2024-03-03
Sposób na okonia
Duża część z nas zapewne właśnie kończy sezon podlodowy. Ostatki na lodzie w wielu sytuacjach bywają najlepszym czasem do łowienia naprawdę grubych ryb. Okazuje się, że te dobre okoniowe brania, to nie tylko efekt ostatniego lodu, bo jak podpowiada doświadczenie oraz obserwacje wielu wędkarzy specjalizujących się w łowieniu garbusów marzec i kwiecień to bodaj najciekawsze miesiące w połowie okonia ze względu na łatwy dostęp do ryb, które grupują się w bardzo charakterystycznych miejscach.
Zwykle jak już na lód nie da sie wejść wybieram sie z długą wędka na okonia. Mam swoje ulubione miejsca, które zawsze o tej porze roku odwiedzam. No właśnie… Odpowiednie miejsca to moim zdaniem bezwzględny klucz do tego, aby kilka rybek złowić. Jeśli przypadkowo wybierzemy kawałek wody do naszych wiosennych łowów, to prawdopodobnie nie złowimy nic, no ewentualnie jakiegoś palczaka. Okonie o tej porze roku dość intensywnie grupują się w stosunkowo duże stada. Ryby zazwyczaj pogrupowane są względem rocznika. Jeśli zatem trafnie określimy miejsce okoniowania, to zapewne uda nam się nieźle z rybkami pobawić.
Zwykle jak już na lód nie da sie wejść wybieram sie z długą wędka na okonia. Mam swoje ulubione miejsca, które zawsze o tej porze roku odwiedzam. No właśnie… Odpowiednie miejsca to moim zdaniem bezwzględny klucz do tego, aby kilka rybek złowić. Jeśli przypadkowo wybierzemy kawałek wody do naszych wiosennych łowów, to prawdopodobnie nie złowimy nic, no ewentualnie jakiegoś palczaka. Okonie o tej porze roku dość intensywnie grupują się w stosunkowo duże stada. Ryby zazwyczaj pogrupowane są względem rocznika. Jeśli zatem trafnie określimy miejsce okoniowania, to zapewne uda nam się nieźle z rybkami pobawić.
Zimowe okonie na spinning
Wraz z końcem sezonu wędkarskiego pod lodem, nadszedł czas, aby skupić uwagę na nowym wyzwaniu - Zimowe okonie na spinning. Ten okres, choć wymagający ze względu na zimną wodę i ograniczoną aktywność ryb, kryje w sobie niezwykły potencjał dla miłośników spinningu. Gdy lód ustępuje, a przyroda powoli budzi się do życia, "Zimowe okonie na spinning" stają się celem wielu wędkarzy, pragnących wykorzystać ten krótki moment, kiedy okonie gromadzą się w poszukiwaniu pożywienia przed tarłem.
Luty, marzec i kwiecień to miesiące, które doświadczeni wędkarze spinningowi szczególnie cenią za możliwość połowu zimowe okonie na spinning. Woda, choć jeszcze zimna, oferuje unikalne okazje do złowienia okoni, które zaczynają być bardziej aktywne. W tym czasie kluczowe staje się odnalezienie odpowiednich miejscówek, gdzie okonie zbierają się w większe stada. Te specyficzne, często sprawdzone przez lata punkty, mogą stać się sceną niezapomnianych połowów.
Sukces w łowieniu zimowych okone na spinning zależy od wielu czynników, w tym od umiejętności wędkarza do czytania znaków przyrody i adaptacji do zmieniających się warunków. Trzeba pamiętać, że w tym okresie okonie mają krótkie okresy żerowania, co wymaga od wędkarzy nie tylko cierpliwości, ale i szybkiej reakcji, gdy tylko nadarzy się okazja. Mimo tych trudności, każdy moment spędzony na łowieniu "Zimowe okonie na spinning" jest bezcennym doświadczeniem, które łączy w sobie pasję do wędkowania ze zdumiewającym ożywieniem przyrody.
