jak minął dzień
Ale chodzi mi tylko i wyłącznie o moje jezioro. Dawniej nie widziałem sandaczy polujących przy powierzchni - teraz dość często widzę jak tak żerują i to na 7m wodzie przy samej powierzchni. Tego jeszcze nie rozpracowałem - zmieniły tryb życia? Mają dosyć kotwic od 40g kogutów i 60g pilkerów z 3 kotwicami? Jakieś 500m od mojej miejscówki budują nową autostradę - hałas niemiłosierny. Dodatkowo na miejscówce pojawiły się sumy.
Myślę, że te wszystkie czynniki wpłynęły na zmianę miejscówek sandacza. Po co miał tam stać i się męczyć - bardzo duża presja wędkarska, hałas i "więksi koledzy z wąsami". Może jakieś małe stadko zostało na miejscówce, bo co jakiś czas uda się komuś coś "złowić". Poprostu uciekły na większą wodę lub bezpieczniejsze miejscówki. Co o tym sądzicie? Panie Sławku?
Myślę, że te wszystkie czynniki wpłynęły na zmianę miejscówek sandacza. Po co miał tam stać i się męczyć - bardzo duża presja wędkarska, hałas i "więksi koledzy z wąsami". Może jakieś małe stadko zostało na miejscówce, bo co jakiś czas uda się komuś coś "złowić". Poprostu uciekły na większą wodę lub bezpieczniejsze miejscówki. Co o tym sądzicie? Panie Sławku?
Zaliczyłem dwie nocki na Odrze. Kilka miętusów, ale za to z tych "średnich". W dzień bardzo brały okonie, aż do przesady, także średnich rozmiarów do 28 cm. Przy okazji kilka szczupaków do 52 cm i to wszystko. Innych ryb nie próbowałem "ruszać", bo woda szybko opadała, a z góry wiadomo, że jak jest niska i jeszcze do tego opada, to trzeba walczyć w głównym nurcie, a do tego należy już być odpowiednio przygotowanym.
Ostatnia fotka powala na kolana.
Lubię ostatnie fotki...
Jeśli chodzi @Wobler120 o Twoje pytanie o moją teorię w poprzednim temacie sandaczy, to moim zdaniem sprawa jest prosta. W naszym po...kraju co chwilę rodzą się równie po...mody. Skąd się to bierze? Ludzie mając od wieków zakodowane ograniczone w znacznym stopniu zaufanie do władzy próbują radzić sobie sami i często w nieświadomych odruchach instynktu samozachowawczego podejmują różne rozpaczliwe i nieprzemyślane działania. Podpiąłbym do tych "działań" nawet "no kill", ale to już inna historia...Zarybianie sumem to także przejaw tych zabiegów na własną rękę. To, co w pierwotnym zamiarze miało przynieść korzyść, przynosi same szkody. To jednak tylko margines powodów zmian w niektórych wodach. Ogólnie uważam, że sandacze w tym roku są "trudniejsze" do złowienia, bo nie są łowione prawidłowo. Byłem w tym roku na sandaczach tylko kilka godzin i zaliczyłem dwie sztuki. Trzeba najpierw zastanowić się, jak się łowi i porównać to z naturalnymi zachowaniami ryby. A jak łowi większość? Ciężka guma do dna i oranie...O nie, nie tędy droga, przynajmniej w tym roku do tej chwili, w której to piszę...
U mnie w tym roku jest łatwiej złowić sandacza niż okonia (poważnie).
Biorą czasami na wszystko. Nawet jak poszedłem z ultralightem (nastawiony na małe pasiaki z paprochami w pudełku), to wyjąłem 4 sandacze. Jeden wziął na boleniowego "siudaka", który był w pudełku. Użyłem go jak zobaczyłem w większej odległości ataki ryby na drobnicę przy powierzchni. Wobka poprowadziłem w ekspresowym tempie i nawet do niego sandacz zdążył...
Mój problem z sandaczami w tym roku. Chodzi o większe sztuki. Zdażył mi się zaledwie jeden powyżej 70 cm :-(
A najczęściej łowię grubo, na przynęty 13-20 cm. Nawet na takie się potrafi zapiąć niewymiarowy sandacz.
