jak minął dzień
Przynajmniej używacie już długich wędek ja jeszcze musze zaczekać dwa miechy żeby łowić długim kijem i to w okolicach Tany bo w górach minimum 2,5 miecha,a zakończenie bardzo pozytywne mieliście.
No tak drogi Krzysztofie jeszcze nam przyjdzie poczekać, a śniegu nie ubywa wręcz odwrotnie. Na szczęście to tylko czas który upłynie a wraz z nim moja noga wydobrzeje i kości się mocno zrosną na sezon.
Franek1985: |
No tak drogi Krzysztofie jeszcze nam przyjdzie poczekać, a śniegu nie ubywa wręcz odwrotnie. Na szczęście to tylko czas który upłynie a wraz z nim moja noga wydobrzeje i kości się mocno zrosną na sezon. |
też jestem po złamaniu już 6 miesiąc mija a ja dalej utykam.kość skokowa poszła w p..du.lot z drabiny z około 2 m.rehabilitacje nad Bobrem.polecam
Myśle że mam dla Franka lepsze miejsca do rehabilitacji jak Bóbr,dzikie tereny,oraz jeziora rozsiane po niewielkich górach,totalna dzicz żywej duszy nie spotkasz tylko ryby i jagody,czasem renifery,he,he.
Chyba wiem, co masz Krzychu na myśli... Czytałem kiedyś o pewnym niemieckim pisarzu żyjącym na Alasce... Żył samotnie w dziczy i w drewnianej chacie, którą sam zbudował. 60 km do najbliższej miejscowości... Raz na trzy, sześć miesięcy wsiadał w jeepa i jechał się zabawić i uzupełnić prowiant... Burdele, dziwki, knajpy przez tydzień... Potem robił zakupy i wracał "do siebie"... Do samotności i swojego drugiego, może prawdziwszego życia... Polował, łowił ryby i pisał książki... Ja np., zawsze o takim życiu marzyłem, no może bez tych "książek", ha, ha... Jednak jest taki "typ" ludzi, romantycznych półdzikusów i rzeczywiście "wyleczyć" ich tylko może bezwzględny zakaz obcowania z cywilizacją... W pewnym stopniu rozumiem Franka, bo sam nieraz doszczętnie głupieję, gdy mam doła i skonfrontuję swój sokoli wzrok z półką pełną pewnego towaru, ha, ha...
dublion: | ||
też jestem po złamaniu już 6 miesiąc mija a ja dalej utykam.kość skokowa poszła w p..du.lot z drabiny z około 2 m.rehabilitacje nad Bobrem.polecam |
Toż to forum ortopedyczne a nie wędkarskie się robi . Ja w zeszłym miesiącu miałem montowaną endoprotezę stawu biodrowego. Dzień był zaś bardzo miły albowiem od dziś znów, po kilkunastu latach przerwy, posiadam legitymację i kartę wędkarską. Pozdrawiam. Urko.
Całkiem samotnikiem to nie jestem każdy potrzebuje czasem dobrego towarzystwa,na ryby też jest dobrze pójść z kumplem,jednak najlepiej jeśli chodzi się po nie udeptanych szlakach gdzie to ryby są dzikie,jednak nie twierdze że tu gdzie jesteśmy nie można zdziczeć,można odzwyczaić się od tłoku,kolejki w sklepie i ruchu na drogach i potem jadąc na wakacje gdzie jest opór ludzi stwierdzasz że jednak najlepiej wypoczywasz u siebie na łonie natury z dala od cywilizacji-to prawda.
Widzisz młody u mnie też dochodzi do 7 stopni ale przy dobrej pogodzie i w lipcu,dlatego tu nawet srimsy lub inne tego typu rzeczy są konieczne, a był czas że mogłem latać po rzeczce w trampkach,co miło wspominam.
Fajnie tak pohasać po wodzie. Chciałem kupić kiedyś wodery ale noga rośnie i szkoda kasy. A teraz nie chce bo czuje sie bez jakbym był bliżej Niego...=)
Byłem dziś do południa na Kwisie. Popełniłem błąd, bo musiałem schodzić w dół rzeki, w stronę samochodu. Nie spodziewałem się, że woda tak szybko się wyklaruje i będzie opadać. Nie mogłem się schylać, ani przykucnąć, bo mam małą kontuzje, ha, ha… Nie pomogły żadne myki i inne triki… Najwięcej brań miałem na cykady, bo mogłem je posłać daleko, poza wzrok ryb… Co z tego, skoro z powodu dystansu i delikatności brań wszystko spadało… Hmm, muszę sobie na nowo zrobić trochę woblerowych “pocisków’, bo z tym u mnie od kilku lat posucha… W łowieniu ryb trzeba być na wiele sytuacji, czy niespodzianek przygotowanym, a wiadomo, nie zawsze mamy taką możliwość. Poza tym plecaki i torby mają ograniczoną pojemność, a plecy ograniczony tonaż…
Spójrzcie na ten "kołeczek". Tak szybko woda opada nieraz na Kwisie.
Spójrzcie na ten "kołeczek". Tak szybko woda opada nieraz na Kwisie.
Poprostu zakrecili kurek na tamie. Jutro jestem na Kwisie
Wczoraj otworzylem Sezon Pstragowy . Celem wyprawy byl CykadaSS Creek i zbadanie wariantow dojsc do strumienia . Strumien plynie przez tereny prywatne i to jest problem . Stracilem wiec duzo czasu na objazdy i manewry . Woda jest rozpoznane na jakies 15%...czyli jest nierozpoznana ...hahaha... krotko sie smiejac . Teren piekny dziki , lasy i skalki . Zlowilem pierwsze malenstwa i raczka pachnie rybka ...wszystko na male wirowki RT , Mepps 2 ....na tym jednym dniu zakonczylem bo ekspedycja mocno mnie sponiewierala a 4 miesiace siedzenia w domu odbily sie niekorzystnie na formie i kondycji mojej ...kilka symbolicznych zdiec Slawkowego Strumienia...
W Polsce także mam, ale nie w "stanach", tylko w "stawach"... Och ten Jerry, Jerry, zawsze coś ciekawego wymyśli, ha, ha... I jak Go nie lubić, ha, ha... Lubić Wodza, to rzadkość, ha, ha... Dlatego wolę wspólnoty plemienne od współczesnej demokracji... Nie lubię ani Tuska, ani Komorowskiego, ha, ha...
A czy polska władza w ogóle da się lubić Panie Słąweczku. Dla mnie osobiście to pamiętnych samolotów na wschód poleciało wtedy zdecydowanie za mało.