Moim ulubionym łowiskiem o tej porze roku jest ujście niewielkiego hmmm... rowu do średniej wielkości rzeki nizinnej. Miejsce jest o tyle charakterystyczne, że ostatni odcinek cieku to szerokie rozlewisko z bardzo leniwie płynąca wodą. Głębokość nie przekracza w najgłębszych miejscach metra, a jedynie przy samym połączeniu z rzeką, niemal na środku, tuż za piaszczystą przykosą jest dołek o głębokości około 2,5 metra. Znaczna część ujściowego odcinka latem porastają trzciny i grążele. Łowienie w ciepłych miesiącach jest bardzo trudne, jednak właśnie teraz tuż po zejściu lodów, okonie pojawiają się tutaj i co najważniejsze jedzą w najlepsze.
Temat przedwiosenne okonie jeśli tylko wykazują minimalną chęć do brań, to możemy je z powodzeniem łowić na wiele przynęt i wbrew pozorom nie muszą to być mikrogumki wiązane na bocznym troku. Tego rodzaju łowienia nie stosuje ze względu na to, że często na małą przynętę gumową będą wieszały nam się maleńkie okonki, które zażerając głęboko haczyk mają nikłe szanse na przeżycie. Ja upodobałem sobie klasyczną metodę łowienia, do której stosuję kilka przynęt. Pierwszoplanową rolę odgrywają niewielkie ripperki, które zbrojone na lekkiej główce pozwalają się bardzo atrakcyjnie prowadzić, a przez to skutecznie kuszą garbuski. Kolejną przynętą, bez której nie wybieram się nad wodę, to lekka wahadłówka. Tego rodzaju przynęta jest wyjątkowo skuteczna na okonie. Przy odrobinie wprawy jesteśmy nimi w stanie nie tylko daleko rzucać, ale też prowadzić w łowny sposób. Leniwie opadająca wahadłówka to zazwyczaj okoniowy hit. Do pudełeczka wrzucam też małe wirujące ogonki, małego jiga i dwa, trzy woblerki.
Luty, marzec i kwiecień to miesiące, które doświadczeni wędkarze spinningowi szczególnie cenią za możliwość połowu zimowe okonie na spinning. Woda, choć jeszcze zimna, oferuje unikalne okazje do złowienia okoni, które zaczynają być bardziej aktywne. W tym czasie kluczowe staje się odnalezienie odpowiednich miejscówek, gdzie okonie zbierają się w większe stada. Te specyficzne, często sprawdzone przez lata punkty, mogą stać się sceną niezapomnianych połowów.
Sukces w łowieniu zimowych okone na spinning zależy od wielu czynników, w tym od umiejętności wędkarza do czytania znaków przyrody i adaptacji do zmieniających się warunków. Trzeba pamiętać, że w tym okresie okonie mają krótkie okresy żerowania, co wymaga od wędkarzy nie tylko cierpliwości, ale i szybkiej reakcji, gdy tylko nadarzy się okazja. Mimo tych trudności, każdy moment spędzony na łowieniu "Zimowe okonie na spinning" jest bezcennym doświadczeniem, które łączy w sobie pasję do wędkowania ze zdumiewającym ożywieniem przyrody.
Moim ulubionym łowiskiem o tej porze roku jest ujście niewielkiego hmmm... rowu do średniej wielkości rzeki nizinnej. Miejsce jest o tyle charakterystyczne, że ostatni odcinek cieku to szerokie rozlewisko z bardzo leniwie płynąca wodą. Głębokość nie przekracza w najgłębszych miejscach metra, a jedynie przy samym połączeniu z rzeką, niemal na środku, tuż za piaszczystą przykosą jest dołek o głębokości około 2,5 metra. Znaczna część ujściowego odcinka latem porastają trzciny i grążele. Łowienie w ciepłych miesiącach jest bardzo trudne, jednak właśnie teraz tuż po zejściu lodów, okonie pojawiają się tutaj i co najważniejsze jedzą w najlepsze.
