Podlodowe kuszenie
Wielkość/masa koralika jest kluczowa do poprawnej pracy mormyszki. Jest jakby wahadłem generującym drgania. Rozmieszczenie ma znaczenie takie, że im dalej koralik od korpusu mormyszki, tym akcja mormyszki jest szersza, wyraźniejsza - okoniowa. Im bliżej korpusu koralik- akcja jest drobniejsza, mniej zamaszysta - płotkowa. Łowiłem płotki, leszczożyletki w ten sposób, tej zimy wyjąłem jazika 25cm. Wszystkie brania pewne, ryby zapięte mocno, żadnych złapanych "za gacie".
Co do kolorów - to nie kombinowałem poza klasyką - żółcią, czerwienią, fluozielenią. Ewentualny tunning to czarny marker i podmalowanie kropek/kresek na żółtym koraliku. Poza tym, jak widzisz, paleta kolorów jest dość szeroka, jakby co, to zakładam inną mormyszkę.
P.s. Bez koralików też biorą- mój znajomy, którego wdrożyłem w tę technikę łowi bez koralików, samą mormyszką. I też łowi.
Co do kolorów - to nie kombinowałem poza klasyką - żółcią, czerwienią, fluozielenią. Ewentualny tunning to czarny marker i podmalowanie kropek/kresek na żółtym koraliku. Poza tym, jak widzisz, paleta kolorów jest dość szeroka, jakby co, to zakładam inną mormyszkę.
P.s. Bez koralików też biorą- mój znajomy, którego wdrożyłem w tę technikę łowi bez koralików, samą mormyszką. I też łowi.
Sławku, ja działam inaczej- łowiąc na płytkiej wodzie- tzn szybko, mam ze sobą kilka wędek - uzbrojonych w srebrną, złotą, czarną, jakieś fluo, mormyszkę. W zależności od pory dnia, zachmurzenia zaczynam od srebra, zmieniam wędki i obławiam dziurę innym kolorem. Robiłem takie testy przy kibicach, miałem okonie w dziurze, tylko grymasiły. Łowiłem na jeden kolor, branie, okoń mój, i cisza Gram,gram nic. Biorę druga wędkę z innym- łowię, mam, znów cisza. Pamiętam, że wyjąłem z dziury 11 okonków naprzemiennie na oba kolory mormyszek. Bez kombinacji odszedłbym po pierwszym złapanym. Widzisz, ja podążam własną ścieżką, okoń to tak nieprzewidywalna ryba, że z całym szacunkiem dla Twej wiedzy, może okazać się ona nieprzydatna. Kto siedzi w temacie, ten wie o przedziałach głębokości zanikania poszczególnych kolorów, okresowego zainteresowania ryb tym, co pomarańczowe w wiosennej wodzie, klasycznych kontrastów typu blackfury. Mam kilka innych pomysłów wywołanych dostępnością odpowiednich detali, niestety nie będzie mi dane sprawdzić ich tej zimy. Jak być może widziałeś, nie wszędzie na haczyku mam koraliki. To taki mój mały sekrecik.
A ja już taki jestem… Jak ktoś “co”, to ja z innej beczki… Ale to nie jest żadne wymądrzanie się, tylko mój sposób na wskazywanie alternatyw i udowadnianie, że każdy jeden problem ma mnóstwo “podproblemów" i jedno pytanie rodzi następne… No bo tak w życiu jest… Nie ma prawd absolutnych… Wydaje nam się tylko, że coś wiemy na pewno… Już ja o tym wiem na pewno, ha, ha… Poza tym na pewno jutro nie pójdę na ryby i na pewno nie wiem, jak @koza11 masz na imię…
I za to Cię Sławku cenię. To jest połączenie nieprzeniknionego z niewyrażoną wprost pomocą. Tak mógłbym to nazwać.
Nie masz żalu, o tę bezpośredniość?
Dzieli nas miejsce, czas, ilość doświadczeń. Łączy pasja, zadawanie pytań, szukanie innych dróg. Wiesz, ja też na pewno nie pójdę jutro na ryby. Parszywa pogoda.
Pozdrawiam.
Maciej
E:
A co tam, najwyżej konto mi zbanują. Oczywiście ciekaw jestem Twych rozwiązań, chciałem za język pociągnąć
Nie masz żalu, o tę bezpośredniość?
Dzieli nas miejsce, czas, ilość doświadczeń. Łączy pasja, zadawanie pytań, szukanie innych dróg. Wiesz, ja też na pewno nie pójdę jutro na ryby. Parszywa pogoda.
Pozdrawiam.
