach”, ale on popłynął jak strzała dalej wyprzedzając woblera, zawrócił w stronę wobka, minął go, znów zawrócił i ponowił atak, ale tu mnie znów zaskoczył swoim zachowaniem, więc już byłem zagotowany, i znów nie zaciąłem, zdegustowany puknął zamkniętym pyskiem jeszcze raz na pożegnanie i błyskawicznie zwiał.

Siedziałem z pięć minut na brzegu i się śmiałem.

Wtedy też pomyślałem, że dla takich chwil warto żyć, przedzierać się przez krzaki, parzyć pokrzywami, odplątywać żyłkę z gałęzi etc.

Był wtedy piękny poranek, a ja sam na swojej rzeczce, i widziałem ten spektakl w krystalicznie czystej wodzie na własne oczy z odległości 3-4 metrów.



Wracając do precyzyjnego narzędzia.

Wielu wędkarzy nie wie do czego służy oczko woblera, oprócz tego że mocuje się tam żyłkę.

Wszystkie swoje woblery ustawiam nad wodą, nie w wannie .

Chodzą prosto, pracując tak jak chciałem.

Ale na przykład przeginając oczko w stronę burty, w którą próbuje nam się wobler wbić, bo na przykład spycha go nurt wychodzący z drugiego brzegu, możemy odstawić woblera od burty i spowodować, że kiedy idzie właśnie w stronę burty, lekkim podciągnięciem odjedzie od niej. To bardzo często prowokuje pstrąga stojącego przy burcie do ataku.

Oczywiście chroni nas też przed stratą woblera wbitego w korzenie burty, a co najważniejsze pozwala poprowadzić woblera przy burcie.

Jeśli wobler wykłada się na lewą stronę, to trzeba oczko odgiąć leciutko i delikatnie w prawą.

Oczko przygięte na ster spowoduje agresywniejszą pracę, odciągnięte od steru uspokoi woblera.

To takie podstawy, a piszę o tym, bo mam w pamięci ileś tam przypadków zagadnięcia mnie przez wędkarzy spotkany nad wodą w trakcie ustawiania przez mnie woblerów.

„Dzień dobry, biorą?”

„Dzień dobry. Nie wiem, ja nie łowię , ustawiam woblery”.

„Co Pan robi?”

„Ustawiam woblery”.

I tłumaczę o co chodzi.

„O nie wiedziałem, bardzo ciekawe. A tyle lat łowię na woblery.”

Osobiście do woblerów, które robię z przeznaczeniem na pstrągi stosuję drut miękki.

Jest odpowiednio wytrzymały, nierdzewny, ale miękki.



Tak żeby w łatwy sposób, nie uszkadzając pyszczka woblera(sic!), można go dostroić nad wodą do aktualnych potrzeb.

Kolejną sprawą jest ster.

Odpowiednio do wyginając można również dostrajać woblera.

W połączeniu z manipulacją oczkiem możemy zmieniać pracę woblera.

Można również manipulować obciążenie, na przykład zmieniając kotwice, czy dodając na nie trochę obciążenia w postaci na przykład ołowianego drutu.

Ale nie jestem zwolennikiem tego ostatniego.

Chcę pokazać, że wobler, jak każde precyzyjne narzędzie, ma swoje, nazwijmy to guziczki, którymi można operować, niestety nie wszyscy wędkarze to wiedzą.

Piszę też o tym dlatego, że zastosowanie miękkiego drutu, co jest moim zdaniem konieczne, może powodować, że na jakimś zaczepie oczko zmieni swoje położenie względem pierwotnego, i wtedy wobler będzie pracował inaczej, wykładał się, albo w ogóle nie pracował.

I wtedy co? Popsuty?

Nie.

Trzeba wyjąć z kieszeni małe szczypczyki i dostroić woblera.

To są moim zdaniem podstawy wiedzy każdego wędkarza.


"Ale na przykład przeginając oczko w stronę burty, w którą próbuje nam się wobler wbić, bo na przykład spycha go nurt wychodzący z drugiego brzegu, możemy odstawić woblera od burty i spowodować, że kiedy idzie właśnie w stronę burty, lekkim podciągnięciem odjedzie od niej. To bardzo często prowokuje pstrąga stojącego przy burcie do ataku.

