2017-08-18
Sposób na snadacza
Sandacz większości wędkarzy kojarzy się z ciężkim łowieniem. Mocne i wyjątkowo szybkie kije w połączeniu z ciężką główką jigową, stały się niemal bezwzględnie i nierozłącznie związane z sandaczami. Tym razem opowiem Wam o metodzie łowienia psiaków na znacznie lżejsze zestawy. Sposób na sandacza opiera się o nieco inne podjście do łowienia i wykorzystanie przynęt spinningowych. Metoda na sandacza jest wyjątkowo atrakcyjna, a osobiście uważam, że w wielu sytuacjach znacznie skuteczniejsza od klasycznego bombardowania.
Wiele lat temu, kiedy na rynku nie były dostępne jeszcze gumy i główki jigowe, sandacze łowiłem na woblery sandaczowe i wahadłówki. Mimo tego, że ryb było znacznie więcej niż dziś, sandaczy łowiło się mniej, bo jasne jest, że najskuteczniejsze sandaczowanie to penetrowanie okolicy dna. Były jednak okresy w ciągu sandaczowego sezonu, gdy tego drapieżnika łatwiej było mi złowić na woblera czy wahadełko. No właśnie, może kluczem do sukcesu był właśnie ten tajemniczy okres, a może chodziło o sposób żerowania sandaczy?
Myślę, że chodzi o metodę pobierania pokarmu przez sandacza. Zapewne każdy z nas po całodziennym bombardowaniu dna ciężkimi główkami, wielokrotnie zadawał sobie pytanie, dlaczego nic znowu nie udało się złowić. Gdzie te sandacze? Dlaczego na te nasze przepiękne gumy nic nie skubało? Warto wówczas zastanowić się jak łowiliśmy, i czy choć kilka chwil poświęciliśmy na łowienie w toni? A może najzwyczajniej w świecie waliliśmy sandaczom po głowach, tym sandaczom które akurat teraz nie miały ochoty brać, bo kilka godzin temu tłukły niemiłosiernie drobne ryby w toni?
Metoda na sandacza
Zaczęło się od rzeki, nad którą się wychowałem i gdzie złowiłem swoje pierwsze sandacze. Kolejny wyjazd na wieczorne sandaczowanie. Uzbrojony po zęby miałem w planach powalczyć z cwaniakami do oporu. Nic z tego. Kolejna guma nie przynosiła efektu. No, ale jak to, przecież wiedziałem, że są! Wiedziałem, że dno jest niemal nimi wybrukowane. Dlaczego nie biorą? Pamiętam dokładnie, kiedy doznałem olśnienia, i w jakiś dziwny sposób moje wędkarskie przemyślenia wydrukowały mi w głowie coś w rodzaju pięknej wizualizacji podwodnego świata. Woda o głębokości około 3 metrów. Lekki nurt. Dno usiane kamieniami, grubym żwirem i pniakami. Między nimi masa sandaczy, kiełbi, płoci i jazgarzy. Coś nagle stało się, że wiele drobnych rybek podniosło się w toń wody. Nawet kiełbie pływały tuż nad linią podwodnych zaczepów. Może jakiś owad miał rójkę, może nagle drobne rybki starały się przypłynąć w najlepsze wieczorne żerowiska? Nieważne. Tuż za nimi podniosły się sandacze! Tak przynajmniej sobie to wyobrażałem, tak wydawało mi się, że właśnie wygląda podwodny świat mojej rzeki. Tak powstała mi nowa metoda na sandacza. Lekka i zdecydowanie bardzaiej finezyjna.
