Cykady przynęty Szuszkiewicza
Moją rybą nr.1 jest pstrąg potokowy. Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia; od tych chwil, gdy jeszcze jako małe dziecko wpierw dostrzegłem jej spław i zarys sylwetki w wodzie, potem poczułem na wędce i w dłoniach, aby wreszcie móc nacieszyć oczy widokiem jej niezwykłego piękna. Jakże różniła się od płotek i okonków, jakże innego rodzaju była wyzwaniem. Ona nauczyła mnie wszystkiego, co w wędkarstwie zajmuje najwyższe pułapy łowieckiego kunsztu. Od cierpliwości i umiejętności podchodów po wytrwałość i konsekwencję. Polując na nią nauczyłem się żyć w zgodzie z cyklami natury, żadna możliwa pogoda mnie nie stresuje i nigdy nie odczuwam na rybach nudy. Dzięki niej nie poddaję się i walczę do końca, nie twierdzę, że ryba nie żeruje, ale zadaję sobie pytanie, jaki popełniam błąd, jakiej nie mam przynęty, jak ją ewentualnie zmodyfikować lub jak zmienić technikę jej podania…
Cykada przynęta na pstrągi
Pstrąg potokowy to najwyższa szkoła w wędkarstwie – nie dlatego, że jest wyjątkowy, ale dlatego, bo żyje w krystalicznie czystej wodzie i jest ustawicznie poddawany wielkiej wędkarskiej presji. To uczyniło z dużego potokowca najprawdziwszy rarytas wśród wędkarskich trofeów. Uważałem, że jeśli opanuję zasady i technikę połowu potokowca, to nie będę mieć problemów, lub szybciej je pokonam w łowieniu innych ryb na spinning. I nie myliłem się…Dzięki tej rybie nauczyłem się myśleć na rybach tylko i wyłącznie pod łowieckim kątem, poznałem w teorii i praktyce zasady wynikające z etologii i przenosiłem swoją wiedzę w kierunku tworzenia najprzeróżniejszych sztucznych przynęt.
Jak powstały przynęty cykady
Jedną z takich przynęt jest cykada. Tak umownie nazywam wszystkie przynęty z tej grupy. Na początku przypadkowo stałem się posiadaczem kilku Sonarów Heddona i moje wrażenia w odbiorze tej przynęty od razu były pozytywne. Ryby reagowały podobnie, a więc jedyną przeszkodą w kontynuacji wspólnych zainteresowań stała się bariera w postaci sporych trudności w jej pozyskaniu…Były przecież lata 80 – te i z arsenału sztucznych przynęt w „wędkarskim” sklepie można było w zasadzie bez problemu nabyć co najwyżej jakiegoś Morsa…A więc nie miałem wyjścia, nie chciałem, ale musiałem. Zacząłem sam je wytwarzać.
Posiadałem już w tym czasie doświadczenie w „produkcji” przynęt na własne potrzeby, większość woblerów, wirówek, wahadłówek, jigów itp., którymi łowiłem była domowej roboty, tak, że sprawa z cykadą wydawała mi się dziecinnie prosta. Trochę się pomyliłem, ale o tym póżniej.
Zanim zacząłem pisać ten tekst przejrzałem wszystkie możliwe artykuły w prasie, Internecie na temat cykady i niestety, na ich podstawie dochodzę do jednego ogólnego wniosku : poza mną jest bardzo mało wędkarzy, którzy pisząc o cykadzie cokolwiek o niej wiedzą. Bo wiedzieć, tzn. stwarzać, przystosowywać, łowić, a więc poznawać w praktyce. I nie wystarczy do tego dzień, dwa, nawet rok i kilka amerykańskich, japońskich lub „swojskich” wyrobów. To za mało, aby wyciągać wnioski.
Krąży błędna opinia o łatwości wykonania tej przynęty. Chciałbym się dowiedzieć, które przynęty są trudne do wykonania? Bo akurat skromnym moim zdaniem (jeśli już mam zniżyć się do takiego sposobu myślenia), to wszystkie możliwe wędkarskie przynęty są bardzo łatwe w wykonywaniu.To przecież nie są Rolls-Royce’y, albo Rolexy. Zrobić wobler, wahadłówkę, wirówkę, „ukręcić” koguta itd. jest tak samo łatwo, jak zrobić cykadę; ba, wobler nawet łatwiej, bo zdecydowanie mniej potrzeba do tej czynności narzędzi.