Maciej
E:
A co tam, najwyżej konto mi zbanują. Oczywiście ciekaw jestem Twych rozwiązań, chciałem za język pociągnąć
Koza ty się nie obawiaj banów Tu tego rodzaju obyczaje nie panują.
Takie wpisy i tacy ludzie to perełki współczesnym wędkarstwie. Przyznam sie że twoje zabaweczki podlodowe dały i sporo do myślenia. Działaj
Takie wpisy i tacy ludzie to perełki współczesnym wędkarstwie. Przyznam sie że twoje zabaweczki podlodowe dały i sporo do myślenia. Działaj
Widzisz Remiku, to początek zabawy. Wiesz co może zdziałać kotwiczka luźno zamocowana do korpusu mormyszki? W ub. sezonie przepuściłem przez ręce kilka szczupaków, wymiarowych. Pojedynczy haczyk zamocowany luźno, udekorowany berkleyowską ochotką to również skuteczna opcja okoniowa.
Mam kilka, nazwałem je hybryd, Dużych mormyszek( 2cm korpus, luźna kotwiczka. Tym można grac żyłką 0,12 na dużej głębokości. Zdążyłem je obłowić 2 tygodnie temu i powiem, że kopara mi opadła przy rezultatach. One mają duży potencjał poszukiwania ryb. Wibracja jest b. wyczuwalna w ręku, okonie więc "słyszą" je z daleka. Odpowiednio wyważony korpus "rzuca tyłkiem na boki", generuje ruch kotwiczki. Wg mnie wprost bajka na większych, głębszych zbiornikach na początku zimy.
P.s. Pytałeś o rubinowe eksperymenty - w ub roku bawiłem się takimi przywieszkami jak na foto. Rezultaty pozytywne.
Mam kilka, nazwałem je hybryd, Dużych mormyszek( 2cm korpus, luźna kotwiczka. Tym można grac żyłką 0,12 na dużej głębokości. Zdążyłem je obłowić 2 tygodnie temu i powiem, że kopara mi opadła przy rezultatach. One mają duży potencjał poszukiwania ryb. Wibracja jest b. wyczuwalna w ręku, okonie więc "słyszą" je z daleka. Odpowiednio wyważony korpus "rzuca tyłkiem na boki", generuje ruch kotwiczki. Wg mnie wprost bajka na większych, głębszych zbiornikach na początku zimy.
P.s. Pytałeś o rubinowe eksperymenty - w ub roku bawiłem się takimi przywieszkami jak na foto. Rezultaty pozytywne.
Witam.
Nie wiedziałem gdzie się przywitać więc zrobię to tutaj, zwłaszcza że temat podlodowy jest mi chyba najbliższy ze wszystkich.
Nazywam się Paweł Kasperowicz, jestem z Koszalina. Oprócz okoni i pstrągów nie widzę świata Lubię łowić też trocie z plaży, lipienie, a pod lodem i z plaży również białą rybę.
Zobaczyłem mormyszkowe ciekawostki, więc i ja dorzucę coś od siebie. W zeszłym sezonie eksperymentowałem z tą przynętą, a w tym roku już ładnie połowiłem okoni. Przynętą tą jest "bałda" tradycyjna przynęta rodem ze wschodu:
Dwa haczyki zamocowane są na pętli z żyłki, między nimi ciężarek. Na fotce akurat malutka gramowa bałda, ale robię sobie takie do 15g. Można ją prowadzić jak mormyszkę, wtedy haczyki podskakują jak pajacyk. Można również co niekiedy bywa bardzo skuteczne zwłaszcza na lekkim mułku, prowadzić ją jak blaszkę poderwaniami, z tym że za każdym razem ciężarek musi wrócić i uderzyć o dno. W tym momencie haczyki przez chwilę są "zawieszone" w miejscu by po chwili opaść skokami na dno. Często tym stukaniem można wywołać szał żerowania wśród nieruchawych okoni.
Oryginalnie na haczykach powinny być rurki fluo, ja poeksperymentowałem i doszedłem do momentu gdzie na hakach wiążę fantazyjne nimfki. Polecam spróbować bałdę, jest prosta w wykonaniu a radochy przy łowieniu dużo
Pozdrawiam.
Nie wiedziałem gdzie się przywitać więc zrobię to tutaj, zwłaszcza że temat podlodowy jest mi chyba najbliższy ze wszystkich.
Nazywam się Paweł Kasperowicz, jestem z Koszalina. Oprócz okoni i pstrągów nie widzę świata Lubię łowić też trocie z plaży, lipienie, a pod lodem i z plaży również białą rybę.
