Podlodowe łowienie
A już myślałem, że w ten weekend śmignę na lodzik ehhh, jutro ma lać jak z cebra. A od poniedziałku mrozy. Dopiero w następny weekend śmignę...
ja też dopiero atakuje za tydzień, mam nowe pomysły i przynęty, jak mi się co posprawdza napiszę...
U mnie niby cały dzień było około -5 w nocy to samo, a woda na lodzie stoi - sprawdzałem właśnie. Tak więc jestem już pewny, że dopiero w następny week śmignę, niech rośnie ten lód nooo!
5-6cm
Będzie precyzyjnie - 6,8cm
Brawo! U Was śnieg na lodzie? U mnie sama woda! Ale już mam 0 stopni.... powolutku
A tu już konkret, warto troszkę pomarznąć dla takich okoni Gratulacje Łukasz
no no ładne okonki Łukasz gratulacje
Panowie dziękuję za słowa uznania...
Fakt trochę skubały dzisiaj - co prawda te najfajniejsze bardzo krótko ale grunt że byłem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i co najważniejsze z odpowiednią blaszką ze znaczkiem SS.
Zaczynamy łowienie, pierwsza dziura cyk cyk i pierwsze brania - niestety małe - walczymy dalej, zabawa blaszką i poszukiwanie najskuteczniejszego dzisiaj koloru.
Delikatna szczytówka premiera co chwila sygnalizuje brania - nadal maluchy. W głowię słyszę głos Remka który opowiadał mi o rozmowach z Cykadassem "jak biorą małe to dużego szukaj kilka metrów dalej".
Po kolejnym ambitnym pasiaczku przeniosłem się do drugiej dziury może 6 metrów dalej.
Kolor blaszki już wytypowany, więc do zabawy. Gimnastykuję się nieźle ale bez efektów, zagapiłem się trochę na Remka łowiącego raczkiem (podpatruję bo jeszcze nie rozpoznałem dobrze tej przynęty) moja blaszka nieruchomo wisi nad dnem aż tu nagle mega uderzenie, odruchowa zacinka i holuję. Premierek wygięty, hamulec lekko pogrywa łooo matko ale jazda. Remek już stoi koło mnie, zaglądamy do dziury i nagle go widzę... ale duży jak karp jakiś (woda trochę powiększa co??). Sprawne podebranie przez Remka i cykamy foty.
Kilka minut później ta sama dziura obdarzyła mnie chyba najdziwniejszym braniem - oszukiwały nas jak mogły gałgany jedne. Grałem blaszką, pozostawiłem ją nieruchomo i powoli opuściłem do dna. Sam nie wiem po czym zauważyłem że było branie. Mocne zacięcie i hol kolejnego okazałego garbuska już byłem w lekkim amoku i wypsnęło mi się do Remka "bierz go!" he he Sorki Remi . Kolejne foty i do dziury gałgana.
Po łyku ciepłej herbaty udało mi się przechytrzyć jeszcze jednego aż w końcu całą zabawę zepsuł ten zębaty gargamel - boże że nie miałem wolframu bo mam wrażenie że był całkiem fajny (zacięcie w beton a premierka jeszcze nie widziałem tak wygiętego) niestety ścina jak w mordę strzelił. Bo kto wolfram na okonie stosuje? a trzeba było bo jak później się okazało jakoś bardzo mi nie przeszkadza.
Łowić mi się odechciało, odgryzł mi nową faworytę
Tak właśnie minęła mi magiczna godzina łowienia, później było już coraz słabiej aż w końcu przestały w ogóle brać.
W tym miejscu chciałbym wyrazić słowa szacunku dla twórcy przynęt SS.
Panie Sławku po raz kolejny padam na ziemię i bije czołem w podłogę MISTRZOSTWO ŚWIATA te blaszki!! co fachowiec to fachowiec!!
Jak skończy je Pan produkować to przestanę łowić na lodzie
Fakt trochę skubały dzisiaj - co prawda te najfajniejsze bardzo krótko ale grunt że byłem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i co najważniejsze z odpowiednią blaszką ze znaczkiem SS.
Zaczynamy łowienie, pierwsza dziura cyk cyk i pierwsze brania - niestety małe - walczymy dalej, zabawa blaszką i poszukiwanie najskuteczniejszego dzisiaj koloru.
Delikatna szczytówka premiera co chwila sygnalizuje brania - nadal maluchy. W głowię słyszę głos Remka który opowiadał mi o rozmowach z Cykadassem "jak biorą małe to dużego szukaj kilka metrów dalej".
Po kolejnym ambitnym pasiaczku przeniosłem się do drugiej dziury może 6 metrów dalej.
Kolor blaszki już wytypowany, więc do zabawy. Gimnastykuję się nieźle ale bez efektów, zagapiłem się trochę na Remka łowiącego raczkiem (podpatruję bo jeszcze nie rozpoznałem dobrze tej przynęty) moja blaszka nieruchomo wisi nad dnem aż tu nagle mega uderzenie, odruchowa zacinka i holuję. Premierek wygięty, hamulec lekko pogrywa łooo matko ale jazda. Remek już stoi koło mnie, zaglądamy do dziury i nagle go widzę... ale duży jak karp jakiś (woda trochę powiększa co??). Sprawne podebranie przez Remka i cykamy foty.
Kilka minut później ta sama dziura obdarzyła mnie chyba najdziwniejszym braniem - oszukiwały nas jak mogły gałgany jedne. Grałem blaszką, pozostawiłem ją nieruchomo i powoli opuściłem do dna. Sam nie wiem po czym zauważyłem że było branie. Mocne zacięcie i hol kolejnego okazałego garbuska już byłem w lekkim amoku i wypsnęło mi się do Remka "bierz go!" he he Sorki Remi . Kolejne foty i do dziury gałgana.
Po łyku ciepłej herbaty udało mi się przechytrzyć jeszcze jednego aż w końcu całą zabawę zepsuł ten zębaty gargamel - boże że nie miałem wolframu bo mam wrażenie że był całkiem fajny (zacięcie w beton a premierka jeszcze nie widziałem tak wygiętego) niestety ścina jak w mordę strzelił. Bo kto wolfram na okonie stosuje? a trzeba było bo jak później się okazało jakoś bardzo mi nie przeszkadza.
Łowić mi się odechciało, odgryzł mi nową faworytę
Tak właśnie minęła mi magiczna godzina łowienia, później było już coraz słabiej aż w końcu przestały w ogóle brać.
W tym miejscu chciałbym wyrazić słowa szacunku dla twórcy przynęt SS.
Panie Sławku po raz kolejny padam na ziemię i bije czołem w podłogę MISTRZOSTWO ŚWIATA te blaszki!! co fachowiec to fachowiec!!
Jak skończy je Pan produkować to przestanę łowić na lodzie
Lubie czytać opisy jak faceci spędzili czas przy dziurze
Jak co roku , po okresie lodów zbliża się okres tarła , co niektórzy już to czują
Ja właśnie już drugi dzień robię sobie wędkę podlodową pod szczupaki - taka pod Alge3, Morsa3 i większe kopyta
Szarpakowiec
Remku piękny kolor blanku co? Ciekawe czy będę miał cierpliwość na pike z lodu