Temat przedwiosenne okonie jeśli tylko wykazują minimalną chęć do brań, to możemy je z powodzeniem łowić na wiele przynęt i wbrew pozorom nie muszą to być mikrogumki wiązane na bocznym troku. Tego rodzaju łowienia nie stosuje ze względu na to, że często na małą przynętę gumową będą wieszały nam się maleńkie okonki, które zażerając głęboko haczyk mają nikłe szanse na przeżycie. Ja upodobałem sobie klasyczną metodę łowienia, do której stosuję kilka przynęt. Pierwszoplanową rolę odgrywają niewielkie ripperki, które zbrojone na lekkiej główce pozwalają się bardzo atrakcyjnie prowadzić, a przez to skutecznie kuszą garbuski. Kolejną przynętą, bez której nie wybieram się nad wodę, to lekka wahadłówka. Tego rodzaju przynęta jest wyjątkowo skuteczna na okonie. Przy odrobinie wprawy jesteśmy nimi w stanie nie tylko daleko rzucać, ale też prowadzić w łowny sposób. Leniwie opadająca wahadłówka to zazwyczaj okoniowy hit. Do pudełeczka wrzucam też małe wirujące ogonki, małego jiga i dwa, trzy woblerki.
Mój sposób na okonia
Eksploracja różnorodnych technik i przynęt to kluczowy sposób na okonie, szczególnie w zmieniających się warunkach wiosennego łowiska. Rozumienie, jak subtelne zmiany w prowadzeniu przynęty mogą wpłynąć na skuteczność połowu, stanowi esencję skutecznego łowienia. Przygoda z okoniami na wiosnę wymaga od wędkarza zarówno cierpliwości, jak i gotowości do eksperymentowania. Niezależnie od tego, czy dzień przynosi wyzwanie na płytkiej wodzie z trzcinami i korzeniami, czy wymaga przestawienia się na głębsze rejony w poszukiwaniu okoni, elastyczność w wyborze przynęt i metod ich prowadzenia jest nieodzowna. Właściwy sposób na okonie może oznaczać zmianę od lekkich gumek, idealnych do precyzyjnego "dłubania" wśród podwodnych przeszkód, po cięższe wahadłówki i wirujące ogonki, które pozwalają dotrzeć do głębiej żerujących ryb. Każda sesja nad wodą to nowa lekcja, ucząca, że sukces w łowieniu okoni zależy nie tylko od znajomości łowiska, ale również od umiejętności adaptacji do jego aktualnego stanu. To ciągła gra z przyrodą, gdzie odpowiedni sposób na okonie często wymaga intuicji, doświadczenia i nieustannego poszukiwania nowych rozwiązań.
Moja wiosenna miejscówka to bardzo niewielki kawałek wody, który dzielę sobie na dwie części. Ten podział stosuję tylko i wyłącznie ze względu na to, jakie przynęty będę stosował. Pierwsza część rozlewiska to płycizny z pojedynczo rosnącym trzcinami i twardymi korzeniami grążeli. Tutaj okonie są niemal zawsze i złowić się je daje stosując lekkie gumki i wahadłówki. Cała operacja polega na tym, aby rzucić przynętę jak najdalej niemal pod sam brzeg i prowadzić wabik wątkowo wolno i kusząco. Chodzi o to, aby przynęta niemal pracowała w miejscu. Gumką staram się jedynie pstrykać po dnie. Z blaszką jest nieco trudniej, bowiem to przynęta, która wymaga nieco więcej uwagi przy prowadzeniu. Blaszkę podrywam, aby za chwilę łowić nią w opadzie. Mi najwygodniej jest wahadłówkę jedynie podnosić z dna samą szczytówką, po czym przez chwilę zatrzymywać kij niemal pionowo w górze. Wówczas przynęta błyskając opada do dna. Warto czasem pograć blaszką podczas podrywania. Takie dłubanie skutkuje niemal zawsze i właśnie w ten sposób złowiłem największe wiosenne okonie. Niestety niedogodność w postaci częstych zaczepów czasem mocno mnie zniechęca. Trudno taki urok akurat tego miejsca.