Zobaczyłem mormyszkowe ciekawostki, więc i ja dorzucę coś od siebie. W zeszłym sezonie eksperymentowałem z tą przynętą, a w tym roku już ładnie połowiłem okoni. Przynętą tą jest "bałda" tradycyjna przynęta rodem ze wschodu:
Dwa haczyki zamocowane są na pętli z żyłki, między nimi ciężarek. Na fotce akurat malutka gramowa bałda, ale robię sobie takie do 15g. Można ją prowadzić jak mormyszkę, wtedy haczyki podskakują jak pajacyk. Można również co niekiedy bywa bardzo skuteczne zwłaszcza na lekkim mułku, prowadzić ją jak blaszkę poderwaniami, z tym że za każdym razem ciężarek musi wrócić i uderzyć o dno. W tym momencie haczyki przez chwilę są "zawieszone" w miejscu by po chwili opaść skokami na dno. Często tym stukaniem można wywołać szał żerowania wśród nieruchawych okoni.
Oryginalnie na haczykach powinny być rurki fluo, ja poeksperymentowałem i doszedłem do momentu gdzie na hakach wiążę fantazyjne nimfki. Polecam spróbować bałdę, jest prosta w wykonaniu a radochy przy łowieniu dużo
Pozdrawiam.
Na czorta łowiłem mało, może kiedyś się skuszę. Jutro wejdę na lód, moje zabawki już powiązane. Dam znać jakby co.
Odmianą czorta jest tzw. "koza" z podwójnym haczykiem
Zresztą wszystkie tego typu mormyszki, również Twoje te z koralikami to bardzo popularne na wschodzie mormyszki bezmotylki. Jak nazwa wskazuje są to mormyszki do łowienia bez motyla (z ros. motyl=ochotka). Najważniejszy w tego typu łowieniu jest odpowiedni kiwak i według mnie jak najlżejsza wędka którą można trzymać w dwóch palcach. A to po to żeby nadać odpowiednią częstotliwość i charakter pracy. Najlepsze mormyszki bezmotylki pracują w ten sposób że haczyk skacze góra dół powyżej i poniżej mormyszki. Może to być również mormyszka tego typu z kotwiczką:
Zresztą wszystkie tego typu mormyszki, również Twoje te z koralikami to bardzo popularne na wschodzie mormyszki bezmotylki. Jak nazwa wskazuje są to mormyszki do łowienia bez motyla (z ros. motyl=ochotka). Najważniejszy w tego typu łowieniu jest odpowiedni kiwak i według mnie jak najlżejsza wędka którą można trzymać w dwóch palcach. A to po to żeby nadać odpowiednią częstotliwość i charakter pracy. Najlepsze mormyszki bezmotylki pracują w ten sposób że haczyk skacze góra dół powyżej i poniżej mormyszki. Może to być również mormyszka tego typu z kotwiczką:
oj fajne. Widzę że idziemy podobną drogą przynętową
Coś mi się jednak wydaje ze już widać początki wiosny.... i trzeba powoli dłuższe wędki szykować.
Coś mi się jednak wydaje ze już widać początki wiosny.... i trzeba powoli dłuższe wędki szykować.
Dobrze, a kij tam, zdradzę Wam pewną tajemnicę związaną z “motylkiem i z bezmotylkiem”… Najpierw trochę o tej drugiej “metodzie”.. Żeby poprawnie i skutecznie łowić “bezmotylkiem” należy wpierw odpowiednio się przygotować… Co należy robić? Sprawa jest banalnie prosta - co najmniej tydzień dzień w dzień i noc ostro pić. Rzecz jasna alkohol, a nie sok pomidorowy… Im dłużej, tym “rokowanie” obfitych połowów optymistyczniejsze. Następnie udajemy się na taflę lodu, skoro świt, bez ani jednego grama alkoholu… Nie ma człowieka na tym świecie, który po takim trybie “przygotowań” nie umiałby wprowadzić mormyszki w całą gamę niezwykłych serii różnorakich drgań… Od tych najbardziej drobnych i subtelnych, po drgania 8 stopnia w skali Richtera…
