Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Trociowy amok
2009-02-05

Trociowy amok

Na przepławce w Słupsku w tym roku odłowiono około 8000 srebrniaków – wszystkie w ramach kontrolowanych odłowów i dla pozyskania materiału zarybieniowego. Spośród 600 sztuk dorodnych troci z zaszczepionym czipem identyfikacyjnym, który miał służyć badaniom naukowym, po 2 miesiącach od wpuszczenia nie namierzono ani jednego sygnału z nadajników. Gadam bzdury... Namierzono część na podwórkach przydomowych umiejscowionych wzdłuż rzeki. Na spotkanych przez 4 dni kilkudziesięciu wędkarzy dowiedziałem się o 3 złowionych rybach.

TO OBRAZ POLSKIEJ RZEKI TROCIOWEJ. TO WIZYTÓWKA NASZEJ MYŚLI GOSPODARCZEJ. TO OBRAZ SŁUSZNOŚCI DZIAŁŃ PZW.


Trociowy amok

Środa godzina 23.00. Mijamy rogatki stolicy i udajemy się w kierunku Słupska. Obsada wyprawy gwarantuje dobry nastrój przez całe 500 kilometrów. Mirek i Adam to bardzo doświadczeni wędkarze, kochający ryby i myślący o wyprawie na trocie przez niemal cały rok. Do tego Jarek - fan metody castingowej - świetny wędkarz i mistrz „ciętej riposty”. Troszkę na jego upodobania castingowe patrzyliśmy wszyscy z politowaniem. „...Kurczę człowieku nie dasz rady z mrozem i chlapiącą na palcem wodą. Jak poradzisz sobie z tym kijaszkiem i multikiem na zakrzaczonej rzece?...” Przegadaliśmy wszystkie tematy solidnie i o 5 rano z zakupionymi licencjami rozpoczęliśmy szukanie naszego noclegu. Jest!!! Niestkowo 3.

Kilka chwil i jesteśmy przygotowani na rozpoczęcie sezonu trociowego. Nerwowo przygotowane zestawy i nakładanie szczegółowo przygotowanych, najskuteczniejszych przynęt trociowych. U mnie idzie na „pierwszy ogień” Shake Salmon. Test pracy potwierdza tylko słuszność wyboru. Pierwsze rzuty są miękkie i delikatne, a pierwsze prowadzenie przynęty powolne i misterne. Wszystko było dokładnie przygotowane. Przeszliśmy razem jakieś dwa kilometry rzeki i nie mieliśmy kontaktu z upragnioną rybą. Ale to przecież normalka. Tak jest na trociach. Tydzień biczowania wody i wracamy bez brania, potem jedna godzina i łowimy kilka pięknych ryb. To nas trzymało w dobrych nastrojach. Zapadła decyzja o powrocie na kwaterę. Mielimy bowiem za sobą nieprzespaną noc i kilka dobrych kilometrów w nogach. Oj jak w drodze powrotnej zazdrościłem Jarkowi jego butów z kolcami na lód. Wiedział, co robi zabierając je ze sobą.


Trociowy amok
Trociowy amok
Trociowy amok

Nareszcie pierwsze dobre wieści. Adam miał trotkę. Zdecydowane branie. Zabujała kijem. Finisz taki jak u mnie. Jesteśmy na zero, ale perspektywa dobra. Gnilną obłowiliśmy w 4 godzinki. Jedziemy troszkę wyżej. Most i jego okolice to Mekka fanów zimowego łowienia. Mirek z Jarkiem uciekają prawym brzegiem, ja z Adasiem lecimy lewym. Znowu trącenie. Kurczę są trotki w Słupi – jeszcze są. Tę opinie potwierdził napotkany wędkarz z Bydlina. Świetny, sympatyczny starszy pan pokazał mi swój dzisiejszy połów. Dwa srebrniaki wyciągnięte na własnoręcznie wykonane wahadełka miedziane. Pogawędka z wędkarzem dała mi trochę do myślenia. Ciężko było słuchać opowieści o dzisiejszym rybostanie Słupi. Przykro się robi, gdy dowiadujemy się o zastawionych siatkami wpływie do rzeki, o setkach ton odłowionych ryb na przepławce w Słupsku. Przykre, ale prawdziwe realia działań PZW. Do rozmowy przyłącza się kolejny wędkarz z okolic. Ten nie przebiera w środkach. Mówi o ogromnej ilości troci i łososi kłusowanych w czasie okresów ochronnych. W pamięci zapadło mi jedno zdanie...
-„Panowie jak tu k..... mówić o gospodarce. PZW kłusuje ryby w okresie ochronnym na przepławce. Kłusownicy tną wtedy ryby w każdej wiosce. Wyciągają po kilkanaście ryb dziennie każdy. Jak nie uda im się tego sprzedać ryby dają dla świń. I jak tu k... mają być trocie”
Dzień kończymy na pysznej kolacji i małym „co nieco” pod kolacyjkę.