Moja wiosenna miejscówka to bardzo niewielki kawałek wody, który dzielę sobie na dwie części. Ten podział stosuję tylko i wyłącznie ze względu na to, jakie przynęty będę stosował. Pierwsza część rozlewiska to płycizny z pojedynczo rosnącym trzcinami i twardymi korzeniami grążeli. Tutaj okonie są niemal zawsze i złowić się je daje stosując lekkie gumki i wahadłówki. Cała operacja polega na tym, aby rzucić przynętę jak najdalej niemal pod sam brzeg i prowadzić wabik wątkowo wolno i kusząco. Chodzi o to, aby przynęta niemal pracowała w miejscu. Gumką staram się jedynie pstrykać po dnie. Z blaszką jest nieco trudniej, bowiem to przynęta, która wymaga nieco więcej uwagi przy prowadzeniu. Blaszkę podrywam, aby za chwilę łowić nią w opadzie. Mi najwygodniej jest wahadłówkę jedynie podnosić z dna samą szczytówką, po czym przez chwilę zatrzymywać kij niemal pionowo w górze. Wówczas przynęta błyskając opada do dna. Warto czasem pograć blaszką podczas podrywania. Takie dłubanie skutkuje niemal zawsze i właśnie w ten sposób złowiłem największe wiosenne okonie. Niestety niedogodność w postaci częstych zaczepów czasem mocno mnie zniechęca. Trudno taki urok akurat tego miejsca.
Bywają dni kiedy mimo wielkich starań i wyjątkowo misternego dłubania gumkami po dnie, na płyciznach nic nie bierze. Wówczas mój "nos" podpowiada, aby udać się na wspomniane wcześniej piaszczyste wypłycenie i graniczącą z nim głębinkę. Tam okonie biorą sporadycznie, ale właśnie wówczas, gdy nie chcą na płytkiej wodzie. Nie wiem czy moje obserwacje mają jakieś logiczne uzasadnienie, ale niemal zawsze działo się tak, że ryby brały albo w miejscu głębokim albo płytkim. Ubzdurałem sobie kilka pomysłów na takie zachowanie okoni, ale nie jestem przekonany że na waszej wiosennej wodzie będą miały one zastosowanie, więc nie ma co teoretyzować. Na 2.5 metrowym głęboczku stosuję zwykle nasze najmniejsze wirujące ogonki w kilku kolorach. Wirujące ogonki stosuję ze względu na odległość rzutu, jaką ta przynęta osiąga. Warto też w takim miejscu nieco pokombinować np. z kogutem czy jigiem. Tutaj też sprawdza się wahadłówka i obrotówki z ciężkim korpusem. Myślę jednak, że rodzaj przynęty dyktowany jest głównie wagą, czyli możliwością dotarcia z wabikiem w „pole rażenia”.
Zróżnicowana charakterystyka łowiska pozwala na zastosowanie odmiennych technik oraz różnych zestawów. Dzięki czemu będziemy mięli możliwość obłowienia łowiska na wiele różnych sposobów. Przyznać muszę, że nie przypominam sobie wyjazdu w moje ulubione rozlewisko, abym nie złowił kilku okoni. Zawsze bywało jednak tak, że musiałem nieco popracować na końcowy sukces. Raz robotę robiło częste wymienianie przynęty innym razem zastosowanie plecionki, a znowu kiedy indziej ryby dawała tylko cieniutka żyłka.
Zróżnicowana charakterystyka łowiska pozwala na zastosowanie odmiennych technik oraz różnych zestawów. Dzięki czemu będziemy mięli możliwość obłowienia łowiska na wiele różnych sposobów. Przyznać muszę, że nie przypominam sobie wyjazdu w moje ulubione rozlewisko, abym nie złowił kilku okoni. Zawsze bywało jednak tak, że musiałem nieco popracować na końcowy sukces. Raz robotę robiło częste wymienianie przynęty innym razem zastosowanie plecionki, a znowu kiedy indziej ryby dawała tylko cieniutka żyłka.
