Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Pstrągowe porachunki
2009-06-18

Pstrągowe porachunki

Od powrotu z pstrągowego zlotu "Karpacz 2009" upłynęło już wiele czasu. Czas płynie szybko, ale nie mogłem zapomnieć o bezrybiu, jakie nas wszystkich wtedy dotknęło. Bardzo zależało mi na tym, aby każdy z nas złowił choć jakąś jedną ciekawą rybkę. Myślałem nad przyczynami klęski całej naszej pstrągowej grupy.

Fakty były takie: pośniegowa wysoka i zimna woda, odsłonięte brzegi no i te okropne żaby. Tak to sobie tłumaczyłem. To musiała być przyczyna niepowodzenia. Nie wytrzymałem - musiałem to wszystko bardzo dokładnie sprawdzić i powtórnie zweryfikować. Decyzja zapadła. Jadę, już dłużej o tych „paskudnych” kropkach myśleć nie mogę. Jadę dać im w kość i pokazać im miejsce w szyku.
 


Pstrągowe porachunki

Szykowałem się dobry tydzień, przez telefon kontrolowałem poziom wody. Wszystkie przynęty zostały pieczołowicie posegregowane względem wody, słońca i cholera wie czego jeszcze. Pakuję swojego ulubionego Magnum Tapera, dwa pudełka przynęt i jestem gotowy. Jeszcze tylko jedenastogodzinna przygoda z PKP i już jestem. Moja rzeka. Uwielbiam to uczucie jak robi mi się znacznie cieplej i nie straszne mi ani pokrzywy do szyi, osty i masa komarów. Zawsze wtedy staram się montowanie wędki okrasić jakąś opowieścią, papierosem, ale nigdy nie potrafię ukryć podniecenia. Ręce mi się trzęsą i jestem jak dzieciak. Sami wiecie jak to jest. Wiąże pierwszego woblera, za moimi plecami stoi jeszcze mój ojciec i przekazuje swoje wskazówki. Wobler wpada do wody – pierwszy rzut – i branie. Oj... To początek jak ze snu. Kątem oka widzę uśmiech i zdziwienie na twarzy mojego towarzysza wypraw. Pstrążek ledwo 25cm, ale PSTRĄG. Puszczam malucha i rzucam kolejny raz. Wyjście! Kolejne kilka rzutów. Ryba. I od nowa wyjście, branie. Ryba i tak przez dobrą godzinę. Biegałem i szukałem kolejnych rybek. Co jest? Co się dzieje.  Siadam w końcu na trawie i odpalam nerwowo papierosa. Kurczę mam „DZIEŃ PSTRĄGA”. Zatem powoli. Polujemy na lorbasa. On dziś musi wziąć. Selekcja przynęt. Wybieram duże woblery. Foxinusy i Gobio. Cóż mogłem innego wybrać – pewnie już wiecie, że objawiła się u mnie choroba „kwiska” dość wyraźnie. Przynęty mam, lecę zatem do głębokich dołków. Po drodze układam w głowie drogę. Już wiem! Pierwszy za garbatym mostkiem, potem ostra „90”, następnie kolczatka, no i mój ulubiony pniaczek. Teraz taktyka jak w danym miejscu podać woba.
Pierwszy dołek. Do boju wypuściłem Foxinusa KLB, czyli naszego kiełbika. Pierwszy rzut, drugi, trzeci... może piąty i siedzi. Oj, jak lubię kiedy hamulec na pstrągach zagra. Pierwszy czterdziestak z wyprawy i to w drugiej godzinie. Buziak i do wody. Następny dołek. Historia się powtarza. Kilka rzutów i kolejny czterdziestak wraca do wody. Dzwonię do Cykadassa.
- Sławek! Szał, pstrągi oszalały, tłuką jak złe. O co chodzi? Gdzie pięćdziesiątaki?
- Jaka woda, czy brzegi zdeptane? Na co biorą?


Pstrągowe porachunki

Słyszałem w głosie naszego Cykadassa nutkę zazdrości, że nie ma go w tej chwili nad tą wodą. Podpowiedział mi kilka cennych wskazówek. Mówił, które miejsca koniecznie  trzeba intensywnie obłowić. Idę dalej. Dochodzę do bardzo ciekawego miejsca, gdzie wspólnie z @Maximusem i @Woblerem dyskutowaliśmy „o wielkich rybach”. Wspomniałem nasze marcowe spotkanie i zabieram się do roboty. Tym razy złoty Gobio. Rzut pod przeciwległy brzeg. Zamykam kabłąk i czekam aż wobek zacznie sam lekko pracować w nurcie, zatapiam go lekko szczytówką i rozpoczynam prowadzenie. Łup! Siedzi! Świeca, krótki zryw na ogonie i spada. Kolejny 40+. Piękny złoty pstrąg. Krew mi się znowu zagotowała. W tym miejscu złowiłem jeszcze kilka krótkich kropek. Dosłownie kilka metrów wyżej. Ustawiam się w miejscu gdzie na dnie leżą spore głazy obmywane przez ostry nurt. To miejsce zawsze daje mi jakąś rybę. Dwa lata temu spotkałem się ze swoim prawdopodobnie rekordowym pstrągiem. Zawsze jak widzę ten zatopiony krzak i ostry nurt, rzeka lekko  mnie onieśmiela. Nabieram do niej szacunku. Do pierwszego rzutu przygotowywałem się dość długo. Oby tylko ładnie trafić pod drugi brzeg. Oby wobler dobrze przepłynął tuż za kamieniami. Leci. Cichutki plusk opadającej przynęty wydawał mi się w tej chwili tak głośny, jak gdybym to do wody to ja sam wpadł. Od razu zakręcam korbą i wprowadzam Gobio nad same kamienie. I jest branie. Typowe dla takich miejsc. Zdecydowane przytrzymanie i na końcu energiczne targnięcie szczytówką. Ostro w tubę. Poprawka. Siedzi. Już czuję, że to kawał ryby.  Poszedł pod drugi brzeg. Oj i właśnie teraz przydał się mój ukochany Lamiglas. Mocny, dla wielu siermiężny i toporny. Zdecydowanie zatrzymałem rybę i wręcz na siłę obróciłem tuż przed powalonymi do wody krzakami. Jest znowu na środku. Idzie do góry. Wtedy już z nim zacząłem rozmawiać. Wiem, że jak gadam do ryby, oznacza to, że jest duża szansa, że ją pokonam. I tak się stało. Trzymałem go w rękach kilka chwil. Wszystko we nie chodziło. Oj, @jaco dlaczego Ciebie ze mną nie było. Ale byś nam fotek napstrykał. Trudno, musiałem sobie jakoś poradzić. Idź, płyń cwaniaku.


