Przynęty spinningowe. Prawdziwa moc.
Przynęta spinningowa nabrała dziś przeróżnych kształtów, kolorów i wszelakiej maści parametrów, kuszących w takim samym stopniu drapieżniki jak i wędkarza. Konstruktorzy prześcigają się w wymyślaniu nowych wzorów tylko po to, abyśmy mogli skutecznie łowić najbardziej cwane ryby. Najciekawsze jest jednak to, że wśród spinningistów jest pewna grupa wędkarzy, nie zwracających uwagi na wszelkie nowości. To prawdziwi myśliwi, którzy całe swoje życie oddają konstruowaniu przynęty doskonałej.
Na podstawie wieloletnich obserwacji, z pełną odpowiedzialnością mogę dziś stwierdzić, że najlepsze i najbardziej skuteczne przynęty wykonywane są przez wybitnych pstrągarzy. Wielokrotnie przekonałem się o wyjątkowej skuteczności pstrągowych woblerków, wahadłówek, cykad, kogutów i innych spinningowych zabaweczek. I absolutnie nie mówię tu o łowieniu pstrągów. Najlepsze wabiki przygotowane specjalnie pod pstrąga łowią wszystko. Są niesamowicie skuteczne na klenie, jazie, bolenie, szczupaki, sandacze, okonie. Dostosowanie charakteru przynęty będzie decydowało o możliwości zastosowania określonej przynęty w danych warunkach. Zasłyszane przed kilkoma latami zdanie, wypowiedziane przez znakomitego rękodzielnika i pstrągarza, do dziś wskazuje mi dobór odpowiedniej przynęty:
”Dobry wobler pstrągowy to wybitny kleniowy, jaziowy, szczupakowy czy okoniowy.”
Woblery.
Dla mnie to przynęta magiczna, którą stosuję niemal przez cały rok i praktycznie we wszystkich warunkach i okolicznościach. Dobór odpowiedniego wobka to cała masa czynników, które połączone ze sobą, tworzą nam przynętę najdoskonalszą. Wielkość, kolor, sposób malowania, połyskliwość powłoki lakierniczej, dodatek brokatu, to podstawowe sprawy, które możemy weryfikować jeszcze na sucho, czyli zanim przynęta trafi do wody. Najważniejszym jednak elementem, wpływającym na łowność przynęty, jest jego praca. Tę cechę możemy sprawdzić dopiero nad wodą. Praca woblerów, które najbardziej cenię, ma co najmniej kilka właściwości. Pierwsza sprawa to stabilna głowa i ogon przynęty. Chodzi o to, aby wobek nie pracował w kształcie litery X. Podczas podciągania ani głowa ani ogon nie może zbytnio uciekać w lewą czy w prawą stronę. Najskuteczniejsze wabiki to te, które jedynie kolebią się na boki, lusterkują i finezyjnie uciekają. Najlepsze woblery, na jakie możemy trafić, posiadają cechę wręcz nadprzyrodzoną. Chodzi o niekontrolowane ucieczki raz w jedną a raz w drugą stronę. Pstrągarze zwykli na takiego woblerka mówić wężyk. To największe killery, łowiące praktycznie wszystko, w większości rzek czy jezior. Najlepsze woblery podczas prowadzenia są prawie niewyczuwalne na kiju. W nadgarstku czujemy jedynie nieznaczne podrygiwania. Szczytówka wędki nie powinna być przez wobler przeginana.
W ten sposób zbudowaliśmy woblerkowy ideał. Mamy przynętę doskonałą, jednak trzeba jeszcze odpowiednio wykorzystać jej moc. Znowu powołam się na słowa moich pstrągowych nauczycieli: „Najlepsza przynęta powinna łowić sama. Wobler, wahadłowka czy obrotówka to przynęty, którymi nie powinniśmy grać, szarpać czy błyskać” Zgoda, ale te słowa wypowiadają prawdziwi mistrzowie rękodzieła, oni potrafią zbudować takiego woblera, który wszystkie swoje walory ukazuje przy równomiernym nawijaniu linki. Najlepsze woblery powinny maksymalnie naśladować naturalny pokarm drapieżników. Tak mocno przeze mnie opisywany błysk, fikołek, czy wężyk, to nic innego, jak ostatnie tchnienia drobnej rybki, znoszonej przez nurt rzeki. Tak zachowująca się przynęta daje ukrytemu cwaniakowi sygnał: nie mam szans, jestem łatwym kąskiem. Wielokrotnie obserwowałem jak najlepsze przynęty atakowane są przez ryby z dużego dystansu, z wielką agresją, bez pukania czy stukania. Brania są najczęściej bardzo agresywne a ryba jest pewnie zapięta.
Jeśli miałbym powiedzieć jak wydobyć z woblera jego moc, to wystarczy, aby nasza przynęta naśladowała to, co jest pokarmem ryby na którą polujemy. Czasem klenie polujące na kiełbie nie reagują na nic innego, jak woblerka myszkującego między kamieniami. Taki wobek praktycznie nie pracuje, jedynie co jakiś czas przesuwa się raz w lewo raz w prawo, ciągle intensywnie lecz drobniutko lusterkując. Prawdziwie kusząca dla ryb jest mała rybka, chora, okaleczona, przetrącona. Starajmy się zatem wybierać takie woblery, prowadzenia i miejsca, gdzie nasza przynęta będzie nawet dla nas trudna do odróżnienia od tego, co staramy się wabikiem naśladować.