Często najzawilsze dyskusje dotyczące jakichś wędkarskich kwestii polegają na obracaniu się wokół osi i rzadko komu udaje się wykorzystując siłę odśrodkową wyskoczyć z tego błędnego koła konwenansów, wytartych schematów i kiedyś wydumanych reguł. Czas przeszły zarósł brudną brodą. Wszystko wokół nas ewoluuje, rozkwita na nowo innym pięknem, zwierzęta się zmieniają, my się zmieniamy, wszystko się zmienia i próbuje przystosować do nowych warunków środowiska, bo przecież ono także ciągle i ustawicznie podlega zmianom. W epoce oszałamiających naukowych odkryć, satelitarnej telewizji, Internetu większość „wędkarskich” ludzi nadal tkwi w starym sposobie myślenia i nie potrafi (boi się?) wyskoczyć poza krąg opiniotwórczy zarysowany przez tzw. autorytety. Osobiście nigdy nie miałem żadnych autorytetów, wręcz uważam, że są fikcją i prędzej, czy póżniej zaczarowanie nimi pęka jak mydlana bańka. Wszystko ma swój czas, sztuką jest to zrozumieć i z pokorą, wyrozumiałością tak się zmieniać, aby w najlepszy sposób znaleźć swoje nowe miejsce w innych okolicznościach.
Wszystko, absolutnie WSZYSTKO, co dotyczy wędkarskich przynęt, sposobu ich prezentacji musi być integralnie związane z pewną filozofią myślenia. Każdy, kto chce nie tylko własnoręcznie produkować super przynęty, ale także skutecznie nimi łowić – musi nie tylko zdać sobie sprawę z oczywistego faktu przebłyszczenia i nie tylko go zaakceptować, ale przede wszystkim zrozumieć prawa rządzące przyrodą i nie wierzyć w brednie behawiorystów uparcie twierdzących, że odruchami zwierząt kierują tylko i wyłącznie instynkty.
Cykada przynęta uniwersalna
Cykada to wspaniała przynęta. Ale musi to być „prawdziwa” cykada. Tak, jak wobler, wirówka, wahadłówka, guma itd. są bardzo łownymi przynętami w pewnych warunkach, jednak muszą to być „prawdziwe” woblery, wirówki, wahadłówki, gumy itd. I w tym właśnie momencie zaczynają się schody w pojęciu racjonalności twierdzenia, że „coś” jest łatwe do zrobienia…Co znaczy „prawdziwe”? Wytwarzający skuteczne sztuczne przynęty doskonale wiedzą o co chodzi. Myślę, że i spora część wędkarzy zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego słowa. Tzn. w odpowiedni sposób przystosowane do określonych warunków panujących na łowisku i posiadające maksymalnie jak największą ilość cech zdolnych oszukać instynkt samozachowawczy ryby. W miarę zmniejszania się konkurencji pokarmowej idącej śladem wyrybiania naszych łowisk, wymagania wobec „atrakcyjności” naszych przynęt stają się coraz większe…Już nie wystarczy byle wobler, byle guma, aby złowić rybę, dużą rybę…Tak twierdzą jedynie ci, którzy wiecznie łowią w ten sposób, myślenie sprawia im trudność, a zasadniczym mottem przyświecającym ich wyczynom jest hasło : „Jak ma wziąć, to weżmie..”. I czasem uda im się coś złowić, ale nie ta przesłanka jest tego powodem, ale o wiele bardziej skomplikowane następstwo zupełnie innego procesu. W swoim życiu zaczynałem łowienie ryb w wodach „bezwstydnie” rybnych i powoli, latami byłem świadkiem smutnych zmian i degrengolady postępującej wraz z kłusownictwem, zatruciem środowiska i wędkarską presją. Były takie dni w latach 70 i 80 – tych w okolicach Świętoszowa na Kwisie na dziesięć rzutów „byle jaką” wirówką osiem kończyło się albo braniem, albo wyjściem pstrąga potokowego. W tej liczbie - dwa to były sztuki 50+. Obecnie tylko najlepsi wędkarze wiedzą jakiej użyć przynęty, aby skusić do brania pięćdziesiątaka+ i nie jest prawdą, że już takich ryb nie ma, bo są, ale w mniejszych liczbach i do tego stały się bardzo ostrożne w pobieraniu pokarmu i płochliwe…
Jak łowić na cykady
Cykada jest przynętą rzadko używaną i stąd m. in. bierze się jej „moc”. Zwierzęta uczą się na podstawie prób i błędów, im osobnik starszy, tym bardziej doświadczony. Wiele ryb obecnie się wypuszcza (przynajmniej o wiele więcej, niż w przeszłości) i wracają do wody z zakodowanym obrazem zagrożenia. Na razie mało jest ryb w Polsce, które miały do czynienia z tą przynętą. Piętnaście lat temu przemykałem z nią wzdłuż rzek trzymając ją głęboko schowaną w dłoni. Na cykadę łowiłem i łowię wszystkie możliwe gatunki. Od uklejek po sumy. W miarę upływu czasu modyfikowałem ją i przystosowywałem do rodzimych realiów. Posiadam dziesiątki różnych form i stosuję równie tyle kształtów korpusu i listka; odlewam je w bardzo wielu rozpiętościach wagowych od 0.5G w górę… Używam do produkcji różnych materiałów od metali po drewno i sztuczne tworzywa. Maluję je na wszystkie możliwe kolory i stosuję wyłącznie „uzasadnione” praktycznie połączenia barw i kombinacje z nimi. Nigdy moim celem nie było „złowienie” wędkarza, a tylko i wyłącznie ryby i do tego grubej ryby. Jestem podobny do większości współczesnych panienek, które także interesują się tylko „grubymi rybami”.