Trociowy amok
Trociowy amok

Zjedliśmy kolację i zaczęliśmy dyskutować o taktyce na dzień następny. Adam z  Mirkiem mówili jedno: jutro będzie lepiej. Mi jednak jakoś nie podobały się te bezowocne godziny z dnia poprzedniego. Mając w pamięci rybną Parsętę sprzed lat, nie dopuszczałem do siebie myśli o naszym niepowodzeniu wynikającym z niechęci troci do współpracy. Już wtedy docierała do mnie ta najgorsza wędkarska myśl. Troci brak. Ale przecież Jarek miał rybę. Tak! Miał rybę, puknął mu kelcik w wahadełko. To był dobry znak. Czyli jednak są - mało, ale są. Zamykając wieczorkiem oczy miałem przed sobą fantastyczny hol wielkiej troci. Potężne targnięcia kijem i odjazdy na ogonie.

Zaplanowałem sobie na drugi dzień nieznacznie inne podejście do tematu. Miało być wszystko na luzie i bez pośpiechu. Spokojnie i ospale prowadzone przynęty miały przynieść mi okazałego srebrniaka jeżdżącego na ogonie. Zatem rozpoczynamy. Obraliśmy chyba najbardziej znany nad Słupią odcinek. Ujście Gnilnej. Wielki podwójny zakręt rzeki, z powalonymi do wody drzewami. Pierwsze rzuty. Miejscówka doskonała. Tak dokładnie przynęt jeszcze prawdopodobnie nie prowadziłem. Dużo uwagi poświeciłem w dostrajanie woblerków. Raz oczko w lewo i odbijanie do krzaków, raz w prawo i wkręcanie pod brzeg. Słabo. Wahadłówka trociowa. Uwielbiam to ciężkie trociowe łowienie. Blaszka wpada lekko pod prąd i na napiętej lince wchodzi na środek nurtu, zaczynając się lekko podnosić. Ospałe nawijanie żyłki. I jeśli mielibyśmy na nasze wędkowanie nałożony szablon teorii trociowania, w tym momencie powinno nastąpić lekkie przytrzymanie i targnięcie kijem. Trocie jednak szablonów nie znają. Kolejne dołki, wlewy i bystrza obławiam z topniejącą determinacją. Ustawiłem się za sporym powalonym do wody drzewem. Nurt wymywa płytką, ale kamienistą rynnę pod przeciwległym brzegiem, na środku jest spory dołek ze spowolnionym nurtem, a kilka metrów po prawej stronie kolejny wielki dąb leżący w wodzie. Cholera tu aż śmierdzi salmonidem. Tu powinny stać i srebrniaki i kelty. Obławiam tu dłużej. Po około 30 minutach na połączeniu nurtów mam zdecydowane przytrzymanie. I jak to mówi Adam – W TUBĘ!!! Pudło. Sami wiecie na dworze –2 stopnie a pod moją skórą 150. Oj się działo. Ta blaszka i ten sposób prowadzenia towarzyszył mi jeszcze przez około godzinę. Bez pozytywnych skutków.


