samoróbki
Dobra połowiliśmy dziś trochę teraz czas na wobki - idę majstrować, już nie dłubać ha ha
A co masz dłubać, jak wszystkie gile Ci nad lodem wyleciały... I tak ma być. od czasu do czasu trzeba wszystkie rury przewietrzyć świeżym, zdrowym powietrzem, ha, ha.
Dziś już 2x szczupakowe dociążyłem hihi super pracują te krąpiki, lusterkują pięknie boczkami, błyskają
się suszą jeden 4,5 cm drugi 2,5 cm.okonki.
ale coś słabo mi zdjęcia wychodzą telefonem.
Taki kolor zwiędłej marchewki na brzuszek nieraz jest bardzo dobry.
Pokażę Wam jeszcze drodzy majsterkowicze, ha, ha, kilka swoich starych przynęt z lat 80 – tych. Pojawiły się wtedy na rynku packi do tynkowania. Materiał, z którego były zrobione nazywałem twardym styropianem. Kombinowałem wtedy, jak z tego robić woblery. Zanim nauczyłem się odp. techniki minęło trochę czasu i w " między" powstawały rozmaite „potworki”. Wiele z nich przetrwało do obecnej pory i złowiły mnóstwo ryb. Nie ma dla nich ceny. Nie oddałbym ich za nic. Chociaż robię wiele równie skutecznych, albo i lepszych woblerów – żadnych nie lubię tak, jak tych m. in. szkarad. Kocham je po prostu tak, jak W. Młynarski kocha wrony…
Do czego zmierzam…Spora część wędkarzy to zwykłe snoby nie mające pojęcia o niczym, co dotyczy skuteczności przynęty. Wielu majsterkowiczów ulega ich zachciankom i męczy się niepotrzebnie tracąc cenny czas na „pierdoły”. Skuteczność przynęty wynika z bardzo wielu czynników. Sztuczna przynęta musi przede wszystkim zadziałać na zmysły ryby, a nie jakiegoś rozkapryszonego żółtodzioba z wieloma jeszcze do tego wymaganiami. Jeśli ci się nie podoba, to zrób se sam cwaniaczku wg gustu. Pamiętać należy o jednym – jeśli ktoś ocenia przynętę po pierwszym rzucie oka, to jest albo głupi, albo niedoświadczony, albo chroni swoje, lub czyjeś interesy. Innej możliwości nie ma, ha, ha.
tego na środkowym zdjęciu to już kiedyś tutaj widziałem.podobno przeszedł wiele operacji naprawczych .na chwilę obecną umiem oczywiście zaplanować głębokość pracy wobka (bo to chyba najłatwiejsze ) i mniej więcej umiem tak rozłożyć ołów (tzn. z premedytacją )żeby miał oczekiwaną pracę.ale z tym jest oczywiście najtrudniej hehe. dalej staram się żeby miał jako tako poprawny kształt (przede wszystkim symetryczny) i potem kolor.założyłem sobie że barwy jak najbardziej zbliżone naturze to jest to.ale i nie zawsze.pewne schematy barw sa uniwersalne moim zdaniem.ale ja to lubię do różnych tematów podchodzić czasami z jajem i walnę sobie czasem np. czarnego wobka o przekroju wydłużonej gruszki.robie przynęty dopiero 2 sezon i większość modeli traktuję jako formę doświadczenia.nie robię woblerów seriami.bo się dopiero uczę.a mi się nigdzie nie spieszy
Bardzo mi się podoba Twoje podejście Kuba. Widać wielki progres.
No właśnie. U wszystkich tu "działających" widzę dużo talentu. Sęk w tym, że widziałem dużo takich talentów, ha, ha. I się zmarnowały. Nie wytrzymali presji środowiska. Słuchali nie tych, co trzeba...Poszli w piankę, jakieś kombinacje i stracili wiarę w sens tego, co robią. Nic nie przebije w skuteczności rękodzieła. Jeszcze długo nic...Jeśli ktoś ma wątpliwości, to mogę mu to szybko udowodnić...Nad wodą.
Haha ja zaplanowałem wobki tak, że na 2dni mam czas na łowienie. Przed wyjazdem idą w lakier i się suszą. To mam trochę czasu pośmigać, jutro też lecę
ciekawi mnie tylko czy taki kształt nie bedzie przeszkadzał w pracy woblerkom??