Gzelowe wędkowanie
Numer łowiska : 613
Położenie: Rybnik-Chwałęcice.
Powierzchnia : 29.0 ha.
Średnia głębokość : około 3,5m.
Dojazd z Rybnika : Kierunek Stodoły – Rudy Kozielskie.
Gzel jest malowniczo położonym jeziorem, jednym z trzech przybocznych jezior Zalewu Rybnickiego. Jest on usytuowany w około 1/3 długości między zbiornikiem Orzepowickim a Pniowcem. Całkowite położenie w lesie sprawia, że każdego dnia, już we wczesnych godzinach porannych, wszystkie najlepsze miejsca są pozajmowane. Miejsce to należy ponadto do jednych z najlepszych łowisk Linów w Polsce. Niezwykle urokliwy charakter oraz specyficzny mikroklimat tego miejsca został doceniony zarówno przez wędkarzy, jak i turystów.
Woda jest bardzo czysta, o czym świadczy mnogość populacji raków, które nierzadko podciągają żyłkę. Sezon wędkarki trwa cały rok. Przez bliskość Zalewu Rybnickiego woda jest bardzo ciepła, dzięki czemu ryby żerują i rosną okrągły rok. Na całym zbiorniku jest zakaz używania sprzętu pływającego, kąpieli i biwakowania, ale dozwolone jest rozstawianie namiotów bezpodłogowych. Zakaz kąpieli likwiduje problem uciążliwych wczasowiczów.
Na terenie zbiornika obowiązuje zakaz wywożenia zanęt i przynęt. Jeżeli ktoś ceni sobie ciszę, polecam przespacerować się wzdłuż brzegu około 10 minut, a z pewnością znajdzie stanowisko, które będzie mu odpowiadało. Dno jest raczej muliste i grząskie. Pokrywa je podwodny las w głębszych częściach zbiornika, przy brzegu zaś jest piaszczyste. W zatoczkach możliwe są zaczepy przez spadające do wody gałęzie i zalane drzewa.
Bardzo niebezpieczna jest zatoczka na zachodnim brzegu, przez którą nad wodą idą linie energetyczne. Brzeg ten jest dość intensywnie zarybiany Karpiem, Linem, Jaziem, Sandaczem, Szczupakiem i Węgorzem. W ostatnich latach znacznie rozwinęło się wędkarstwo podlodowe, ze względu na bardzo gruba warstwę lodu kryjącą zbiornik zimą.
Ryby głównie występujące w Gzelu to: Karaś, Lin, Szczupak, Okoń, Karp, Leszcz, Krąp, Płoć, Jaź., Wzdręga.
Do rzadziej łowionych należą: Sumy, Węgorze, Sandacze, Amury i Tołpygi. Te ostatnie dorastają tu do bardzo dużych rozmiarów. Kilogramowe Karasie, kilkukilogramowe Karpie i metrowe Szczupaki nikogo już tu nie dziwią.
Wymiar ochronny Szczupaka i Sandacza został podniesiony do 50 centymetrów.
Limity ilościowe ryb złowionych i zabranych w ciągu doby to :
- Szczupak, Sandacz, Boleń, Karp – 2 sztuki.
- Świnka , Certa – 5 sztuk. ( max. 7 kg )
- Lin i Węgorz – 4 sztuki
- Pozostałe gatunki do 5 kg.
Po złowieniu dobowego limitu suma, szczupaka, sandacza, bolenia i karpia wędkarz jest zobowiązany zakończyć wędkowanie.
Uwaga! Na zbiorniku często rozgrywane są zawody. Należy zwrócić uwagę na tablicę informacyjną przed rozpoczęciem wędkowania.
Gzelowe Wędkowanie.