No i kolej na drugą “metodę”. Z motylkiem. Faza pierwszej metody bezmotylkowej wyklucza jednoczesne wykorzystanie metody motylkowej z powodu ułomności ludzkiego organizmu, który wprowadzony w drgania, tak jak wahadło nie potrafi z nich sam wyjść i założenie malutkiego “motyla” na mikro haczyk graniczy z cudem… Ale.. Od czego są koledzy wędkarze… Jeśli “znudzi się” nam “bezmotylkowanie” wypatrujemy grupki wędkarzy podlodowych w charakterystycznej pozie, skupionych na obserwacji jednej dziury… Od czasu do czasu któraś z tych postaci gwałtownie odchyla głowę do tyłu i patrzy w kosmos. To znak, że za pół godziny, godzinę (może póżniej, ale gdzie się nam spieszy, nałowiliśmy się już , że hej…) będziemy w stanie zmienić metodę i łowić na “motyla” (jeśli wcześniej nie wywiniemy orła na śliskim lodzie i nie złamiemy np. ręki)… Wędkarze podlodowi to dobrzy ludzie i poratują “zmarzniętego” człowieka w biedzie… Solidarność na lodzie musi być… A nuż, załamie się pode mną lód i jedynym, który mógłby mnie uratować będzie akurat ten, któremu odmówiłem “kielicha”… A on biedny, chciał tylko sobie połowić na “motyla”, ha, ha…
No i kolej na drugą “metodę”. Z motylkiem. Faza pierwszej metody bezmotylkowej wyklucza jednoczesne wykorzystanie metody motylkowej z powodu ułomności ludzkiego organizmu, który wprowadzony w drgania, tak jak wahadło nie potrafi z nich sam wyjść i założenie malutkiego “motyla” na mikro haczyk graniczy z cudem… Ale.. Od czego są koledzy wędkarze… Jeśli “znudzi się” nam “bezmotylkowanie” wypatrujemy grupki wędkarzy podlodowych w charakterystycznej pozie, skupionych na obserwacji jednej dziury… Od czasu do czasu któraś z tych postaci gwałtownie odchyla głowę do tyłu i patrzy w kosmos. To znak, że za pół godziny, godzinę (może póżniej, ale gdzie się nam spieszy, nałowiliśmy się już , że hej…) będziemy w stanie zmienić metodę i łowić na “motyla” (jeśli wcześniej nie wywiniemy orła na śliskim lodzie i nie złamiemy np. ręki)… Wędkarze podlodowi to dobrzy ludzie i poratują “zmarzniętego” człowieka w biedzie… Solidarność na lodzie musi być… A nuż, załamie się pode mną lód i jedynym, który mógłby mnie uratować będzie akurat ten, któremu odmówiłem “kielicha”… A on biedny, chciał tylko sobie połowić na “motyla”, ha, ha…
He he. Post wyżej oddaje całość tematu Dziś na zapomnianej przezemnie zaporówce, miałem okazję popróbować na kolejnej wodzie "torpedki". Blaszki które zaczęłem robić w tym roku i już wiem że na stałe będą u mnie w pudełku. Są to blaszki w trzech rozmiarach dwustronnie symetryczne. Z jednej strony blaszka mosiężna z drugiej miedziana. Łowiłem już nimi zarówno na płytkiej jak i 15m wodzie z niezłymi wynikami. Najbardziej uniwersalna była średnia blaszka. Im głębsza woda tym wymaga krótszych i szybszych poderwań. Odjeżdża ona wtedy niewysoko najpierw w jedną, a w opadzie w drugą stronę prawie w poziomie. Trzeba się przyzwyczaić to takiego prowadzenia, ale jak już się załapie to ładnie wabi rybki.
Cześć. Weekend słabo - byłem dwa razy po trzy godzinki. Wyrzeźbiłem za pierwszym razem dwa okonki, Za drugim razem bardziej chodziłem za płotką. Lód jest miejscami jeszcze gruby, tyle że czasu mi już braknie, szykuję warsztacik do produkcji kulek proteinowych.
Piękne zabawki. Całość białoruskiej dostawy. Ze zdjęć widzę,że bałdy są robione ze spieku wolframowego w docelowej formie ,z otworem, lub też otwór jest wypalany laserem.
Wiesz Remik, moje okonie gustują w grubszym kalibrze korpusów
Dobry kiwok trzeba do tego mieć, żeby zagrać haczykami, a nie podrywać korpusu. W drugim wariancie - na dłuższej pętli stukać i jeszcze raz stukać w dno. Zdążyliście je obłowić?
Wiesz Remik, moje okonie gustują w grubszym kalibrze korpusów
Dobry kiwok trzeba do tego mieć, żeby zagrać haczykami, a nie podrywać korpusu. W drugim wariancie - na dłuższej pętli stukać i jeszcze raz stukać w dno. Zdążyliście je obłowić?
Zły jestem, że nie udało nam się posprawdzać knutych przez cały sezon teorii. Bałdy potraktowaliśmy trochę po macoszemu ale już dziś wiem, że to był spory błąd.