jak minął dzień
Łódka za krótka, czy szczupak za długi...
Po prostu z tatą na łódce...
Maciek, to taki "mój" sposób wyrażenia uznania... Wiesz, że ja nie lubię "szablonów", ha, ha...
Mam do Was takie pytanie. Jako, że nigdy nie opierałem się na żadnych danych (kierunek wiatru, ciśnienie, fazy księżyca, itd) po prostu szedłem nad wodę i łowiłem, to mam takie pytanie (brak totalnie doświadczenia w tym temacie) - jak to jest z ciśnieniem i rybami (w tym wypadku sandacze)? Chodzi mi tutaj raczej o samą teorię bo nad wodą jest różnie
Załóżmy taką sytuację:
Mamy np. 4 dni wysokie ciśnienie (niech będzie 1030hPa) w ciągu 24 godzin leci w dół do 1010hPa i takie pozostaje np przez następne 4 dni dalej rośnie do 1030hPa itd. (taki przykład).
Kiedy w takiej sytuacji ryby najlepiej by reagowały? Da się to jakoś czysto teoretycznie wywnioskować i wybrać najlepszy "książkowy" dzień ?
Załóżmy taką sytuację:
Mamy np. 4 dni wysokie ciśnienie (niech będzie 1030hPa) w ciągu 24 godzin leci w dół do 1010hPa i takie pozostaje np przez następne 4 dni dalej rośnie do 1030hPa itd. (taki przykład).
Kiedy w takiej sytuacji ryby najlepiej by reagowały? Da się to jakoś czysto teoretycznie wywnioskować i wybrać najlepszy "książkowy" dzień ?
Ja też nie patrzę na ciśnienie, fazy księżyca , stany wody , zachmurzenie itd. brykam nad wodę kiedy mogę sobie na to pozwolić , ale zastanawiając się nad wariantem jaki podałeś to najlepszą porą na zrozumienie rybek z zamkniętym pęcherzem pławnym będzie chyba pora przed skokiem ciśnienia jeśli mowa o jego zmianie dość sporej.
Samo ciśnienie to przecież jeszcze nie wszystko w tej układance jak zauważyłem , w przypadku sandacza to pora dnia i roku decydują o intensywności jego żeru.
Samo ciśnienie to przecież jeszcze nie wszystko w tej układance jak zauważyłem , w przypadku sandacza to pora dnia i roku decydują o intensywności jego żeru.
xein: |
Mam do Was takie pytanie. Jako, że nigdy nie opierałem się na żadnych danych (kierunek wiatru, ciśnienie, fazy księżyca, itd) po prostu szedłem nad wodę i łowiłem, to mam takie pytanie (brak totalnie doświadczenia w tym temacie) - jak to jest z ciśnieniem i rybami (w tym wypadku sandacze)? Chodzi mi tutaj raczej o samą teorię bo nad wodą jest różnie Załóżmy taką sytuację: Mamy np. 4 dni wysokie ciśnienie (niech będzie 1030hPa) w ciągu 24 godzin leci w dół do 1010hPa i takie pozostaje np przez następne 4 dni dalej rośnie do 1030hPa itd. (taki przykład). Kiedy w takiej sytuacji ryby najlepiej by reagowały? Da się to jakoś czysto teoretycznie wywnioskować i wybrać najlepszy "książkowy" dzień ? |
Ho, ho, Darku to dopiero by się narobiło, jakbym wyskoczył ze swoimi teoriami...
A mam bardzo dokładne wieloletnie "zapiski", ha, ha... Fakt, ryby wyczuwają nadchodzące zmiany, ale człowiek jeszcze nie... Wiele z "książkowych dni" dałoby się wyczaić, gdyby prognozy pogody były 100% pewne... Ale nie są... I dobrze... Bo wyobraż sobie sytuację, gdy wszyscy wędkarze wiedzą, kiedy ryby będą dobrze gryżć... Ha, ha... Sześć dni nad wodą pustki, a siódmego pospolite ruszenie... Masakra... Faktem jest, że ryby nie lubią gwałtownych zmian... Z reguły... Kto zresztą je lubi... "Don Juani" są wyjątkiem, ha, ha...