Sandacz na lekko
Nie bacząc na przyzwyczajenia i teorię sandaczową związaną z ciężkim jigowaniem, na koniec zestawu założyłem główkę 8 gram, a na nią nawlokłem perłowego ripperka 8 cm. Sposób polegał na tym aby przynęta niemal nie miała szans na dotarcie do dna, co najwyżej mogła gdzieś w jego okolicy poszybować w toni. Któryś z kolei rzut i leniwe przepuszczanie przynęty, dokładnie na wzór wędkarzy łowiących w rzece na przepływankę. Rzut pod nurt i prowadzenie gumy w toni razem z nurtem. Mniej więcej w chwili, gdy przynęta zaczęła lekko podnosić się do góry, w momencie gdy nurt zaczął mocniej na nią napierać na kiju, poczułem zdecydowanie targnięcie. Ten nowy dla mnie sposób na sandacza był bardzo skuteczny. Tak złowiłem pierwszego sandacza na gumową przepływankę. Oczywiście sama metod na sandaczaa przez wiele lat mocno ewoluowała i do dzisiejszego dnia bardzo często ją stosuję, nie tylko łowiąc sandacze w rzece. Świetnie łowi się w ten sposób w zbiornikach zaporowych, szczególnie tam, gdzie wyczuwalny jest lekki uciąg.
Jak złowić sandacza
Jeśli chodzi o rzeki, to najlepsze efekty daje łowienie na tych odcinkach, gdzie dno jest równe, a miejscem naszego kuszenia są rynny o głębokości od jednego do czterech metrów. Fajnie jest, jeśli na dnie znajdować się będą większe kamienie czy powalone drzewa. Doskonałe miejsca to umocnienia brzegowe w postaci opaski z faszyną. Osobiście bardzo lubię niezbyt głębokie napływy główek. Tego typu odcinki rzeki obfitują w zaczepy, ale też i ryby. Bardzo podobnych miejsc szukam w zbiornikach zaporowych – tam, gdzie jest duża ilość zaczepów przepływanka jest najskuteczniejsza, bowiem kusili będziemy tuż nad przeszkodami.
Świetną sprawą w naszym sposobie na sandaczay jest to, że nad wodę zabieramy dosłownie kilka gum ale świetne sa też woblery na sandacza. Jak podpowiada praktyka, zdecydowany prym wiodą perłowe ripperki o długości od 7 do 10 cm, zbrojone w główki od 4 do 12 gramów. Waga uzależniona jest niekoniecznie od siły nurtu, a bardziej od sposobu prowadzenia. Jak złowić sandacza, nasza nowa medądą? Łowienie wymaga od nas mocnego skupienia i nieco tylko doświadczania przy samym utrzymywaniu przynęty tuż nad dnem. To na początku dość trudne, jednak po kilku chwilach, gdy załapiemy temat, prowadzenie okaże się bardzo proste. Cała operacja polega na rzuceniu przynęty znacznie wyżej ponad domniemane stanowiska ryb. Przynętę sprowadzamy tak, aby nurt wciągał ją do dna, a dzieje się dokładnie tak, jak przy muchowym łowieniu na nimfę. Nurt rzeki napierając na plecionkę w pewnej chwili wręcz wbija przynętę do dna. Właśnie w tym momencie następuje najwięcej brań. Łowiąc tą metodą w bardzo komfortowy sposób możemy obłowić choćby w ciągu jednego popołudnia całkiem długi odcinek rzeki. Ja zwykle po pracy, właśnie w lecie, wyskakuję na kilka godzin nad rzekę, i do nocy penetruję powiedzmy około kilometra rzeki. Zdrowo, sportowo i sandaczowo.
Jeśli chodzi o stojącą wodę to przyznam że na początku nieco trudniej było mi się przekonać, jednak jak się okazało, sandacze z wody stojącej również chętnie biją tuż nad zaczepami. W wodzie stojącej przynętę prowadzimy dokładnie tak, jak i w nurcie, jednak tę pracę, którą wykonywał za nas nurt rzeki, wykonujemy szczytówką wędziska. Tutaj moim zdaniem jest nieco łatwiej, jednak samo wędkowanie jest znacznie bardziej nużące. W przypadku wędkowania w zbiornikach zaporowych, bujanie przynęty nad dnem daje świetne rezultaty w okolicach starego koryta, na prawej lub lewej ścianie rzeki.