Jest w wiosennym okoniowaniu pewna reguła, która miała zastosowanie w wielu łowiskach. Okonie zazwyczaj najbardziej intensywnie brały w dwóch falach, najpierw wczesnym rankiem, potem przed zachodem słońca. W ciągu dnia brania były pojedyncze i ryby zazwyczaj mniejsze... no właśnie zazwyczaj. Kiedy opowiadałem Wam o przynętach wspomniałem o wynalazkach. Właśnie dziwactwa zawsze zabieram ze sobą na wodę. Czasem wpadnie mi w ręce jakiś ciekawy patencik, czasem sam coś wyrzeźbię. Okonie lubią innowację w przynętach i w sposobie prowadzenia. Warto ze względu na to zabrać coś, co leży na samym dnie w waszych pudełkach.
Wiosenne rozlewiska to specyficzne miejsca. Jeśli są one na stałe połączone z rzeką, możemy liczyć na bardzo fajne niespodzianki w postaci naprawdę okazałych kleni czy jazi. Na niewielkie gumki trafiają się leszcze oraz duże krąpie. Wiosna determinuje u wielu ryb znacznie zwiększone zapotrzebowanie pokarmowe i właśnie dzięki temu na wędkę będą trafiały się czasem dziwaczne przyłowy. I na sam koniec jedna bardzo ważna sprawa. Te miejsca, które odwiedzane są przez okonie oraz białe ryb przypadły też do gustu boleniom, szczupakom oraz sandaczom. Pamiętajmy o tym, że już za chwile wszystkie gatunki będą miały tarło i w związku z tym nie kuśmy ich celowo. Dajmy im choć teraz chwilę odpoczynku.
Wiosenne rozlewiska to specyficzne miejsca. Jeśli są one na stałe połączone z rzeką, możemy liczyć na bardzo fajne niespodzianki w postaci naprawdę okazałych kleni czy jazi. Na niewielkie gumki trafiają się leszcze oraz duże krąpie. Wiosna determinuje u wielu ryb znacznie zwiększone zapotrzebowanie pokarmowe i właśnie dzięki temu na wędkę będą trafiały się czasem dziwaczne przyłowy. I na sam koniec jedna bardzo ważna sprawa. Te miejsca, które odwiedzane są przez okonie oraz białe ryb przypadły też do gustu boleniom, szczupakom oraz sandaczom. Pamiętajmy o tym, że już za chwile wszystkie gatunki będą miały tarło i w związku z tym nie kuśmy ich celowo. Dajmy im choć teraz chwilę odpoczynku.
polecane dla Ciebie
Artykuły
Temat kołowrotka spinningowego wykorzystywanego celowo do łowienia okoni wałkowany jest od wielu lat. Co ciekawe, mimo zagorzałych dyskusji w rzeczonym temacie nic odkrywczego nie wymyślono i, jak nam się wydaje, nie wskazano na najbardziej ...
Zestaw i przynęty na jazia
Aby na takie przyjęcie być odpowiednio przygotowanym należy przemyśleć, kto oprócz nas do stołu zasiądzie i w jakich okolicznościach przyjdzie nam ucztować. Ważne jest też co zostanie podane, bowiem ...
Początek prawdziwego sezonu spinningowego to dla mnie chwile, gdy w końcu bez kurtki zimowej, bielizny termoaktywnej i całego ubioru eskimosa mogę wyruszyć nad wodę. Człapać w śniegu po kolana za pstrągami też mi się zdarza, ale z ...
Swoją przygodę z wędkarstwem zacząłem jakieś 25 lat temu, kiedy jeszcze jako dzieciak ganiałem z leszczynowym kijem. Za spławik służyło mi gęsie pióro, do tego dołączałem kawałek żyłki i w ten sposób łowiłem swoje ...
Początek lata wielu wędkarzom kojarzy się ze spektakularnymi atakami boleni na powierzchni wody. Staramy się wówczas dobrać jakąś wymyślną przynętę, i w ekspresowym tempie przeprowadzić rybie przed nosem. Każdy z nas jednak zna ...
Moja fascynacja łamańcami rozpoczęła się wiele lat temu. W czasach, kiedy w mojej ulubionej rzece pstrągowej pływała niezliczona ilość grubych lorbasów, złowienie czterdziestka nie stanowiło problemu. Kłopot polegał jedynie na ...