Jak 14 dziwnych ludzi szukało lorbasa, czyli dwa dni nad Bobrem
Pierwsze spotkanie pstrągarzy CF już za nami. Do ostatniej chwili wyjazd wisiał na włosku. Tydzień przed naszym spotkaniem Bobrem płynęła powodziowa woda. Dopiero na 2 dni przed wędkowaniem dostaliśmy sygnał, że woda zeszła do koryta. Padło oficjalne – JEDZIEMY. I tak się stało...
Pierwsza grupa uczestników pstrągowego spotkania dotarła na miejsce już w czwartek. Cwaniaki, bo chcieli być wypoczęci i rozluźnieni przed następnym dniem łowienia. Kolejne ekipy docierały w piątek. Dwa samochody z Warszawy, po 8 godzinnej tułaczce po polskich drogach, zgodnie z planem zameldowały się w „naszym pensjonacie” . Mocno zmęczeni po nieprzespanej nocy dokonaliśmy formalności w recepcji i dosłownie kilka chwil potem byliśmy zwarci i gotowi do łowienia.
Tak jak zakładaliśmy obraliśmy dwa odcinki Bobru. Oba dość podobne. Głęboka i duża woda z częstymi wlewami, zakrętami i bystrzami. Wszystkich zaskoczyła nieczęsto spotykana klarowność wody o tej porze roku. W połączeniu ze znacznym jej przepływem trafiliśmy na mega trudne warunki połowu. Ale co tam, trzeba być twardym. Grupa okraszona obecnością Cykadassa i Roberta (czyli naszych producentów cykadek i woblerków kwiskich) rozpoczyna łowienie. Oj, woda dała nam w skórę... Ze sporym zaciekawieniem spoglądałem na wzrok Roberta i Cykadassa skierowany na zabaweczki chłopaków nauczonych łowić w małych Ciurkach. Castingowe kijki, długie na około 190cm i ciężarze wyrzutowym około 15g, według ich opinii nie wróżyły nic dobrego. No, ale cóż, co kraj to obyczaj. Kiedy wszyscy byliśmy już gotowi, ustaliliśmy przewidziany czas łowienia i ruszyliśmy w drogę. Razem z @woblerem129 i @Tomcastem zaatakowaliśmy prawy brzeg rzeki. Miejscówki przepiękne. Już po kilku chwilach na przeciwległym brzegu @maximus miał rybę – niestety spadła. W końcu na Bobrze wychowany, zna więc tutejszą rybę. Super, zapowiada się nieźle. Po kilku chwilach i @Tomcast ma branie – efekt podobny jak u @maximusa. Krew zwiększyła temperaturę i to tyle. Szkoda. Początek mógłby być świetny. U mnie kicha. Totalnie słabo – starałem się na początku troszkę przyłożyć do roboty, ale coś mi nie szło. Nawet brania. Wstyd, ale i tak bywa. Pogadałem za to sobie z @woblerkiem, powymienialiśmy się wabikami i było świetnie. Od czasu do czasu Tomcast z tradycyjnym zapytaniem ”jak tam” odwiedzał nasz duet.
Po drodze mijamy Cykadassa, który jak zwykle mnie powalił:
- Jak tam wyniki Panie Sławku...?
- Słabo.
- Ale było coś?
- Eee tam, kilka sztuk drobnicy. Nic konkretnego.
Ja pierdzielę - myślę sobie. Na naszej stronie wszyscy bez ryby, u niego słabo - kilka sztuk.
- A co u Roberta?
- Złowił chyba 3 sztuki. Największy jakieś 30 z plusem. Słabiutko.
Kończymy, z nimi nigdy nie powalczę. Powoli kierujemy się w stronę samochodów. Wracamy na kwaterę. Teraz tylko szybki prysznic i na piwko oraz ciepłe jedzonko. Po kolacji siedzieliśmy długo oglądając nasze zabaweczki. I jak zwykle było dużo o wyższości woblera nad wahadełkiem, o fenomenie cykady itp. Itd.
