Pstrągarz. Pstrągowe pokolenia
Kim jest prawdziwy pstrągarz? Najprościej należałoby powiedzieć, że to facet, który kocha pstrągi. Jednak to łowienie pstrągów to tylko i wyłącznie wstęp do tego, aby mówić że ktoś jest pstrągarzem. Znamy wielu takich, którzy widzą tylko „czerwone kropki”. I to też nie jest wszystko.
Jak rodzi się pstrągarz?
Pewnie nie uwierzycie, pewnie zdziwicie się mocno, gdy powiem wam o wędkarzu, który aby poznać najbardziej dumną rybę polskich wód śpi i budzi się w pstrągowych domach. Uwierzcie mi, że wielu jest takich, którzy co najmniej kilka razy w ciągu roku ucieka od cywilizacji, zabierając z sobą dwa pudełka przynęt, swój ukochany kijek, bochenek razowego chleba, podsuszaną kiełbasę i zaszywa się w ulubionej gęstwinie. Prawdziwa miłość do pstrąga powoduje, że wędkarz i uwielbiana przez niego ryba stają się partnerami. Bardzo byłem zdziwiony gdy pstrągarz rozmawiał ze swoimi rybami. To jest więcej niż pasja, to więcej niż choroba. Życie staje się jednym wielkim polowaniem, zasadzką, taktyką, ciągłym obmyślaniem planu łowów.
Z ogromną ciekawością przysłuchiwałem się rozmowie naszych bohaterów i długo pozostanie mi w pamięci prośba Bartka o wskazanie pięciu najważniejszych zasad determinujących skuteczne łowienie pstrąga. Bartek spytał:
- Panie Sławku co zrobić, aby złowić pstrąga?
Cykadass długo zastanawiał się jak krótko odpowiedzieć nowicjuszowi na pytanie i w końcu odpowiedział:
- O co tu chodzi? Panie Bartku, już mówię. Proszę założyć obrotówkę w rozmiarze 2 lub 3, podejść do wody będąc niewidocznym i niesłyszalnym dla ryby, rzucić przynętę pod nurt i sprowadzać ją do siebie z prądem. Ludzie, tego nie da opowiedzieć się w dwóch zdaniach, musielibyśmy rozmawiać co najmniej dwa dni, a teraz trzeba łowić, a nie gadać.
No i zaczęło się łowienie. Każdy z nas ruszył w swoją stronę. Cykadass migiem zniknął nam z oczu, zaraz za pierwszym zakrętem rzeki. Bartek starał się działać zgodnie z zasadami usłyszanymi podczas wędkarskiej odprawy. Cichutko zszedł nad brzeg rzeki i precyzyjne rzuty przeplatał z najbardziej starannie prowadzoną przynętą. Cisza. Nic nie działo się w okolicach bartkowej przynęty. Mijały godziny i z obustronnych relacji telefonicznych dowiadywałem się tylko o drobnych pstrążkach po stronie Cykadassa i okonkach, klenikach, skuszonych przez Bartka. Doświadczenie oraz pasja brały górę nad fantazją i ogromną determinacją.
Bardzo ryzykownie zdecydowaliśmy się na połączenie dwóch światów wędkarstwa. Wielkiego szacunku do przyrody, ogromnego respektu do pstrąga, a z drugiej strony młodzieńczej fantazji i ciągłego dążenia do podnoszenia adrenaliny. Jako miejsce naszej pstrągowej wyprawy został obrany prawdopodobnie najbardziej urokliwy i najbardziej dziki teren naszego kraju. Postanowiliśmy spotkać się i łowić w Bobrze na odcinkach oddalonych od najbliższych miejscowości o kilkanaście kilometrów. Łowiliśmy w rzece dzikiej, nietkniętej przez cywilizacyjne zniszczenie.
W rolę nauczyciela wcielił się znakomity łowca wielkich pstrągów, nasz forumowy @Cykadass - fantastyczny człowiek, przyrodnik, producent najlepszych na świecie cykad i prawdziwie „zamroczony” przez pstrągi wędkarz. W roli ucznia wystąpił @Bartek – facet, który wędkowanie traktuje jako doskonałą rozrywkę, a pstrąg jako tajemnicę, której do tej pory nie odkrył
Minął dzień i przyszedł czas na podsumowania. Długo by mówić o zaangażowaniu obu wędkarzy w rozwikłanie pstrągowego problemu, ale chyba każdemu z nas życzyłbym posłuchania choć części wieczornej dyskusji przy piwie. Była mowa o wyborze łowiska, sposobie do jego podejścia; mówiliśmy o doskonałych przynętach. Ale najwięcej czasu poświęciliśmy dumnym lorbasom. Nikt tak nie potrafi mówić o tej rybie jak pan Sławek. Jak wiele można dowiedzieć się o życiu pstrąga, jego zachowaniu, tarle, pokarmie, który spożywa. Tego nie odda żaden tekst. Aby wiedzieć to wszystko wystarczy prosta sprawa, wystarczy być nad wodą 300 razy w roku przez 25 lat i wtedy już będziemy trochę wiedzieli.
Drugiego dnia łowiliśmy wedle bardzo podobnych zasad jak w dniu poprzednim. Kiedy obserwowałem stosowane przez nas wszystkich przynęty, w arsenale dominowały woblerki o długości około 6 cm, w bardzo stonowanych, naturalnych kolorach. Każdy z nas łowił też na niezawodne jak zwykle cykady. Wyniki były bardzo pozytywne, bo do południa padło już kilka pozytywnych rybek. Nie były to może duże pstrągi, większość mierzyła około 35 cm, ale i trafiło się kilka czterdziestaków.
Około godziny 14:00 ciszę bobrzańskiego lasu zakłócił mój telefon. Już wtedy wiedziałem, że dzwoniący Bartek zapyta mnie... „I jak?”, tylko po to, aby za chwilę powiedzieć: „Złowiłem swojego pierwszego”.
- Remik, złowiłem k... pierwszego pstrąga. I nie żadne tam obrotówki. Od dziś łowię tylko na Gobio.
- Mówiłem Ci Bartku, że ktoś, kto robi przez 20 lat woblera tylko od pstrąga, jest w stanie stworzyć przynętę dla niego doskonałą.
Byłem dumny z tego, że nasze podpowiedzi dały Bartkowi tyle radości. Cieszyłem się z tego, że kolejna osoba uwierzyła w klasę naszego pstrągowego woblera. Za chwilę telefon i informacja o kolejnym złowionym pstrągu. To jest to. Kolejny adept „kropkowej choroby”.
Wspaniale jest łowić, poszukiwać, ganiając z wędką po brzegu zarośniętej, dzikiej rzeki. Ale równie fajnie jest to wszystko obserwować. Spoglądać na dwóch facetów, których dzielą dwa pokolenia, ale łączy ten sam nurt rzeki. Wiele nauczyć się można obserwując przyczajonego myśliwego, który doskonale wie, kiedy i gdzie może spodziewać się swojej zdobyczy. Czasem nawet miło jest odebrać telefon z prośbą o pomoc w wyborze przynęty. Dziś pełniłem tę właśnie ciekawą funkcję. I uwierzcie mi że wiele mnie to nauczyło.
Remigiusz Kopiej
Corona Fishing.pl
Przeczytaj więcej:
Apetyt na pstrąga przez okrągły rok
Pstrągowe woblery hand made
Cykada - wabik na pstrąga
Niestandardowe metody połowu pstrąga
Wyprawa na pstrąga
Zobacz więcej:
Woblery pstrągowe
Cykada na pstrąga
Koguty pstrągowe
Błystki obrotowe
Przynęty spinningowe