Uzupełnieniem przynęt i prowadzenia jest wędka snadaczowa. Na łódkę wybór jest dość prosty, bowiem krótkich i szybkich wędek mamy w sklepach całą masę, jednak w przypadku wędkowania rzecznego z brzegu sprawa się nieco komplikuje. Tutaj ważne jest, aby wędka była jednocześnie szybka, długa, a pod obciążeniem pracowała w pełnej paraboli. Tego typu wędziska świetnie prowadzą przynętę, pewnie tną i komfortowo holują rybę.
Świetną sprawą w naszym sposobie na sandaczay jest to, że nad wodę zabieramy dosłownie kilka gum ale świetne sa też woblery na sandacza. Jak podpowiada praktyka, zdecydowany prym wiodą perłowe ripperki o długości od 7 do 10 cm, zbrojone w główki od 4 do 12 gramów. Waga uzależniona jest niekoniecznie od siły nurtu, a bardziej od sposobu prowadzenia. Jak złowić sandacza, nasza nowa medądą? Łowienie wymaga od nas mocnego skupienia i nieco tylko doświadczania przy samym utrzymywaniu przynęty tuż nad dnem. To na początku dość trudne, jednak po kilku chwilach, gdy załapiemy temat, prowadzenie okaże się bardzo proste. Cała operacja polega na rzuceniu przynęty znacznie wyżej ponad domniemane stanowiska ryb. Przynętę sprowadzamy tak, aby nurt wciągał ją do dna, a dzieje się dokładnie tak, jak przy muchowym łowieniu na nimfę. Nurt rzeki napierając na plecionkę w pewnej chwili wręcz wbija przynętę do dna. Właśnie w tym momencie następuje najwięcej brań. Łowiąc tą metodą w bardzo komfortowy sposób możemy obłowić choćby w ciągu jednego popołudnia całkiem długi odcinek rzeki. Ja zwykle po pracy, właśnie w lecie, wyskakuję na kilka godzin nad rzekę, i do nocy penetruję powiedzmy około kilometra rzeki. Zdrowo, sportowo i sandaczowo.
Jeśli chodzi o stojącą wodę to przyznam że na początku nieco trudniej było mi się przekonać, jednak jak się okazało, sandacze z wody stojącej również chętnie biją tuż nad zaczepami. W wodzie stojącej przynętę prowadzimy dokładnie tak, jak i w nurcie, jednak tę pracę, którą wykonywał za nas nurt rzeki, wykonujemy szczytówką wędziska. Tutaj moim zdaniem jest nieco łatwiej, jednak samo wędkowanie jest znacznie bardziej nużące. W przypadku wędkowania w zbiornikach zaporowych, bujanie przynęty nad dnem daje świetne rezultaty w okolicach starego koryta, na prawej lub lewej ścianie rzeki.
Uzupełnieniem przynęt i prowadzenia jest wędka snadaczowa. Na łódkę wybór jest dość prosty, bowiem krótkich i szybkich wędek mamy w sklepach całą masę, jednak w przypadku wędkowania rzecznego z brzegu sprawa się nieco komplikuje. Tutaj ważne jest, aby wędka była jednocześnie szybka, długa, a pod obciążeniem pracowała w pełnej paraboli. Tego typu wędziska świetnie prowadzą przynętę, pewnie tną i komfortowo holują rybę.
Najlepsza pora na sandacza
Wielokrotnie sprawdzałem tę metodę na sandacza o różnych porach. Łowiłem w nocy, o wschodzi czy o zachodzie słońca. Wielokrotnie sprawdzałem opisany sposób na sandacza w ciągu dnia. Jeśli miałbym w jednym zdaniu określić kiedy sandacze najlepiej reagują na tak prowadzone przynęty to będzie to bez wątpienia wczesny ranek oraz kilka chwil po zachodzie słońca. Jeśli jednak nieco temat rozwiniemy to okazuje się że ta reguła zaczyna brać w łeb bowiem późną jesienią metoda na lekko zaczyna się sprawdzać doskonale w ciągu dnia.Czy zatem istnieje najlepsza pora na sandacza? Prawdopodobnie jest to uzależniane od cyklów pobierania pokarmu przez sandacze i występowanie określonych pokarmów sezonowych. Nie wiem. Wiem jednak jedno pewnikiem jest brzask i zachód słońca.