Kolejny dzień. Nowy odcinek. Nowe postanowienia i nowe nadzieje. Zaczynamy. Tym razem idę sam. Lewa strona moja, Cykadass drepce prawym brzegiem. Bardzo lubię w ten sposób łowić. Zaczajam się wtedy za krzakiem i obserwuję „pstrągowego mistrza”. Skrada się jak kot. Wszystkie miejscówki podchodzi inaczej niż standardowy wędkarz. Ciągle przegięty w pół, jak gdyby szukał zgubionego zegarka. Powolutku, powolutku, nawet najbardziej zakrzaczone miejsca nie zostaną odpuszczone. Przykuca na kilkanaście rzutów i obławia z ogromną dokładnością wszystkie zakamarki koryta Bobru. Extraklasa. I w ten oto sposób „robimy” pierwszy odcinek. Usiadłem na brzegu, aby rozprostować troszkę kości i zmienić przynętę. No mówię, coś te kwisaki dziś słabe. Zakładam Cykadę 7g. Klasyk na pstrąga. Może dziesiąty rzut i mocne targnięcie w środku nurtu. Kur....., ale mi się ciepło zrobiło. Przegapiłem pierwsze branie na naszym wyjeździe. Pech to pech. Po kilku chwilach mam na cykadę małego pstrążka. Po kilku chwilach kolejnego. Wracam do kwiskiego. Myślę sobie tak, albo zaczęły skubać, albo cykada jest najlepsza na świecie na bobrzańskie pstrągi. Jak zwykle Gobio w kolorze starego złota potwierdza, że pstrągi go kochają. Złowiłem może ze 3 i znowu przerwa, która trwała dobrą godzinę. Siadam odpocząć i pogadać co u innych. Wobler – słabo, Józek – kontakt z rybą, Tomcast – jeden spad. Pytoon – brak kontaktu. Oj... nie jest dobrze. Został mi jeszcze Cykadass.
- Panie Sławku – jak tam wyniki?
- A on, Ludzie... żaby wylazły. Nic dużego nie złowimy. Te najgorsze wylazły. Trawiaste. Jak pstrąg ją cmoknie, to nie zjada potem nic przez dwa dni.
- Dobrze – ale powie Pan jak tam ryby?
- No, kilka złowiłem, ale małe - drobnica.
Kończy się dzień, zaczyna robić się chłodno. Wracamy powoli w stronę parkingu. Obławiamy z Panem Sławkiem oba brzegi. Teraz w tradycyjny, letni sposób. Obławianie woblerkiem na tzw. łukach. Tuż przed samym końcem łowienia zatrzymuję się na wewnętrznej stronie zakrętu. Piąty, może siódmy rzut i poczułem energiczne branie. W polaroidach widziałem wszystko. Pstrąg spory, ponad 40cm walnął w woblerka. Zamłynkował na wodzie i zaczął schodzić z nurtem. Po chwili obrócił się wokół własnej osi i ...kurczę wyhaczył się. Nerwowo tylko spoglądałem czy ktoś może to potwierdzić, czy ktoś to widział. Na drugim brzegu widzę Cykadassa.
- Widziałem! Ładny?
- Tylko kiwnąłem głową.
Szkoda, byłoby świetne zakończenie naszego pstrągowego spotkania. Wracamy. Prysznic, Kolacja. Dyskusje. I w ten sposób kończymy pierwszy zlot pstrągarzy.
Wszystkim dziękuję za fantastyczną atmosferę. Było bardzo miło. Dziś już jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia związane z organizacją tego typu imprez i wiemy jak wszystko poukładać. To spotkanie dało nam naprawdę wiele. Zapraszam na kolejne spotkanie CF.
Wielkie dzięki i pełen szacunek dla pstrągarzy CF.
Remigiusz Kopiej
Corona Fishing
Przeczytaj więcej:
Pstrąg z rzeki
Boleń na Bobrze
Lorbasy na cykadę
Relacja z wyprawy na lorbasy
Zobacz więcej:
Woblery na pstrąga
Cykady pstrągowe
Błystki wahadłowe na pstrąga
Przynęty spinningowe