samoróbki
Wiecie co? W “takich sprawach” lepiej nie mieszać innych nazwisk, bo to bez sensu… Przynęty w takim kształcie robi tysiące ludzi i nie wiadomo, kto był pierwszy (na pewno dłuuuugo już nie żyje)… Wszystkie kształty woblerów “rybo- podobnych są (i muszą) być w dużym stopniu podobne do siebie… Często “obraża się” wielu rękodzielników, którzy bez inspiracji zewnątrz tworzą swój kształt i “nagle” dowiadują się, że nie są “pierwsi”, ha, ha, jakby tylko i wyłącznie o to chodziło… W krąpiach SS i innych przynętach SS jest styl SS i tyle… I SS nie wie (bo nie musi i nie ma czasu na sprawdzanie, bo pracuje, testuje, łowi itp., ha, ha), czy ktoś wcześniej zastosował podobny kształt… Dla SS kształt służy do osiągania innych efektów - akcji i pracy, bo te cechy + rozwiązania kolorystyczne ceni w przynętach najbardziej, ha, ha… Remik zresztą wie, ile miał problemów z nakłonieniem mnie do “mniej więcej” podobnych kształtów, ha, ha, a i tak o to za bardzo nie dbam… Margines psuje obraz kartki…
Książkę, książkę... Przydałaby się sekretarka, ha, ha...
Dzięki
Praca to drobne V z lustereczkiem.
Może któryś wyjdzie troszkę inny z jakimiś dziwnymi chop siupami ,zobaczymy.
Praca to drobne V z lustereczkiem.
Może któryś wyjdzie troszkę inny z jakimiś dziwnymi chop siupami ,zobaczymy.
O, Pan, Panie Tomku szybko dojdzie do sedna sprawy ( jeśli już to nie nastąpiło) i połączy odpowiednie zachowanie się woblerów z odpowiednią kolorystyką - bo przecież to jest najważniejsze...
Tutaj film z pracą zdechlaczków, na zwolnionym tempie widać jak się fajnie poruszają, nie tylko lewo prawo jak glidery Zwróćcie też uwagę, że raz widać brzuch od góry, raz grzbiet, a jeszcze innym razem bok. Zresztą po co ja to piszę-dobre oko samo to wychwyci
http://www.youtube.com/watch?v=BkqXSKlxZUQ&feature=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=BkqXSKlxZUQ&feature=youtu.be
Panie Sławku po dłuższej przerwie w struganiu i przeprowadzaniu doświadczeń jestem tak wyposzczony że jak bym nie miał piłki ,papieru ściernego i kombinerek to korpusy bym skrobał pazurami a stelaże wyginał między zębami hahahah.
Proszę spojrzeć na pracę Maćka, jak chłopak szybko idzie do przodu... Krótkie myki na lewo, prawo i cały czas myszkuje, szukając nowych rozwiązań... Doskonały rękodzielnik powinien być taki, jak najlepszy wobler... Czasem zalusterkować (tzn. coś zerżnąć) i z mykami, wężem szukać ofiar (ryb i klientów), ha, ha...
kielo: |
Fajowe Maciek ,na prawdę fajowe :-) Jak zatrzymasz w miejscu to opada leżąc na boku? |
Różnie, zależy jak się ułoży. Nie raz na opadzie dostaje "kopa" i jakby przez moment zakręcał w miejscu, a nie raz opadając leży właśnie na boku.
Pięknie rozkminiłeś zdechlaczka będą łowić rybony oj będą.
Pytam się bo ja miałem często brania szczupaczków przy zatrzymaniu i powolnym wynurzaniu/opadaniu przynęty leżącej na boku.
:-):-):-) Piękna praca :-):-):-)
Pytam się bo ja miałem często brania szczupaczków przy zatrzymaniu i powolnym wynurzaniu/opadaniu przynęty leżącej na boku.
:-):-):-) Piękna praca :-):-):-)
Sławku, robiłem woblery o takich kształtach dla siebie już dość dawno
Większe i mniejsze, różnie obciążane etc.
W tym wypadku bezpośrednią inspiracją do zrobienia tych konkretnie woblerów byłeś Ty, i Twój wątek.
Dlatego czułem się w obowiązku moralnym o tym napisać.
Jeśli to w jakiś sposób Cię uraziło, czy spowodowało jakikolwiek dyskomfort to ..przepraszam.
Masz rację, że wszystko już było.
Dotyczy to wielu dziedzin życia i twórczości ludzkiej hehe
Tak samo jest w fotografii, filmie czy muzyce.
Ważne jest to co napisałeś, czy człowiek "wymyślając" coś, idzie własną drogą czy tylko "zrzyna" ?
Osobiście hołduje tej pierwszej zasadzie.
