jak minął dzień
Wczoraj zaliczyliśmy wyprawę z mufą - jak to mówi trzyletnia córka szwagra "wujek to mufaaa??? niemożliwie"
Jak zwykle było wesoło bo właściwie o to chodzi
Na rzece na zero (pewnie nasze umiejętności zawiodły w takich okolicznościach) ale na wodzie stojącej ze złotymi ślicznotkami coś tam udało się wydłubać.
Co najprzyjemniejsze udało się skusić na własnoręcznie wykonane imitacje czegoś tam no i podarowana przez Remka mufa tez pokazała klasę.
Przyznam się że takie wypady najbardziej mnie regenerują psychicznie a tego ostatnio mi było trzeba.
Jak zwykle było wesoło bo właściwie o to chodzi
Na rzece na zero (pewnie nasze umiejętności zawiodły w takich okolicznościach) ale na wodzie stojącej ze złotymi ślicznotkami coś tam udało się wydłubać.
Co najprzyjemniejsze udało się skusić na własnoręcznie wykonane imitacje czegoś tam no i podarowana przez Remka mufa tez pokazała klasę.
Przyznam się że takie wypady najbardziej mnie regenerują psychicznie a tego ostatnio mi było trzeba.
Dzisiaj Rafał,Adam i ja wybraliśmy się na Barycz sprawdzić co w wodzie piszczy. Pierwsze rzuty przynoszą mi ładne branie czegoś raczej jaz bądź kleń ale nie wiem szybko spada , potem Adam podpatrując moje zmagania wolno prowadząc wobler w jaskrawych kolorach równolegle z zatopionymi trawami przycina,,,, krzyczy jest okazuje się ze to mały boleń rybka szybko wraca do wody,idę na kolejną miejscówkę szybszy nurt na początku zewnętrznego zakrętu do tego fajna rynna i podtopione krzaki musi tu być ... rzucam puszczam woblera +- 30 cm pod powierzchnią trzymam podciągam jest ale sytuacja taka jak na początku mocne tępe szybkie branie kij wygina się a,mało mi z ręki nie wylatuje czuje tylko luz na żyłce pod nosem mowie nie cenzuralne słowo. Rzucając zaczepiam woblera. Wołam Rafała do pomocy udaje się go jakoś wyratować ... chwila przerwy tgz. pierdo-lamęto i łowimy dalej oni zostają w tyle a ja na pocieszenie doławiam trzy okonki.
Miała być rzeczka tajna, ale moim zdaniem "ani tajna, ani fajna"... Pstrążków, fakt, pełno, ale co to za pstrągi... Wody po kolana i rzeczka zmeliorowana niedawno... Kilkanaście trzydziestaków się trafiło mniej więcej równej długości, chyba było zarybienie... Może za trzy, cztery lata jeszcze raz tam zajrzę, bo jeśli "tajna", to pstrążki spokojnie będą sobie rosły, ha, ha...
O widzę że i Cukadass przyatakował lorbaski. Fajnie!
My z Papaja dziś startujemy poćwiczy rzuty
My z Papaja dziś startujemy poćwiczy rzuty
I ja w końcu doczekałem się porządnego wypadu na ryby, po 2 miesiącach..... Ponad tydzień w Szwecji :-) Jak wrócę to wstawię jakieś fotki. Dziś w nocy wyjazd.
No to, zaliczenia jakiejś "grubej Szwedki" o kaczym pysku życzę...
zdeptałem dzisiaj na wyjezdzie sporo ciekawej ojjj ciekawej wody , ale dopieor co zeszłą błoto ślisko mokro heh bedzie sie latem działo cud miód kraina :0 pozdrówki
Dawno nie pisalem wiec dzis napisze A wiec przez ten czas łowilem okonie i płotki na spininig... po kilkaset z gatunku ale najwiksze to okon-37cm i płotka 37 cm teraz idzie czas szczupaki i bolenie. Wszystkim tym ktorzy maja ten sam plan zycze powodzenia!!
Kilka dni nad woda. Kilometry zdobytego brzegu i do tego piękne widoki rodzącej się do życia rzeki. W wodzie już się dzieje i to całkiem sporo. Pokarm sezonowy u lorbasków otworzył się na ostro... Jaki? Znowu nas natura zaskoczyła
Piękne są takie wyjazdy. Litry wypitej kawy, dziesiątki wyćmionych papierosów i niekończące się rozmowy o lorbaskach.
Piękne są takie wyjazdy. Litry wypitej kawy, dziesiątki wyćmionych papierosów i niekończące się rozmowy o lorbaskach.
No i jak tam Maciek było w krainie snów? Zaliczyłeś "Grubą Szwedkę"?
Cykadass: |
No i jak tam Maciek było w krainie snów? Zaliczyłeś "Grubą Szwedkę"? |
Były... pełno takich tam Panie Sławku Szkaradne... ale miłe