Podlodowe łowienie
Ja po prostu kocham wędkowanie na/podlodowe
Ten sezon był niestety bardzo krótki. Był, bo chyba ciężko będzie wybrać się na zachodzie Polski jeszcze na lód.
Kilka wypadów na taflę na ryby zaowocowało jakimiś tam osiągnięciami. "Dupy nie urywało", ale kilka zacnych okoni udało się przechytrzyć. Ilość złowionych ryb dobrze wróży na przyszłość, wielkość nie za zbytnio pozwala na widzenie przyszłości w tęczowych barwach.
Teraz już tylko przyszło czekać na maj.
Ten sezon był niestety bardzo krótki. Był, bo chyba ciężko będzie wybrać się na zachodzie Polski jeszcze na lód.
Kilka wypadów na taflę na ryby zaowocowało jakimiś tam osiągnięciami. "Dupy nie urywało", ale kilka zacnych okoni udało się przechytrzyć. Ilość złowionych ryb dobrze wróży na przyszłość, wielkość nie za zbytnio pozwala na widzenie przyszłości w tęczowych barwach.
Teraz już tylko przyszło czekać na maj.
Czołem Smaczku
u mnie było podobnie. Sporo ryb i tylko kilka większych. W tym sezonie sporo czasu poświęciłem mormyszce i już pewne przemyślenia na ten temat i się pojawiły.
Tak czy inaczej mam ochotę jeszcze raz wyskoczyć na lodzik.
u mnie było podobnie. Sporo ryb i tylko kilka większych. W tym sezonie sporo czasu poświęciłem mormyszce i już pewne przemyślenia na ten temat i się pojawiły.
Tak czy inaczej mam ochotę jeszcze raz wyskoczyć na lodzik.
Oficjalnie oświadczam ze sezon podlodowy zakończyłem. Niniejszym zawiadamiam odpalenie zestawu dłuższego
Panowie im dalej na wschód to jeszcze można spodobał mi się ten filmik za te hole w łapkach i z sensem powiedziane
http://www.youtube.com/watch?v=Fj5I34Y3mkA&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=Fj5I34Y3mkA&feature=related
Dziś byliśmy na lodzie z Jackiem. Nie jest najciekawiej bo odwilż zrobiła juz z swoje. tak czy inaczej rybka skubała i pierwszy raz w tym sezonie fajnie połowiłem. Idę spać bo jutro powtórka
Nikt nic nie łowi??
My jak zwykle wybraliśmy się w sobotę na żwirownie, było fajnie. Okonie brały ale bardzo delikatnie i trzeba było się do łowienia przyłożyć - coś połowiliśmy.
W niedziele wybrałem się z Olkiem (pierwszy raz na lodzie) na pobliskie jeziorko. Skusiłem jednego ładnego i tyle - ryby dużo ale nie potrafiłem jej skłonić do brania. Przy okazji jedną nogą wpadłem do wody, szybki kurs do domu, zmiana obuwia, spodni i z powrotem nad wodę
My jak zwykle wybraliśmy się w sobotę na żwirownie, było fajnie. Okonie brały ale bardzo delikatnie i trzeba było się do łowienia przyłożyć - coś połowiliśmy.
W niedziele wybrałem się z Olkiem (pierwszy raz na lodzie) na pobliskie jeziorko. Skusiłem jednego ładnego i tyle - ryby dużo ale nie potrafiłem jej skłonić do brania. Przy okazji jedną nogą wpadłem do wody, szybki kurs do domu, zmiana obuwia, spodni i z powrotem nad wodę
Darek a nie mówiłem kto po wodzie chce chodzić wpaść musi kiedyś;-)
Miałem takiego znajomego, który wpadł dosłownie cały do wody... Pobiegł szybko do samochodu i szpula do domu... Po godzinie wrócił przebrany... Po godzinie znów wpadł... Ze śmiechu nie mogłem wyrobić i o mało sam nie wpadłem... Znajomy już nie wrócił po ponownym powrocie do domu... Wpadł tym razem w objęcia pielęgniarek w szpitalu... Ponoć coś majaczył o wiertle, pierzchni, dziurach i lekarze zastanawiali się, czy nie zmienić mu szpitala, ha, ha...
Dziś był u nas nasz zwariowany kumpel Jacek i opowiadał o tym jak to jeszcze w okolicach Warszawy łowi się na lodzie. Brrr
Łowi ktoś jeszcze?
Łowi ktoś jeszcze?
Jeszcze Remku nie zacząłem ,bo albo pogoda,albo brak czasu ale jeszcze na lodzie połowie w tym roku to dam znać.