Pstrągowe porachunki

Byłem już wtedy w pełni usatysfakcjonowany, szczęśliwy.
Zadzwonił do mnie telefon. No, ciekawe co u Wojciecha słychać.
- Gdzie jesteś? Podejdź do mnie, bo zaczepiłem woblerka na twoim brzegu.
Zatem ruszam. Idę i myślę o pstrągu. Liczę w głowie jego centymetry. Zapamiętuję wszystkie kropki. Po kilku minutach dochodzę do felernego krzaka. Odczepiam woblera i opowiadam o łowach. Podczas naszej dyskusji obserwuję jak ojciec holuje ładnego pstrążka. Ale dzień!

I ja postanowiłem rzucić tu kilka razy. Już rozluźniony puszczam wobka w sam wlew. Podnoszę szczytówkę – ot typowe kleniowe trzymanie woblera w nurcie. Dosłownie kilka sekund po tym jak przynęta wpadła do wody widzę wielkie cielsko podnoszące się do mojego Gobio. O Jezu. Ale potwór. Nie wziął, ale takiej akcji jeszcze nie widziałem. Potężny pstrąg, podpłynął do woblera i go jedynie powąchał. Wszystko trwało ułamki sekund, ale widziałem wszystko jak w zwolnionym, tempie. Po wszystkim spojrzałem tylko na tatę i usłyszałem nonszalanckie...
- Miał czwórkę?
Nie odpowiedziałem. Zatkało mnie na dobre dziesięć minut. Nie widziałem nigdy takiego pstrąga. Nie będę wam opowiadał, jaki był, bo to zabrzmiałoby niewiarygodne.

 

Remigiusz Kopiej
Corona-Fishing.pl

skomentuj ten artykuł

Przeczytaj więcej:

Kim jest prawdziwy pstrągarz?
Pstrągowy sezon

Przygotowania do sezonu pstrągowego
Pstrąg z dzikiej rzeki
Łowienie pstrągów przez cały rok

Zobacz też:
wahadłówki pstrągowe
woblery na pstrągi
wobler imitacja pstrąga
błystki obrotowe
przynęty spinningowe


Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

Woblerki owadzie
Woblerki owadzie
O tym, że woblery to przynęty bardzo skuteczne nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Najczęściej są one imitacjami narybku oraz dorosłych niewielkich rybek (kiełbie, płocie, jazgarze, ukleje). Niekiedy ich wygląd jest po prostu artystycznym ...
okonie na spinning
okonie na spinning
Kiedyś mój sympatyczny kolega opowiedział mi historię niewielkiego, miejskiego jeziorka, które stało się dla wielu wędkarzy polem manewrów rekreacyjnych. Łowiono tam zwykle drobne płotki na robaczka, bo jak wszyscy ...
Trocie na wesoło
Trocie na wesoło
Mina kumpla od rana jest niewyraźna i zła. Poniekąd to efekt wczorajszych, długich wieczornych rozmów, z drugiej zaś strony trzech dni bezowocnego biczowana od świtu do zmierzchu trociowych cieków. Nagle w ułamek sekundy, wraz z ...
poranek nad rzeką
poranek nad rzeką
Grube krople burzowego deszczu wściekle uderzają w stary, blaszany dach, i tylko przerażający grzmot na chwilę przerywa tą wdzięczną muzykę. Otaczająca ciemność oraz obecność rzeki z tymi cwaniakami, które znam tylko z ...
jazie jak łowić
jazie jak łowić
Maj to miesiąc w którym spinningiści dzielą się na dwie grupy. Pierwsza ekipa zbroi się na szczupaki, a pozostali z wielką starannością szykują się na bezzębnego drapieżnika. Kleń, boleń i jaź to ryby, które wyzwalają u ...
sandacz w czerwcu
sandacz w czerwcu
Nadszedł w końcu ten jakże długo wyczekiwany przeze mnie czas, okres wymarzony nie tylko dla mnie, ale i wielu przedstawicieli naszego „gatunku”, ogarniętych ciekawą chorobą - stizostedionozą. Większość z nas wyczekuje tej ...
jaka wędka do drop shot
jaka wędka do drop shot
Całkiem niedawno przywędrowała do nas zza oceanu nowa i nieznana większości wędkarzom metoda spinningowa. Wiele osób podchodziło do niej z dystansem i sceptycyzmem. W Internecie i prasie wędkarskiej znajdziemy obecnie masę publikacji ...
brzany na spinning
brzany na spinning
Szczęśliwi są ci wędkarze, którzy mieli okazje obserwować spławiające się brzany. Widowisko jest wyjątkowe. Zazwyczaj dzieje się to w przepięknej scenerii, jak wschód słońca nad parującą rzeką. Lustro wody miejscami tylko ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.21 s