Biorą czasami na wszystko. Nawet jak poszedłem z ultralightem (nastawiony na małe pasiaki z paprochami w pudełku), to wyjąłem 4 sandacze. Jeden wziął na boleniowego "siudaka", który był w pudełku. Użyłem go jak zobaczyłem w większej odległości ataki ryby na drobnicę przy powierzchni. Wobka poprowadziłem w ekspresowym tempie i nawet do niego sandacz zdążył...
Mój problem z sandaczami w tym roku. Chodzi o większe sztuki. Zdażył mi się zaledwie jeden powyżej 70 cm :-(
A najczęściej łowię grubo, na przynęty 13-20 cm. Nawet na takie się potrafi zapiąć niewymiarowy sandacz.
Ja dziś wojowałem razem z kolegą na oderce - później dołączyl do nas Dawid - z rybkami ogólnie anemia - jakieś tam szczupale i oknie - miałem ładnego sandałka ale spadło mu się - branie było daleko za warkoczem z głównego nutu , doholowałem go pod szczyt główki , zwariował i poszedł , a i jeszcze raz ogonek straciłem , był moment że było pare pstrykow ale takich tylko tylko.
Ja myślę że one nie biorą normalnie tylko przez tę huśtawkę barometryczną i tą raptowną zmianę pogody , no pogoda nie ma jeszcze może takiego wpływu bo to że pochłodniało to plus ale okoniowate mają zamknięty pęcherz pławny i ze wszystkich ryb najgorzej znoszą gwałtowne zmiany ciśnienia i na tą huśtawkę barometru bym zwalał takie ich zachowanie a jeść coś trzeba nawet jak ciśnionko nie odpowiada i coś tam skubną ale krótko i byle jak
Ja myślę że one nie biorą normalnie tylko przez tę huśtawkę barometryczną i tą raptowną zmianę pogody , no pogoda nie ma jeszcze może takiego wpływu bo to że pochłodniało to plus ale okoniowate mają zamknięty pęcherz pławny i ze wszystkich ryb najgorzej znoszą gwałtowne zmiany ciśnienia i na tą huśtawkę barometru bym zwalał takie ich zachowanie a jeść coś trzeba nawet jak ciśnionko nie odpowiada i coś tam skubną ale krótko i byle jak
Foto zachodu jest extra!
Ja jutro pojadę chyba jeszcze za sandaczem, ale popołudniu...
Co do zmiany metody - próbowałem trochę łowić wahadłem tuż pod powierzchnią, bo zaobserwowałem ataki. Nie wiem nie miałem czasu kombinować, bo za 40min miała przyjechać siostra - wróciłem do domu, umyłem się i poszedłem do Babci na imieniny.
Ja jutro pojadę chyba jeszcze za sandaczem, ale popołudniu...
Co do zmiany metody - próbowałem trochę łowić wahadłem tuż pod powierzchnią, bo zaobserwowałem ataki. Nie wiem nie miałem czasu kombinować, bo za 40min miała przyjechać siostra - wróciłem do domu, umyłem się i poszedłem do Babci na imieniny.
To był Maciek, wschód słońca. Wczoraj, nad Krosnem O. widziany z "elki" przy bunkrze. Jeśli chodzi o inne sprawy, to myślę, że nie ma się co rozpisywać w tym wątku, bo wiadomo temat rzeka...I Maniek, i Frajter w swoich wypowiedziach dotknęli tego, co głównie miałem na myśli - strefy wody i barometr. Poza tym jest zawsze wiele innych czynników itd. I tych ogólnych, i tych lokalnych. Od wielu lat prowadzę notatki i jedno wiem na pewno - w ciągu trzydziestu lat nie było takiego drugiego roku z tak średnim wysokim ciśnieniem...Hmmm, a ciśnienie to bardzo ważna sprawa.., ha, ha...(szczególnie po pięćdziesiątce...).
U mnie dziś 0. Na żywca mieli jednego sandałka, drugi niewymiarek, a trzeci wyprostował hak.