Teraz już poważnie przedstawię kilka grup cykad najczęściej zamawianych i opiszę krótko sposoby łowienia nimi, zalecane gatunki i ciut technicznej strony odnośnie każdej z nich.
Jak łowić na najmniejsze i najlższejsze cykady
Cykady 2 G i 4 G – z powodu swojej wielkości polecane przede wszystkim do łowienia białorybu, choć jedną z cech tej przynęty jest niespodzianko - twórczość i na tak małe egzemplarze trafiają się naprawdę wielkie okazy „wszelkiej maści”. Gorzej z ich wyholowaniem, bo do prawidłowej pracy takiej cykadki można użyć max. żyłki 0.14 mm. Ostatnio miałem szczęście, bo „brakło” mi na szpuli czternastki, zmieniłem na szesnastkę i po chwili na 2 G wziął mi ponad metrowy szczupak, a że całe zdarzenie miało miejsce na rzece. koło domu, działo to się na oczach i przy kibicowaniu kilkudziesięciu przypadkowych gapiów. Ryba po ponad godzinnej walce została wyholowana. Pozwoliłem małym dzieciom pogłaskać ją po „główce” i ich tatusiowi własnoręcznie wypuścić. To tak „ku pamięci” potomnych...
Wracając do cykadek to uważam, że tymi najmniejszymi z powodzeniem i bezpiecznie można łowić wszystkie gatunki do wagi 5kG. Niektóre z nich wytwarzam z cieniutkiej blachy aluminiowej i stąd się bierze ta granica. Zastosowanie ich jest bardzo szerokie, często jedynym warunkiem ich łowności jest przystosowanie kolorów do pokarmu okresowego i podanie odpowiednią techniką w strefie przebywania interesujących nas gatunków. W czerwcu np. w czasie opuszczania przez małe raczki żłobka – odwłoka samicy b. skuteczne kolory to czerwień, brąż i najlepszą techniką podania jest jigowanie w okolicach dna. W lipcu i sierpniu natomiast w czasie pojawienia się stosunkowo wielkich ilości narybku płoci, leszcza itp. najlepsze są srebrne, złote, czy perła z brokatem i zalecaną techniką jest prowadzenie cykady w różnych strefach wody ze zmieniającą się w stosunku do aktywności ryb szybkością.
W czasie rójek owadów wskazane jest jigowanie od dna ku powierzchni wody polegające na imitowaniu zachowania „świeżo upieczonego” skrzydlatego owada, który po wyjściu z poczwarki musi pokonać strefę wody , aby wydostać się na powierzchnię. W tej technice bardzo ważne jest umiejętne dobranie kolorów przynęty i nieprzesadna szybkość w jej skokowym prowadzeniu. Można także małymi cykadkami próbować „na sępa” łowić w miejscach zanęconych uprzednio przez wędkarzy z innych „sekt i formacji” (można samemu, rzecz jasna robić to celowo). Otóż w takim zanęconym np. kukurydzą miejscu zakładamy żółtą lub pomarańczową 2 G cykadkę i możemy przy odrobinie szczęścia i umiejętności złowić więcej np. leszczy, niż opuszczający stanowisko spławikowy mistrz.
