Podsumowanie sezonu
Jak tam u Was? Ja zmajstrowałem filmik, było dobrze, ale jak zawsze mogło być lepiej - i w następnym będzie napewno lepiej
http://www.youtube.com/watch?v=GytZArfd_xs
http://www.youtube.com/watch?v=GytZArfd_xs
Piękne rybki MaĆku.
wobler129: |
Jak tam u Was? Ja zmajstrowałem filmik, było dobrze, ale jak zawsze mogło być lepiej - i w następnym będzie napewno lepiej http://www.youtube.com/watch?v=GytZArfd_xs |
Ryby złowione przez ciebie mogłby obdzielić minimium 10 wędkarzy. Coś niesamowitego.
No to mnie namówiłeś.
Sezon miałem dziwaczny bo nic nie połowiłem na Wiśle. Jakieś karguleny i szczupaki. Wszystko raczej przypadkowe i drobne. Szkoda tej wielkiej wody przez cały rok. Z tej przyczyny więcej śmigaliśmy po mniejszych rzeczkach. Tam trafiłem na brzanę, która dała mi wiele emocji bowiem w chwili gdy ją zaciąłem stwierdziłem że mam zaplątane żyłkę na kołowrotku i nie mogłem rybie dać popływać. Żyłka była niezbyt gruba i dlatego nieco mi się ręce telepały. Pamiętam, ze po całej akcji Sylwek poczęstował mnie Królewskim. Wypiłem duszkiem
Szczupaki.. kilka było nawet przyzwoitych ale metra nie przekroczyłem Najbardziej znowu zapadł mi dzień z Sylwestrem. Cały dzień biczowania bez brań. I nagle zaczęło się. Łowienie w kapelonach uwielbiam. Pamiętasz Sylwek co się tam wtedy działo?
No i moje ukochane. Pstrągi. Udało się złowić kilka bardzo fajnych rybek. Dzięki Andrzejowi poznaliśmy pstrągi mieszkającej nieco bliżej niż 500 kilometrów od Warszawy. Mają teraz przegrane Cieszą mnie szczególnie te wydreptane. Te podchody, samotne wędrówki. Coś najwspanialszego na Ziemi. Oj nie zapomnę klocka, który wali w strzeblę SS i wpływa pod zatopione drzewo. Godzinami opowiadałem Łukaszowi, że Taperek był za słaby. Największy z zeszłego roku tylko pokazał mi gdzie mieszka. Ja go tam jeszcze odwiedzę i to całkiem niedługo czasu zostało kiedy pierwszy raz w 2011 roku rzucę mu dużą strzeblę przed domek. Wiem, że tam mieszka. Takie już miejsc nie zmieniają.
Na to wszystko nakładają się jeszcze wspólne wyjazdy naszego warszawskiego kółka castingowo-spinningowego.
i kilka rybek
Sezon miałem dziwaczny bo nic nie połowiłem na Wiśle. Jakieś karguleny i szczupaki. Wszystko raczej przypadkowe i drobne. Szkoda tej wielkiej wody przez cały rok. Z tej przyczyny więcej śmigaliśmy po mniejszych rzeczkach. Tam trafiłem na brzanę, która dała mi wiele emocji bowiem w chwili gdy ją zaciąłem stwierdziłem że mam zaplątane żyłkę na kołowrotku i nie mogłem rybie dać popływać. Żyłka była niezbyt gruba i dlatego nieco mi się ręce telepały. Pamiętam, ze po całej akcji Sylwek poczęstował mnie Królewskim. Wypiłem duszkiem
Szczupaki.. kilka było nawet przyzwoitych ale metra nie przekroczyłem Najbardziej znowu zapadł mi dzień z Sylwestrem. Cały dzień biczowania bez brań. I nagle zaczęło się. Łowienie w kapelonach uwielbiam. Pamiętasz Sylwek co się tam wtedy działo?