Cykadass: | ||
Ho, ho, Darku to dopiero by się narobiło, jakbym wyskoczył ze swoimi teoriami... A mam bardzo dokładne wieloletnie "zapiski", ha, ha... Fakt, ryby wyczuwają nadchodzące zmiany, ale człowiek jeszcze nie... Wiele z "książkowych dni" dałoby się wyczaić, gdyby prognozy pogody były 100% pewne... Ale nie są... I dobrze... Bo wyobraż sobie sytuację, gdy wszyscy wędkarze wiedzą, kiedy ryby będą dobrze gryżć... Ha, ha... Sześć dni nad wodą pustki, a siódmego pospolite ruszenie... Masakra... Faktem jest, że ryby nie lubią gwałtownych zmian... Z reguły... Kto zresztą je lubi... "Don Juani" są wyjątkiem, ha, ha... |
Ajj... a już myślałem, że wciągnę Pana do dyskusji
Dobra, mając jeszcze w pamięci, jak bidaku targałeś tą kamerę, wędki przez krzaczki "odwdzięczę się".., ha, ha... Miałem takie "czerwone pażdzierniki" [od krwi sandaczy (żartuję oczywiście)], że prawie nie schodziłem z wody i znad wody... Otóż sandacz "lubi" stałe ciśnienie w granicach 1000hp przez co najmniej kilka dni. W wodach mętnych i przy pochmurnej pogodzie bierze różnie w ciągu całej doby... W dni słoneczne i w czystej wodzie zwykle od zachodu do wschodu Słońca. Zależy od głębokości i odległości od jego "domu"... Korzystnie jeśli ciśnienie od wartości wcześniej wspomnianej powoli spada... Bardzo niekorzystnie, gdy gwałtownie rośnie... Ale... najlepszy jest pewien i dość krótki czas przed tym wzrostem... I tylko sandacz wie, kiedy on nastąpi... No i wiedziała to także moja ś. p. Prababcia, ale swoje kości, biedaczka zabrała do grobu...
Z tym targaniem nie było tak źle, ja już zostałem wynagrodzony... Ta "chwila" nad wodą mi wystarczyła, żałuję tylko, że mieszkam tu a nie gdzie indziej...
Dziękuję za odpowiedź na temat ciśnienia Panu i Adamowi.
Dziękuję za odpowiedź na temat ciśnienia Panu i Adamowi.
To tylko z grubsza zaokrąglona część obserwacji i dotycząca tylko pażdziernika, ciśnienia i jako takiej populacji... I tak, jak Adam wcześniej pisał, są jeszcze inne sprawy... Najlepiej to nie patrzeć na nic i spróbować łowić w każdych warunkach... Jest jedno i jednakowo dobre ciśnienie dla wszystkich ryb... To, które rośnie w naszych żyłach, gdy sami holujemy, albo... gdy ktoś, a my nie, ha, ha...
Adaś miłe fotki i jeszcze lepsza woda. U mnie ostatnio brania ustały pogoda troszke fixuje. Z żadka ktoś coś łowi ale się obudzą przyjdzie czas.
Jak byłem małolat i jeszcze ganiałem z pseudo gruntówka po odrze , pogoda była stabilna ciśnienie również , dzisiaj z roku na rok obserwujemy coraz to dziwniejsze zjawiska.
ludzi tłum jedna główka wolna 5h sekwencyjnego łowienia , efekt 3 pstryczki i to takie ze tylko gumiś zdjęty z haka i dwa niemiarowe szczubełki
Franku, mi ryby życie uratowały... Chodż na nie, chodż, choćby tylko po pstryczki... Lepszy pstryczek sandacza, niż pstryk od życia; pierwszy się jakoś przeżyje, drugi rzadko, ha, ha... Przepraszam Franciszku II, że nieuprawniony odwaliłem kazanie, ha, ha...
Kochany Panie Sławeczku , u mnie ostatnio same życiowe pstryki nie jakieś tam delikatesy. A nad wodą , hmmm nad woda zawsze pięknie choćby godzinami w deszczu i bez zadnego pstryczka. jutro lecę i na ryby i na grzyby a kobiety ich nigdy nie brakuje
GrzyBY, baBY i ryBY... Biedne schaBY i graBY...