Od piątku rybacy odławiają moją miejscówkę.
Znów zaobserwowałem ataki na powierzchni.
Od piątku rybacy odławiają moją miejscówkę.
Znów zaobserwowałem ataki na powierzchni.
Na żywca łowili na spławik?, a jeśli z gruntu, to na jakiej mniej więcej głębokości?
Z gruntu, na jakiś 4-5m. Od szarówki łowili. Mieli 8 wędek, wszystkie 3 brania zanotowali tylko na jednej. Brania nie za daleko od brzegu - na 2/3 odległości mojego rzutu.
Z gruntu, na jakiś 4-5m. Od szarówki łowili. Mieli 8 wędek, wszystkie 3 brania zanotowali tylko na jednej. Brania nie za daleko od brzegu - na 2/3 odległości mojego rzutu.
a ja na weekend byłem w ciekawym miejscu.Ujście Warty w Słońsku.ile tam wody.szok.wędkowałem na rzeczce Postomii.fajna pokręcona serpentyna.miejscami nawet głęboka.potem byłem na jakims kanale.zreszta pełno ich tam.też ciekawa woda.jest jeszcze kilka małych rzezczek min. moja Ośniańska Lenka która jest sukcesywnie zarybiana pstrągiem.no i do wyboru jeszcze jest Warta i Odra ale tam nie dotarłem.Można łowić nawet na terenie parku ale nie wolno używac gum.i są inne limity połowów i wymiary ochronne.no powiem wam panowie że pięknie tyle że... no własnie to z czym większość z nas się spotyka ostatnio to mizerota brań.dwa szczupaczki w tym jeden za łeb.kaszana.ale wiem że nie raz tam pojade bo możliwości jest tam naprawde wiele.tylko że za przeproszeniem piździ tam trochę.step jak cholera.wiatr ma się gdzie rozpędzić.no i ta kilometrowa trasa do przejścia jest mega fajna.można iść i iśc i wszędzie woda.i mase ptaków.casłe ogromne stada śmigające po niebie.wziąłem aparat ale się popsół.lipa.wody podobno bardzo rybne.mój brat ostatnio zaliczyłl 4 szczupce w kilka minut.a nie jest z niego że tak powiem żadem spiningista.trafił na dzień.ale polecam wszystkim przedewszystkim z uwagi na urok miejsca i ogrom wody dający wiele możliwości w kontaktach z właściwie wszystkimi gatunkami ryb.
w niedziele byłem na jeziorze.i też kaszana.jeden szczupaczek i kilka brań okoni.piękna aura jesienna.słabiutki wiatr,lekki deszczyk i totalna lipa.nie wiem o co chodzi.to znaczy się wiem o co ale wydaje mi sie to nienaturalne.ryby zachowują się niestandardowo.ale za to grzybów nazbierałem:-)
w niedziele byłem na jeziorze.i też kaszana.jeden szczupaczek i kilka brań okoni.piękna aura jesienna.słabiutki wiatr,lekki deszczyk i totalna lipa.nie wiem o co chodzi.to znaczy się wiem o co ale wydaje mi sie to nienaturalne.ryby zachowują się niestandardowo.ale za to grzybów nazbierałem:-)
W sobote tylko jeden szczupaczek krótki i jeden sandaczyk 55 cm. 2 rybki zlowione na bialego koguta 28 gr. na gumy bez dotyku .
Dziś 2 śledzie, jeden 30-staczek na paproszka drugi 40-staczek na klasycznego 5cm CF.
Okoni już nie ma Nawet puknięcia. Wyniosły się ehhh zawsze nadchodzi ten czas i wtedy wybucham rozpaczą. Naprawdę...
@Cykadass - okonie z takich rzek schodzą do jeziora? Jakaś część okoni zostaje w rzece?
Okoni już nie ma Nawet puknięcia. Wyniosły się ehhh zawsze nadchodzi ten czas i wtedy wybucham rozpaczą. Naprawdę...
@Cykadass - okonie z takich rzek schodzą do jeziora? Jakaś część okoni zostaje w rzece?