No i moje ukochane. Pstrągi. Udało się złowić kilka bardzo fajnych rybek. Dzięki Andrzejowi poznaliśmy pstrągi mieszkającej nieco bliżej niż 500 kilometrów od Warszawy. Mają teraz przegrane Cieszą mnie szczególnie te wydreptane. Te podchody, samotne wędrówki. Coś najwspanialszego na Ziemi. Oj nie zapomnę klocka, który wali w strzeblę SS i wpływa pod zatopione drzewo. Godzinami opowiadałem Łukaszowi, że Taperek był za słaby. Największy z zeszłego roku tylko pokazał mi gdzie mieszka. Ja go tam jeszcze odwiedzę i to całkiem niedługo czasu zostało kiedy pierwszy raz w 2011 roku rzucę mu dużą strzeblę przed domek. Wiem, że tam mieszka. Takie już miejsc nie zmieniają.
Na to wszystko nakładają się jeszcze wspólne wyjazdy naszego warszawskiego kółka castingowo-spinningowego.
i kilka rybek
ja to kilka założeń na ten sezon zrealizowałem.przede wszystkim okoń i sandacz fakt ze 5 powodzi nie sprzyjało polowaniom na 40 cm okonie ale życiówkę zrobiłem i sandacz... na początku miło mnie zaskoczył tym że dał się podpatrzeć jak się spławia i 2 złapałem w powolnym opadzie a dwa to że pod koniec sezonu w ogóle złapałem ich kilkanaście.okazy to nie były ale dwie 60 miałem ogólnie udało mi się łapać jakieś sandacze niemalże podczas każdego wędkowania szkoda tylko że nie udało mi się złapać w tym roku dużego szczupaka jedna 80 na Bobrze.trochę nowych miejsc zobaczyłem,nowych wód,(Pliszka,Kwisa) kilka odcinków Bobru.kilka nocek zaliczyłem ogólnie jestem zadowolony
Jakiś tam parę fotek dałem w moich albumach sezon jak sezon , nie powiem parę wojaży miałem w tym sezonie , w nowym też będzie trzeba coś wyknuć a na miejscu lokalnie , odra prawie nieczynna cały sezon była, brak porozumienia z okręgiem gorzowskim zmusił tylko do lokalnych łowisk oderki , ale parę rybek było z miłym akcentem wąsiatam i kaczorkowatym , wiosna cała w kropki była i tak jak Remik mam porachunki z takimi dwoma , po nowym roku obmyślam plany jak je przechytrzyć cwaniaczki jedne O nowym jeszcze nie myślę co jak i gdzie , wiem tylko tyle że na rybach a czy to ważne gdzie i jakie , ważne że w dobrym towarzystwie i nad wodą
Ja swój sezon za sprawą, nie tylko swoją ale i wielu wspaniałych ludzi uważam za bardzo udany, i nie z powodu ilości połowionych ryb, a ilości ich gatunków.
Brakuje mi w tym roku tylko troszkę boleni bo zaliczyłem ich niewiele jako przyłów, większość +70.
Brakuje mi łużyckiej brzany.
Ale połowiłem pierwsze w życiu kropki (ten pierwszy była na @Adasiowe zabawki) i sandałki .
Połowiłem piękne klenie, medalowe jazie, kilka pasiaków blisko 50cm i w końcu pobiłem rekord kaczorka blisko 90cm.
Osobiście jestem Bardzo zadowolony.
Brakuje mi w tym roku tylko troszkę boleni bo zaliczyłem ich niewiele jako przyłów, większość +70.
Brakuje mi łużyckiej brzany.
Ale połowiłem pierwsze w życiu kropki (ten pierwszy była na @Adasiowe zabawki) i sandałki .
Połowiłem piękne klenie, medalowe jazie, kilka pasiaków blisko 50cm i w końcu pobiłem rekord kaczorka blisko 90cm.
Osobiście jestem Bardzo zadowolony.
Jak wszyscy to wszyscy
Dla mnie ten rok by specjalny.
Jeśli chodzi o ryby to tak naprawdę nie zrealizowałem żadnego założenia.
Ale z czego innego się ciesze !!
Poznałem wspaniałych ludzi i to za sprawą tej strony, z kilkoma z nich spędziłem super czas nad wodą. Wysłuchałem pełno ciekawych wędkarskich opowieści.
Zacząłem na nowo poznawać moją Wisłę (co rokuje dobrze na przyszły rok).
Jeszcze w tym roku będę pierwszy raz polował na okonie spod lodu.
Odwiedziłem kilka nowych łowisk. W jednym z nich zakochałem się i tam prawdopodobnie zacznę sezon 2011.
Chłopaki - bardzo Wam dziękuje !!!!
P.S.
