jak minął dzień
No, właśnie...Tytuł wątku :"Jak minął dzień..." Nam nie minął, ale powoli mija...Spadamy stąd, bo rzeczywiście, nie ta działka. Wymyśl nowy wątek i bedziemy sobie 'nawijać" do woli...
Zwierzęta zimą trzeba dokarmiać - czasem takie historie rozgrzewają śmiechem , pewnie też się uśmiałeś
Cykadas gdzie żeś był na tym lodzie u mnie już w piątek popłynęły pa pa - no nie wszędzie w Polsce są takie temperatury jak na zachodzie tu u mnie - ale podziwiam cię za podlodowe wędkarstwo do końca ile się da
fajnie fajnie a ja kolejny weekend siedzie w domu, sporo roboty i nauki...
zazdroszcze pstrągów - u mnie strasznie słabo. Ale zmienie to i dam znać.
@Frajter. To Bukówka, pierwszy i najmłodszy zb. zap. na Bobrze, blisko Kamiennej Góry i Lubawki. Dałoby się "jeszcze", ale woda w rzekach opada, a więc muszę pokazać się pstrągom, żeby sobie nie pomyślały, że się wreszcie utopiłem...
Spotykamy się z @Frajterem i Jego Bratem Krzyśkiem, który chcąc uratować błystkę wpadł po pas do wody... No to wracamy W powrotnej drodze poszliśmy z @Derem kawałek w górę rzeki - zacinam 40cm szczupaczka, który wypina się przy brzegu. Jeszcze tylko jedna miejscówka i wracamy... Na Executora 5 skusiłem jeszcze jednego - ostatniego
Przeczucie to jednak bardzo ważna rzecz. Gdybym się nim kierował, to siedziałbym dziś w domu. Coś mi szeptało do ucha, żeby dziś odpuścić. Spotkało mnie wszystko, co może spotkać największego pechowca. Najpierw śnieg, póżniej grad. Po godzinie poszła sprężyna w kabłąku, po dwóch złamałem wędkę w międzyczasie kąpiąc się po pachy. Woda cały czas rosła i niosła coraz więcej różnych brudów, części roślin i łowienie woblerami, cykadami , wirówkami stało się niemożliwe. Do tego zapasową wędką, teleskopowym spinem, masakra…Do tego na gumy, fe…Póżniej spotykam meliorantów wycinających nadbrzeżne krzewy i drzewa, wciskam im parę h.., i idę dalej. Jest wreszcie branie, ale jestem tak „skostniały”, że chyba nie zareagowałem w porę. Po pół godzinie mam następne, ale już zęby tak mi dźwięczą, że nie słyszę własnych myśli. „Kończ waść, wstydu oszczędź”, pora się stąd wynosić, przecież nie dam rady, skowronki znów mnie oszukały. W ciepłym autobusie natychmiast zasypiam i w Zgorzelcu budzi mnie wrzask kierowcy : „Budż się Pan, braaanieee!”.
Cykadas - niekiedy trzeba posłuchać tego głosu co podpowiada - a nie tylko chochlików - ja wczoraj z Czarnym też mieliśmy jechać ale wybraliśmy opcję dom - a gradem dawało równo. Kiedyś jak się uda to ci opowiem co to znaczy mieć pecha - nie zawsze człowiek ma ten dobry dzień - spoko jutro będzie lepiej a na łykend ma się trochę pogoda wyklarować.
frajter: |
Cykadas - niekiedy trzeba posłuchać tego głosu co podpowiada - a nie tylko chochlików - ja wczoraj z Czarnym też mieliśmy jechać ale wybraliśmy opcję dom - a gradem dawało równo. Kiedyś jak się uda to ci opowiem co to znaczy mieć pecha - nie zawsze człowiek ma ten dobry dzień - spoko jutro będzie lepiej a na łykend ma się trochę pogoda wyklarować. |
No to super wiadomość o weekendzie - przecież w niedzielę atakujemy pstrągową rzeczkę