Wahadłówki.
Być może wielu z Was uzna to za dziwactwo, ale moje wieloletnie obserwacje dowodzą, że najlepsze wahadłówki to takie, które leżą gdzieś najgłębiej w naszych pudełkach. Brudne, bez nazwy, wytarte i absolutnie nieatrakcyjne. Miedziane, czasem mosiężne, gdzieniegdzie pokryte cyną. Długie na 4-6 cm blaszki, to prawdziwe rarytasy w naszych pudełkach. Wahadłówką z powodzeniem możemy łowić wszystkie drapieżniki zamieszkujące nasze wody. To świetne przynęty na rzekę, starorzecza, wielkie jeziora. Tak samo jak w przypadku woblerów powinniśmy przeznaczyć trochę czasu na naukę prowadzenia przynęty. Czas poświęcony na zabawę z wahadełkiem tuż pod nogami, będzie nam procentował znacznie większą ilością brań. Jest kilka ważnych cech, które podpowiedzą nam czy blaszkę którą mamy w rękach warto testować, czy dać sobie z nią spokój. Dobre blaszki to takie, które podczas prowadzenia wyczuwalne są leciutko, bez oporu. Wahadełko musi odbijać się raz w lewo raz w prawo. Pozostawione w bezruchu powinno choć na ułamek sekundy zwieszać się w toni, po czym fikuśnie migotać i opadając kusić rybę. Prowadzone jednostajnym rytmem bezwzględnie nie powinno zamiatać ogonkiem. Wahadłówka, która trzyma stabilnie kotwice, to wzór. Wagę wahadełka powinniśmy dobierać względem uciągu i głębokości wody. Odpowiedni stosunek wagi i głębokości pracy, to sytuacja w której rzucona pod przeciwległy brzeg rzeki blaszka, bez nawijania linki pięknie pracuje w połowie wody. My jedynie szczytówką wędziska nadajemy jej cechy dodatkowo zwiększające atrakcyjność. Opuszczając szczytówkę sprowadzamy przynętę niżej, kiedy szczytówkę skierujemy w stronę blaszki przynęta zwalnia, delikatnie jedynie kolebiąc się na boki. Sam często porównuję skuteczność wahadełek z dobrymi (nie wybitnymi) woblerami.
Podobna sytuacja z przynętami spinningowymi dotyczy praktycznie wszystkich znanych nam wabików. Te doskonałe, wybitne, to takie, które połowiły dla nas duże ryby, czasem złowiły cokolwiek w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Zapewniam, że rarytasów nie jest wiele. Często są to przynęty piekielnie trudne do zdobycia, jednak nawet w najmniejszym sklepiku znajdziemy woblerek czy kogucika, który otworzy przed nami niezgłębione dotychczas tajemnice. Niekiedy wystarczy jakiś niuans na przynęcie, dziwny kolor, nieszablonowa praca, aby dać nam wstęp do szukania przynęt wyjątkowych.
Bardzo zachęcam wszystkich spinningistów do zorganizowania dodatkowego ekwipunku, pozwalającego nadawać moc przynęty tuż nad brzegiem rzeki. Bardzo przydatny będzie nożyk do tapet, szczypce lub kombinerki, szybkoschnący klej i kilka lakierów do paznokci. Przy wykorzystaniu tych drobiazgów w bardzo prosty sposób jesteśmy w stanie nadać woblerowi zdecydowanie inną prace; łatwo możemy też wyeliminować niepożądane cechy w pracy wahadłówki czy obrotówki. Lakiery do paznokci nadadzą naszym przynętom kuszące barwy a czasem na tyle zaostrzą apetyt drapieżników, że wracając do domu śmiało będziemy mogli pochwalić swoim sprytem i przebiegłością. Wszelkie przeróbki należy wykonywać bardzo starannie, szczególnie zwracając uwagę na podcinanie woblerkowego stera.
Moc przynęty niejednokrotnie będziemy odkrywali w najprostszej obrotówce, która w określonych okolicznościach okaże się największym kusicielem łowiska. Bywa, że wspomniana obrotówka jest stara, brzydka i nie przypomina w żadnym stopniu sklepowego wabika. Jednak ryby coś przekonuje do tego, że właśnie na tę konkretną przynętą biorą z zaciekłością nigdy przez nas nieobserwowaną. Niekiedy wobler z przekrzywionym sterem, wcześniej przez nas omijany wielkim łukiem, trafia na koniec zestawu i przynosi nam przepiękne ryby. To niuanse, drobnostki na które nie zwracamy uwagi, decydują o spektakularnym sukcesie danego egzemplarza przynęty. Największą jednak ciekawostką w całym tym przynętowym zamieszaniu jest to, że są tuż obok nas wędkarze potrafiący z pełną premedytacją stworzyć taką przynętę. Niby brzydką, jakoś dziwacznie pracującą, ale piekielnie skuteczną. To właśnie naturalna moc przynęty.
skomentuj artykuł na forum
autor: Remigiusz Kopiej
foto: Michał Barabasz, Maciek Jagodziński, autor
Przeczytaj więcej o:
jak łowić trocie w zimie,
wędkarstwo spinningowe,
wędkarstwo podlodowe,
jak łowić na spinning
zobacz też:
woblery
wahadłówki
przynęty spinningowe
woblery na pstrąga
błystki obrotowe