Franek a co ten kleń ma w pysku??
Dla mnie ten rok by specjalny.
Jeśli chodzi o ryby to tak naprawdę nie zrealizowałem żadnego założenia.
Ale z czego innego się ciesze !!
Poznałem wspaniałych ludzi i to za sprawą tej strony, z kilkoma z nich spędziłem super czas nad wodą. Wysłuchałem pełno ciekawych wędkarskich opowieści.
Zacząłem na nowo poznawać moją Wisłę (co rokuje dobrze na przyszły rok).
Jeszcze w tym roku będę pierwszy raz polował na okonie spod lodu.
Odwiedziłem kilka nowych łowisk. W jednym z nich zakochałem się i tam prawdopodobnie zacznę sezon 2011.
Chłopaki - bardzo Wam dziękuje !!!!
P.S.
Franek a co ten kleń ma w pysku??
Twojego tajnego cukieraska.
Jak wszystkie to wszystkie, babcia też
Tak jak Adaś napisał. Najważniejsze jest spędzać czas nad wodą w dobrym towarzystwie (szczególne ukłony w stronę forumowych: Dawida, Frajtera i Henka, oraz kilku osób spoza forum).
Pod tym względem rok bieżący zaliczam do bardzo udanych!
Dużo ciekawych opowieści, śmiechu, piwa- trochę mniej ryb. Ogólnie nie ma co narzekać. Taka forma wędkowania najbardziej mi odpowiada.
Niestety, wysoka woda w Odrze mocno ograniczyła pole manewru Pomimo to zupełnie przypadkiem udało mi się złowić kilka ładnych- jak dla mnie- sandaczy. Pod tym względem był to dla mnie rok wyjątkowo dobry. I to mnie cieszy, bo ta ryba jest celem numer jeden moich wypraw wędkarskich.
Szczupaków- zwłaszcza w listopadzie- całe stada. Ten największe okazały się sprytniejsze ode mnie, ale to nie jest wielka sztuka, gdyż specjalnie rozgarnięty nie jestem Jeśli chodzi o tę rybkę to czuję jedynie niedosyt z powodu zbyt małej ilości czasu spędzonego na łowieniu jerkami
Innych rybek połowiłem wprost proporcjonalnie do "przykładania się do nich".
No i jeszcze o stricte wędkarskim szwedzkim wojażu- ryby brały po szwedzku, ja łowiłem po polsku. Jakie efekty- domyślcie się sami
Tak jak Adaś napisał. Najważniejsze jest spędzać czas nad wodą w dobrym towarzystwie (szczególne ukłony w stronę forumowych: Dawida, Frajtera i Henka, oraz kilku osób spoza forum).
Pod tym względem rok bieżący zaliczam do bardzo udanych!
Dużo ciekawych opowieści, śmiechu, piwa- trochę mniej ryb. Ogólnie nie ma co narzekać. Taka forma wędkowania najbardziej mi odpowiada.
Niestety, wysoka woda w Odrze mocno ograniczyła pole manewru Pomimo to zupełnie przypadkiem udało mi się złowić kilka ładnych- jak dla mnie- sandaczy. Pod tym względem był to dla mnie rok wyjątkowo dobry. I to mnie cieszy, bo ta ryba jest celem numer jeden moich wypraw wędkarskich.
Szczupaków- zwłaszcza w listopadzie- całe stada. Ten największe okazały się sprytniejsze ode mnie, ale to nie jest wielka sztuka, gdyż specjalnie rozgarnięty nie jestem Jeśli chodzi o tę rybkę to czuję jedynie niedosyt z powodu zbyt małej ilości czasu spędzonego na łowieniu jerkami
Innych rybek połowiłem wprost proporcjonalnie do "przykładania się do nich".
No i jeszcze o stricte wędkarskim szwedzkim wojażu- ryby brały po szwedzku, ja łowiłem po polsku. Jakie efekty- domyślcie się sami
Co tu sumować sezon jeden z wielu czy dobry czy zły? wszystkie są dobre jak pozwalają pobuszować nad wodą, zwiedzić jakąś nową miejscówkę, zobaczyć coś nowego, a rybki raz są raz ich ni ma i tyle, najważniejsze że ma się co wspominać, ale fakt faktem rzeki to mi też w tym roku zabrakło i to straszliwie.