No i na sam koniec kwestia, która mnie osobiście przekonała do opisanej metody sandaczownia, a później dość mocno pochłonęła. Przy lekkim łowieniu sandaczy nad dnem, brania są dokładnie takie jak pamiętam sprzed kilkunastu lat, czyli mocne i bardzo agresywne. W tej metodzie praktycznie nie zdarzają się pstryknięcia i podszczypywania. Branie jest ostre, a guma niemal cała połknięta. Prawdopodobnie dzieje się tak, że łowimy sandacze które są agresywne i właśnie w danej chwili są na żerowiskach.
Tekst i zdjęcia: Remigiusz Kopiej
Zobacz też:
Koguty na sandacza
Cykady na sandacza
Plecionka na sandacza
No i na sam koniec kwestia, która mnie osobiście przekonała do opisanej metody sandaczownia, a później dość mocno pochłonęła. Przy lekkim łowieniu sandaczy nad dnem, brania są dokładnie takie jak pamiętam sprzed kilkunastu lat, czyli mocne i bardzo agresywne. W tej metodzie praktycznie nie zdarzają się pstryknięcia i podszczypywania. Branie jest ostre, a guma niemal cała połknięta. Prawdopodobnie dzieje się tak, że łowimy sandacze które są agresywne i właśnie w danej chwili są na żerowiskach.
Tekst i zdjęcia: Remigiusz Kopiej
Zobacz też:
Koguty na sandacza
Cykady na sandacza
Plecionka na sandacza
Tagi: metoda na sandacza, najlepsza pora na sandacza, sposób na sandacza, sandacz na lekko, jak złowić sandacza
polecane dla Ciebie
Artykuły
Witamy w fascynującym świecie siedlisk okoni! Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, gdzie te nieuchwytne ryby słodkowodne tworzą swoje domy, trafiłeś we właściwe miejsce. Zrozumienie zawiłości siedlisk okoni jest kluczem do skutecznego ...
Tak już mam, że mocno przywiązuję się do rzeczy, które mi podpasują. Ten sam samochód od 15 lat, ten sam stary i znoszony zegarek, lekko wyszczerbiony nóż, który przeżył 1000 biwaków i tak dalej… Nie to żebym nie kupował ...
Sandacz to mistyczna ryba. Sandacz jako obiekt i cel wędkarskich wypraw przyciąga wędkarzy z całej Polski. Spinningiści od wielu lat ścigają się i rywalizują na metody, techniki oraz najskuteczniejsze przynęty. Dziś łowienie sandaczy ...
Wiele lat temu, nad brzegiem jednej z pstrągowych rzek Dolnego Śląska obserwowałem wędkarza, który siedząc na powalonym pniu skrzętnie notował coś w zeszycie. Wówczas, pod nosem ale z pełną ironią, uśmiechnąłem się i ...
Udało nam się. Po wielkich trudach zorganizowaliśmy akcję sprzątania Jeziorka Gocławskiego. Wierzcie mi, nie było to łatwe. Formalności, urzędy, nieprzyjazne komentarze i bardzo częsty ...
Oryginalny prezent dla wędkarza
Przynęty i sprzęt wędkarski to w przypadku podarunku dla osoby łowiącej ryby wybór oczywisty. W przypadku jednak, kiedy poszukujemy czegoś bardziej nietypowego i zaskakującego podsuniemy tu kilka ...
Na trociach w styczniu były zimowe upały, śniegu nie było, a całość bardziej przypominała zaawansowaną jesień niż miała cokolwiek wspólnego z zimą. Wyjazd był jednak całkiem udany z trzech fumdamentalnych względów ...