samoróbki
Teraz, gdy stery wklejone jest mniejsze pole manewru... Można jedynie pokombinować z przekrzywianiem wszystkich oczek w każdą z możliwych stron + zmianą kotwic na większe... Odradzam operację steru, bo to kwestia "wyczucia" modelu i przychodzi z czasem...
Nieraz w słabym nurcie nie widać wszystkiego w dostatecznym stopniu... Zadziwiający jest fakt, że pewne rzeczy, które my dobrze widzimy dopiero w silnym nurcie, ryby dostrzegają w prawie stojącej wodzie... Wszystkie woblery, które sprawdzają się w rzekach są zwykle łowne także w jeziorach... Dochodzą oczywiście czasami sprawy trochę innych barw, ale np. ciernik, który będzie łowił pstrągi w rzece - w jeziorze będzie łowił okonie, szczupaki itp. Na 100%, ha, ha...
Nieraz w słabym nurcie nie widać wszystkiego w dostatecznym stopniu... Zadziwiający jest fakt, że pewne rzeczy, które my dobrze widzimy dopiero w silnym nurcie, ryby dostrzegają w prawie stojącej wodzie... Wszystkie woblery, które sprawdzają się w rzekach są zwykle łowne także w jeziorach... Dochodzą oczywiście czasami sprawy trochę innych barw, ale np. ciernik, który będzie łowił pstrągi w rzece - w jeziorze będzie łowił okonie, szczupaki itp. Na 100%, ha, ha...
Założenie ,praca część będzie V a część troszkę głowa bardziej dupka ,płytko schodzące tak do 0,5m.
Już sobie wyobrażam co będzie... Następny zbiorowy orgazm się szykuje, ha, ha...
No :-) pewnie tak :-) czasem sobie myślę że hahahahah może tylko malować a do środka wsadzać cokolwiek i gdziekolwiek hahahahah:-)
Uuu, byłby to spory nietakt względem ryb... Bo one takie jakieś "dziwne"... Im starsze, tym bardziej wybredne... Odwrotnie niż polski emeryt...Bierz, co ci dalim i stul pysk... Ciesz się, że masz chociaż tyle, ha, ha...
Przednie oczko poziomo?
Pionowo
Hehehe na zdjęciu jest poziomo :-)
Ha, ha... Rybi "Zdechlaczek" leży zwykle na jednym z boczków, a więc oczko leży, jak należy... Ja, jak zdycham raz na plecach, raz na brzuchu i raz na jednym i raz na drugim boku... Ale ja, to ja, ha, ha... A oczy mam w ...Nie dokończę...
romansidlo: |
No to w takim razie śladami kiela w stronę słońca iść! Zresztą, co za różnica, ważne, że są tropy do wydeptywania. Kurczę, nie mogę znaleźć o tej łusce. Na jerku jest? Jeśli nie siatka, to wyciskana na korpusie bezpośrednio? A co do żywicy czy lakieru to jeden grzyb, chodzi tylko o dwa cele- ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi i trójwymiar, a właściwości obu mediów w tym względzie można porównać. Może by Pan Sławomir się pokusił o sporządzenie woblera z grubą warstwą lakieru i tą słynną pracą? A może już eksperymentował w tym temacie, a ja o tym nie wiem (to bardziej prawdopodobne). Faktycznie jest tak, że kiedy podczas ustawiania zaklinam wobler kilkoma k...ami, nie mogąc go wycyrklować, to potem on łowi. |
Panie Romanie... Wszystko da się zrobić, a prawie wszystko się robi... U mnie na "fanaberie" czasu brak... Dla Was to rozrywka, a dla mnie kwestia "chleba naszego powszedniego"... Przy okazji i w międzyczasie... Jednak nie byłbym sobą, gdybym coś robił, jak "inni"... To tak na marginesie... Znam lepsze sposoby na osiąganie tzw. głębi, niż powszechnie stosowane... Bez lakieru, albo żywic, ha, ha... Albo "oklejanie bez kleju"... Wszystko, albo prawie wszystko się przerabiało... Teraz "jadę" po najmniejszej linii oporu... Chlast, prast i gotowe, ha, ha...
No tak Panie Sławku dla nas to zabawa :-) niemniej jednak jeśli bym mógł żyć z tworzenia woblerów to rzucił bym wszystko i wtedy była by to pełnia szczęścia :-)
Brakuje mi kogoś blisko ,kto też robi woblery ,kogoś obok z kim na żywo mógłbym coś pokombinować :-)
Brakuje mi kogoś blisko ,kto też robi woblery ,kogoś obok z kim na żywo mógłbym coś pokombinować :-)
No nie na zdjeciu przednie jest hahaha poziomo chyba że jakoś tak dziwnie widac :-)
Hahahahah zaraz jakaś filozofia powstanie odnośnie przednich oczek hahahaha
Obawiam się, że tak jak Pan Sławek zauważył, gdyby przejść na "zawodowstwo", to pójście po linii najmniejszego oporu byłoby kwestią czasu. Teraz cuduję, bardzo lubię zamknąć się w piwnicy na kilka godzin ze słuchawkami na uszach, wdychając upojne opary domalusia. Tylko, że teraz skubię sobie maksymalnie 50 wobków w miesiącu, a nawet mniej. A żeby z tego wyżyć, to setki trzaby wyrobić pewnikiem. To trzeba mieć samozaparcie, żeby tyle zrobić, ja bym chyba nerwicy się nabawił od gięcia stelaży, hehe.
Ale żeby iść po tej cieniutkiej linii potrzeba sporych dawek treningu w zakresie"równowagi", ha, ha... Podzieliłem robotę na trzy działy - sprawy nieistotne, istotne w pewnym sensie i bardzo istotne... Nie lubię tracić czasu na pierdoły, ha, ha...