Dlatego wykonując, i pokazując tego konkretnie woblera czułem się w obowiązku napisać skąd on się wziął w mojej kolekcji.
Ściskam i serdecznie pozdrawiam Andrzej
Większe i mniejsze, różnie obciążane etc.
W tym wypadku bezpośrednią inspiracją do zrobienia tych konkretnie woblerów byłeś Ty, i Twój wątek.
Dlatego czułem się w obowiązku moralnym o tym napisać.
Jeśli to w jakiś sposób Cię uraziło, czy spowodowało jakikolwiek dyskomfort to ..przepraszam.
Masz rację, że wszystko już było.
Dotyczy to wielu dziedzin życia i twórczości ludzkiej hehe
Tak samo jest w fotografii, filmie czy muzyce.
Ważne jest to co napisałeś, czy człowiek "wymyślając" coś, idzie własną drogą czy tylko "zrzyna" ?
Osobiście hołduje tej pierwszej zasadzie.
Dlatego wykonując, i pokazując tego konkretnie woblera czułem się w obowiązku napisać skąd on się wziął w mojej kolekcji.
Ściskam i serdecznie pozdrawiam Andrzej
Andrzeju, znów mamy małe nieporozumienie... Ale tak zwykle bywa, gdy spotka się (nie, nie wariatów...) dwoje wrażliwych, ha, ha... Mi tylko chodzi o kształty... Żeby nie przesadzać... Bo kształt jest tylko drogą do celu... Na ryby najbardziej działają ruchy, kolory, zapachy i dżwięki... Być może dochodzi jeszcze magnetyzm, może pole elektryczne i być może wiele jeszcze innych rzeczy... Ryby uczą się przez całe życie i zależy, czego zdążyły się nauczyć, a czego jeszcze nie znają w momencie podjęcia decyzji i wyboru, gdy namierzą naszą przynętę... W ułamkach sekundy, albo chwil kilku ich życie stoi na szali... Najdoskonalszy nawet w kształcie"krąpik" nie jest wart funta kłaków, gdy nie posiada dodatkowych atrybutów... Ryby zazwyczaj nie biorą "na kształt", ha, ha... Tylko my "durne chłopy" na "kształty" jesteśmy "łakomi"...
Byłem dziś nad rzeką ustawiać partię ostatnio zrobionych piaskowych strzebli. Część z nich uzbroiłem w kotwice, a część jak zwykle w spinacze. W jednym miejscu na zbrojone w kotwice wobki zaciąłem trzy pstrążki. Na nieuzbrojone miałem kilka brań, w tym na łamaną strzeblę dobry czterdziestak przywalił raz, odruchowo zaciąłem, wyrywając mu oczywiście wobler z pyska. Za chwilę ponowił atak pod moimi nogami i kilka sekund trzymał woblera w pysku, aż zrobił nawrót i odpływając natrafił na opór, no i w końcu wypluł przynętę.
Cykadass: |
Andrzeju, znów mamy małe nieporozumienie... Ale tak zwykle bywa, gdy spotka się (nie, nie wariatów...) dwoje wrażliwych, ha, ha... Mi tylko chodzi o kształty... Żeby nie przesadzać... Bo kształt jest tylko drogą do celu... Na ryby najbardziej działają ruchy, kolory, zapachy i dżwięki... Być może dochodzi jeszcze magnetyzm, może pole elektryczne i być może wiele jeszcze innych rzeczy... Ryby uczą się przez całe życie i zależy, czego zdążyły się nauczyć, a czego jeszcze nie znają w momencie podjęcia decyzji i wyboru, gdy namierzą naszą przynętę... W ułamkach sekundy, albo chwil kilku ich życie stoi na szali... Najdoskonalszy nawet w kształcie"krąpik" nie jest wart funta kłaków, gdy nie posiada dodatkowych atrybutów... Ryby zazwyczaj nie biorą "na kształt", ha, ha... Tylko my "durne chłopy" na "kształty" jesteśmy "łakomi"... |
Sławku Drogi, nie ma nieporozumienia.
Wszystko co napisałeś jest prawdą, a ja tylko wyjaśniłem jak ja postępuję w życiu.
Wszystko jest Git.
Dodam papugę i jest GITARA, ha, ha...
hahaha Ok
Ogólnie ta konstrukcja jest bardzo ciekawa, bo jeśli okonie nie chcą w ogóle brać, a "zdechlaczkiem" się interesują to musi mieć to coś. Zawsze twierdziłem, że najłatwiej dużego okonia złowić, gdy żeruje przy powierzchni - wtedy uklejki zachowują się właśnie jak ta "zdechła rybka" - więc może instynkt im coś podpowiada... Dziś okonie wychodziły mi z miejsc, w których nigdy ani jednego nie złowiłem
Spróbuj Maciek na okonie zrobić zdechlaczka mniej agresywnego :-) na te większe :-)