Cykady uniwersalne
Cykady 6 G, 9 G, 11 G, zaliczam do średnich i najczęściej nimi łowię. Z tego też jedynego powodu złowiłem na nie najwięcej ryb. Wszystko, co średnie jest zwykle najlepsze, bo jest najbardziej uniwersalne i da się „pogodzić” i z małym, i z dużym…Także w tej grupie są przynęty celowo przeze mnie modyfikowane i ukierunkowywane w stronę konkretnych gatunków. Najbardziej śmiesznymi i absurdalnymi wędkarskimi twierdzeniami są powiedzonka w stylu : „Na gumy nie bierze.”, „Na woblery nic.”, „Na cykadę ani skubnie”. Zaglądasz człowieku do pudełka takiego „sędziego”, a on ma w nim trzy rippery, dwa twistery, pięć woblerów i jedną cykadę…Już szybciej za dziesięć złotych można zrobić „porządne” zakupy. Na cykady z tej grupy trafiają się płocie i leszcze, łososie i sumy… Co dla niektórych może wydawać się nieco dziwne, ale najwięcej dużych szczupaków w jeziorach i zbiornikach zaporowych złowiłem na cykadę 6 G w kolorze jasnozielony – metalic ze srebrnym brokatem. Łowiąc na cykady z tej grupy w przeważającej liczbie sytuacji można stosować grubsze żyłki od 0.14, bo już 0.16 nie zakłóca pracy tej najmniejszej, czyli 6 G. Wybór grubości żyłki zależy także od wybranej techniki, odległości łowienia, przejrzystości wody, opcji „mała, czy wielka” itp.
Przy połowie kleni, jazi, pstrągów stosowanie cykad 6g, 9g i 11g wydaję się ze względu na warunki rzeczne najbardziej odpowiednie. Prowadzenie w poprzek nurtu oraz wykorzystywanie cykady podczas podczas prowadzenia pod prąd daję najlepsze efekty. Kolory, jakie przy tej gramaturze stosuję to srebrnym, żółty, grafitowy oraz perłowy i zielony. Wszystkie cykady dodatkowo pokrywane są brokatem srebrnym, złotym lub innymi w zależności od warunków panujących nad wodą. Wiele typowych rzecznych ryb w określonych warunkach reaguje tylko i wyłącznie na odpowiednio podaną cykadę. Wiele szczupaków czy sandaczy z wielkich rzek oraz zbiorników zaporowych padło ofiarą cykady 9g i 11g. Szczupak i sandacz to ryby, które doskonale reagują na cykadę prowadzoną skokami tuz przy dnie. Wtedy, bowiem cykada imituję młode rybki, które uciekają tuż przed pyskiem swojego prześladowcy.
Cieżkie cykady
Cykady ciężkie i bardzo ciężkie, od 11g - 18g w górę. Tu nie ma chyba granicy. W tej grupie są przeważnie przynęty ze wskazaniem rzecznego łowienia, a może raczej wielkorzecznego. Rzadko i tylko w pewnych okolicznościach i przy zastosowaniu odpowiednich technik tak ciężkie cykady spełnią swoje zadanie w wodach pozbawionych nurtu. Są zbyt toporne i mają ciężar skupiony w zbyt małej objętości, aby mogły być swobodnie zassane przez rybę w trakcie łowienia metodą jigowania i opadu. Inaczej sprawa się przedstawia w rzekach, gdzie siła i szybkość nurtu ma decydujący wpływ na pracę każdej przynęty, niezależnie od jej wagi. Tu także ryby reagują „bardziej spontanicznie”. Patrząc na rzekę i jej nurt, „ważę” ją ciężarem i zdolnością penetracyjną różnych warstw wody swoich przynęt. W jeziorach i zbiornikach zaporowych czasem zdarzają się korzystne warunki i można mieć niezłe efekty łowiąc „grubo i szybko” np. bolenie, sandacze, sumy żerujące w górnych warstwach wody. Także trolling…W morzu nieraz cykady 100g są wynoszone do powierzchni i dopiero zastosowanie np. 250g pozwala na prowadzenie przynęty w bezpośredniej bliskości dna. W „wadze ciężkiej i super ciężkiej” istnieją także cykady typowo przystosowane przeze mnie pod kątem łowienia określonego gatunku, np. Rattlin, czyli specjalna wąska i długa cykada z rozłożonym środkiem ciężkości przystosowana do łowienia bolenia. Inna to np. Cykada Long stworzona dołowienia szczupaków sandaczy i okoni w wodzie stojącej.
Temat cykad to właśnie „wielka rzeka” i łowienie każdego gatunku wymaga osobnego spojrzenia. Wszystko, absolutnie WSZYSTKO, co dotyczy wędkarskich przynęt, sposobu ich prezentacji musi być integralnie związane z pewną filozofią myślenia. Każdy, kto chce nie tylko własnoręcznie produkować super przynęty, ale także skutecznie nimi łowić – musi nie tylko zdać sobie sprawę z oczywistego faktu przebłyszczenia i nie tylko go zaakceptować, ale przede wszystkim zrozumieć prawa rządzące przyrodą i nie wierzyć w brednie behawiorystów uparcie twierdzących, że odruchami zwierząt kierują tylko i wyłącznie instynkty.
Autor: Sławek Szuszkiewicz (Cykadass)
artykuł został opublikowany w magazynie WMH
Przeczytaj więcej:
Zobacz więcej:
cykady przynęty
przynęty hand made