Oczywiście chroni nas też przed stratą woblera wbitego w korzenie burty, a co najważniejsze pozwala poprowadzić woblera przy burcie".



??? Spokojnie... Pstrąg to mnóstwo bardzo drobnych detali... Tak, jak wobler, ha, ha...

offline
Andrzej H. 2012-12-02 22:29

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Cykadass napisał: "??? Spokojnie... Pstrąg to mnóstwo bardzo drobnych detali... Tak, jak wobler, ha, ha..."



Sławku, ja cały czas spokojnie

Spokój to podstawa.

Ale nie za bardzo zrozumiałem o co chodzi, więc gdybyś mógł to bliżej wyjaśnić, to pewnie nie tylko ja , ale i reszta będzie wdzięczna, proszę pokornie

offline
Sławomir S. 2012-12-03 06:27

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
Andrzeju, napisałem "spokojnie", bo wiem, co to jest pośpiech, szczególnie po imieninach... To "oczko" oczywiście przegina się nie "w stronę burty", ale odwrotnie.. Pstrąg, to temat, który trochę mnie podnieca i mam nadzieję, że nie "przegnę pały", gdy kilka razy się wtrącę, ha, ha...
offline
Andrzej H. 2012-12-03 11:16

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Sławku, dzięki za czujność.

Ostatni dużo rzeczy na głowie i "walnąłem literówkę".

Nie litrówkę ha ha ha

offline
Sławomir S. 2012-12-03 11:28

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 5168
No i gitara. Ja to doskonale rozumiem. Ferwor...
offline
Remigiusz K. 2012-12-03 14:51

Człowiek CF
Człowiek CF
Posty: 3388
To woblerowanie to bez wątpienia choroba. Pamiętam swoje pierwsze struganie ... Ha, nawet można to nazwać struganiem wariata a nie woblera. Pamiętam pierwszego pstrąga złowionego na woblerek od Pana Henryka Gębskiego oj jak one kiedyś łowiły. Potem przyszły Salmo a jeszcze wcześniej miałem jedną jedyną Rapalkę Oryginala. To były czasy... pstrągi, klenie, brzany jadły wszystko co im się nad głowami telepało.



Kiedy kilka lat temu padł pomysł o tym aby założyć CF rozmawiałem z Panem Szuszkiewiczem o wędkarstwie o rybach o pasji. Rozmowa szybko zeszła na pstrąga i na woblery. Te nasze dyskusje trwały czasem godzinami. Doszukiwaliśmy się największych drobiazgów, które mają lub mieć powinny znacznie. Właśnie podczas którejś z rozmów podjęliśmy decyzje o tym aby spróbować opowiedzieć nieco o przynętach innym wędkarzom. Dziś wiem, że to nierealne aby udało się przekazać w internetowym tekście to co ma skryte w sobie wobler. Nie da się!



Bardzo się jednak cieszę z tego że Sławek a teraz Andrzej odpowiadą o swojej pasji do drewnianej rybki bo wiem że ci którzy "chcieć będą mieli ochotę" to poczytają i coś pokombinują, przemyślą kilka czasem pomijanych tematów "przynetowych"



Próbujmy ja się do tego włączam może tym razem nam się uda...
offline
Andrzej H. 2012-12-03 20:54

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Właśnie wróciłem z pracowni.

Na koniec pracy pogrzebałem w pudełkach pstrągowych.

Efekt swędzenia pięt hahaha

Styczeń nadchodzi .

Jedzcie pstrągi jedzcie, nabierajcie sił.

Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy.

Ostro pracuję, bo na nadchodzący sezon mam spore plany dotyczące pstrągów.

Kilka nowych woblerów do wytestowania, nowe miejsca do odwiedzenia.

Ech, będzie fajnie.
offline
Andrzej H. 2012-12-03 22:25

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Tak sobie nieraz myślę, a naszło mnie znów po przeczytaniu tekstu Zbyszka o jego spotkaniu z pstrągiem, że życzyłbym sobie, i pstrągom oczywiście, więcej takich młodych pstrągarzy.

Czytuję różne fora dotyczące pstrągów, i od kliku lat odnoszę nieodparte wrażenie opanowania tychże forów przez młodych ludzi, którym nikt nie przekazuje pewnych wartości, które moim zdaniem są niezbędne żeby móc o sobie powiedzieć , że się jest wędkarzem.