Niedziela, godzina 3:30, budzik wyrywa mnie ze snu. Normalnie pewnie bym się wściekł, ale tym razem w dobrym nastroju podtrzymywała mnie świadomość zasiadki. Szybkie śniadanko, rzeczy do auta i w drogę po kolegę. Kolega trochę się ociągał, ale około godziny 4 dojechalismy w końcu nad wodę. Powietrze było jak mleko. Nie było widać ani wody, ani drugiego brzegu. Wszystko zlewało się w jedną całość. Co chwilę było słychać uderzenia szczupaka. Szybko rozrobiliśmy zanętę i rzuciliśmy wędki do wody. Kolega miał ubaw, bo co chwilę jakaś mysz przychodziła do niego pod nogi; ja w tym czasie zbroiłem drugą wędkę. Po chwili słyszę odgłos wskaźnika i bombkę pod kijem, szybkie zacięcie i w siatce ląduje około 30 centymetrowy Karaś. Po uzbrojeniu drugiego wędziska już oba zestawy były w wodzie. Po rzucie było słychać tylko plusk, ponieważ widoczność kończyła się na linii szuwarów. Kolega czekał na branie i postanowił, że przerzuci sobie zestaw troszkę dalej. Poprosił mnie, żebym rzucił mu jak najdalej potrafię. Po silnym wymachu zestaw poleciał około 60 metrów w wodę. Po dłuższym oczekiwaniu zobaczył, że coś mu szkubnęło, ale tylko raz i koniec. Postanowił ściągnąć. W trakcie ściągania wędka dziwnie pracowała. Żyłka chodziła w wodzie. Byliśmy zaskoczeni. Na haczyku czekał prawie 40 centymetrowy Lin. Szybko mu go podebrałem i ruszyłem do moich wędek. Silne zacięcie i kolejny 26 centymetrowy Linek. Szybki rzut ponownie w to samo miejsce, ale przez dłuższy czas już nie było oznak brania. Około godziny 13 pojawiły się kolejne brania. Szybki bieg do wędzisk i na końcu czekał na mnie Leszczyk. Po wyciągnięciu go i odhaczeniu powędrował do siatki. Po złowionej rybce popijaliśmy sobie z kolegą herbatkę z rumem. Zawsze po tym jak się napiliśmy ktoś z nas miał bardzo fajne brania (to nie może być przypadek hehe). Z powodu upału i silnego słońca przenieśliśmy się z kolegą do cienia. Słońce prażyło jak oszalałe, a w dodatku zero wiatru. Szybko mały posiłek, herbatka i czekanie na kolejne brania. Po dłuższym czasie z nudów przerzuciliśmy wędki dalej i uzgodniliśmy, że przez najbliższą godzinę nie przerzucamy. Ustawiliśmy zegarki i do cienia. Po 10 minutach uderzenie pod kij. Szybko pobiegłem, zacięcie i waleczny hol. Okazało się, że to bardzo ładny, około półkilogramowy Leszcz, czeka na mnie na haczyku. Po odhaczeniu i włożeniu go do siatki kolejny daleki rzut i do cienia. Kolejna herbatka z prądem i oczekiwanie na brania. Po kolejnych 15 minutach widzę skubanie na kiju. Po chwili uderzenie pod sam kij, aż całe wędzisko się zatrzęsło. Bieg w gumowych butach (o ile w nich da sie biegać :P), ostre zacięcie i bardzo duża akcja kija. Ryba walczyła, myślałem w pewnym momencie, że to Karp - nie dawałem rady podciągać, ponieważ ryba pobierała z hamulca żyłkę. Po kilkuminutowej walce zobaczyłem koło brzegu błysk. Kolega szybko przyszedł z podbierakiem i okazało się, że jest to kilogramowy Leszcz. Oboje sie bardzo zdziwiliśmy. Oczywiście takie Leszcze są na tym łowisku codziennością, ale ten walczył bardzo podobnie do Karpia. Po zmierzeniu i wrzuceniu do siatki wędka znów wylądowała w wodzie, a my z kolegą powróciliśmy do cienia i herbatki z rumem. Po dłuższym czasie nastąpiło ponowne uderzenie pod kij, ale po zacięciu okazało się, że zerwał się przypon. Tego dnia już nic później nie złapaliśmy, ale spaleni przez Słońce i niezmiernie szczęśliwi udaliśmy się do domu.
P.S. Bardzo polecam Gzel i Pniowiec w Rybniku. Te dwa jeziora słyną z naprawdę dużych okazów, porównywalnych do tych z Zalewu Rybnickiego przy Elektrowni.
tekst nadesłany przez @micza
Przeczytaj więcej:
Łowienie na jeziorach mazurskich
Łowienie na jeziorkach miejskich
Łowienie na zbiorniku zaporowym