A wędkarzem pstrągowym już szczególnie.

Choć zdarzają się też niemłodzi jak Ci młodzi.

Można powiedzieć młodzi wędkarze pstrągowi, i młodzi wiekiem i nie młodzi wiekiem .

A więc, jak się zwróci uwagę takiemu wędkarzowi , który tydzień temu kupił kij pstrągowy, i był trzy razy na rybach, to w odpowiedzi można dostać stek bluzgów.

Wtedy najczęściej macha się ręką i zawiesza konto na forum.

Indianie polowali na zwierzęta, bo musieli przeżyć, ale nie zabijali więcej niż im było potrzeba. Odnosili się również do zabijanej zwierzyny z szacunkiem. Zresztą do całej przyrody, która ich otaczała, bo wiedzieli i rozumieli, że są jej częścią.

Gdzie te wartości?

Nie mówię konkretnie o zabijaniu, bo dzisiaj inne czasy, Chodzę na ryby nie żeby zabijać, ale żeby połowić, powciągać nosem klimat pstrągowej rzeki, nacieszyć oko pięknem przyrody. Pobyć w tych ostatnich już skrawkach często pięknej przyrody.

Kiedy można, a są jeszcze takie rzeki w Polsce, i na świecie, to przecież można rybę wziąć, i nie powinien nikogo za to spotykać jakiś ostracyzm. Osobiście jeszcze nie zabiłem pstrąga, gwoli wyjaśnienia. Uważam jednak, że posunięty do jakiegoś fundamentalizmu catch and release, jest zwykłym szantażem pewnych grup wobec wędkarzy. Co innego jeśli łowimy na odcinku „złów i wypuść”, czy „no kill”. Wtedy należy się stosować bezwzględnie do przepisów danej wody.

Mówię o zasadach.

Tych pisanych i tych niepisanych, które powstały w wyniku tworzenia tradycji, nazwijmy to dobrego wędkarstwa.

Moim zdaniem to takie zasady jak: nie śmiecimy nad rzeką, nie wrzucamy ryb lobem do wody, delikatnie odhaczamy, nie łamiemy bezmyślnie gałęzi, napotkanemu wędkarzowi mówimy „dzień dobry”, jeśli jest starszy, a od młodszego oczekujemy, że powie nam „dzień dobry”.

Mówię o całym kodeksie etyczno-moralnym, który sprawia, że nie tylko możemy o sobie powiedzieć, że jesteśmy wędkarzem, a nie jakimś typkiem z wędką, ale tez że jesteśmy człowiekiem, który z szacunkiem odnosi się do drugiego, i do świata który go otacza.

Życzę Wam, a i sobie z okazji Mikołajek, żebyśmy mieli coraz więcej takich młodych wędkarzy pstrągowych, którzy słuchają rad starszych, by potem jak już się staną wędkarzami pstrągowymi, móc je przekazywać następnemu pokoleniu wędkarzy pstrągowych.

offline
Andrzej H. 2012-12-07 09:50

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Nic nie piszę ,bo chwilowo nie mam czasu.

Siedzę i strugam woblery.

Nowy sezon nadciąga i trzeba się wyposażyć.

Przegląd pudełek pokazał, że brakuje Pepeera.

A to taka spora rybka w sam raz na rozpoczęcie sezonu.



Jak już pstrąg ma w coś walnąć, to w coś konkretnego.

Szczególnie lorbaski.



offline
Darek 2012-12-07 16:36

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3
jeżeli jest opcja to zakupilbym 2 sztuki takiego pieprznego pepera na poczatek sezonu. w ofercie CF juz go nie ma wiec pytam bezpośrednio
offline
Andrzej H. 2012-12-07 17:38

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 167
Pepper będzie też w ofercie Corony.

offline
rafał d. 2012-12-08 14:55

Użytkownik
Użytkownik
Posty: 31
witam!fajnie, że pepper niedługo się pojawi!z trapami dużym i małym no i z joltym może stworzyć naprawdę mocny TEAM!a tak wracając do tematu to mam nadzieję,że jeśli będziemy je traktować jak naszych KROPKOWANYCH PRZYJACIÓŁ,to może i one "odwzajemnią się" nam tym samym i zdradzą swoje największe tajemnice:-]!pozdrawiam!

15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.31 s