Trociowy amok

Nagle ktoś wpada na genialny pomysł: chiński mur. Tak to jest plan! Udajemy się w obranym kierunku mając nadzieję na lepsze połowy. Miejsce tzw. Bankowe. Znowu z Adamem stworzyliśmy wędkarską parę. Pewnie zostało nam to po „codziennych” wyprawach wędkarskich w Warszawie. Zmieniamy miejscówki na zakładkę. Raz pierwszy Adam raz ja i tak na zmianę. Stajemy od siebie kilka metrów i obławiamy zwolnienie nurtu z powalonym drzewem. Obrotówka Salmon i Shake Salmon śmigają na zmianę. Kątem oka widzę wygiętą wędkę kolegi. Kurczę spadała. Co do cholery jest z tymi spadami? Nigdy jeszcze tego nie było. Coś jest nie tak. Dajemy rybie chwilkę odpocząć. Wypalamy po papierosie i rzucamy nadal w to samo miejsce. Trącenie u mnie. Nie do zacięcia. Mówimy sobie tak: „...Stał srebrniaczek za krzakiem i „odganiał przynęty CF, bo brzydkie...”. Tak musiało być, bo na brzegu nie wylądował. Zaczyna padać śnieg robi się nieprzyjemnie zimno i mokro. Jednak twarde trociowe nastawienie nie pozwala nam ani chwili narzekać. Nadal idziemy twardo. Obławiamy kolejne dołki i prostki. Odbieram telefon od Mirka. Informacja mnie powala. Miejscowy przegrał z metrową rybą. Wielki srebrniak nie dał szans doświadczonemu wędkarzowi. To jest to. I to jest esencja wyprawy na pomorskie rzeki. Wielka, wypasiona, srebrna ryba demoluje mocny sprzęt i doświadczenie wędkarza. I oto w tym wszystkim chodzi. Tak ma wyglądać dzień nad rzeką.


Trociowy amok
Trociowy amok
Trociowy amok

Ostatni dzień daje nam tylko 4 godzinki łowienia. Pamiętać przecież musimy o obowiązkach i z ryb wracać czasem do domu i do pracy. Te krótkie 4 godziny były świetne. W końcu ktoś z naszej ekipy łowi rybę. Adam na ręcznie wykonywaną obrotówkę przekonał samczyka do brania. I co najważniejsze, mając w pamięci kilka naszych nieudanych holi, wyciągnął ją na brzeg. Super Adam! Gratulacje ponawiam i teraz. Pokazałeś jak zwykle klasę.

Wszystkim Wam życzę takich wypraw. Było świetnie. Wspaniała atmosfera i bardzo sympatyczni ludzie. Jarek, Mirek i Adam – dzięki za super wędkowanie. I pamiętajcie jedno - łowimy tylko na pęczak z opadu.

PS. Ten pęczak, co wieczór rozbawiał nas i poprawiał dodatkowo humory. Polecam... Zima, Słupia,  świetna zabawa i wyimaginowany pęczak jako przynęta doskonała.

Remigiusz Kopiej
Corona Fishing.pl

skometuj ten artukuł

Przeczytaj więcej:

Łowienie na Parsęcie
Przynęty trociowe
Błystki obrotowe
Przynęty spinningowe


Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

jakie przynęty na szczupaka
jakie przynęty na szczupaka
Utarło się wśród spinningistów powiedzenie, że szczupak to głupia i niewymagająca ryba. Mówi się że rzucisz byle czym i jak trafisz pajkowi przynętą w głowę to niemal jest pewne, że ten chwyci z impetem twój ...
jazie jak łowić
jazie jak łowić
Maj to miesiąc w którym spinningiści dzielą się na dwie grupy. Pierwsza ekipa zbroi się na szczupaki, a pozostali z wielką starannością szykują się na bezzębnego drapieżnika. Kleń, boleń i jaź to ryby, które wyzwalają u ...
spinning-jesień
spinning-jesień
Wraz z chwilą, gdy nocna temperatura zaczyna spadać poniżej zera, rzeka zaczyna żyć zupełnie nowym życiem. Ogołocone drzewa, opadające liście oraz dzikość rzeki, tworzą niezapomniany krajobraz. W tej malowniczej scenerii, poprzez ...
Jętka majowa i Pstrąg potokowy.
Jętka majowa i Pstrąg potokowy.
Jętka majowa kojarzy się pstrągarzom z wędkarskim eldorado.  Okres wylęgu jętki to jednak nie jest prosty temat szczególnie dla spinningistów, którzy jak często słyszę w czasie rójki tego owada pozostają w ...
wędkarz
wędkarz
Może to sen był, a może jawa, czyli opowieść...o śledziach i marzycielce żonie. Ostatnie dni maja. W szkołach jest już po maturach; niektórzy abiturienci drżą przed egzaminami na wyższe uczelnie, inni myślami są już na ...
sandacz z opadu
sandacz z opadu
Tym razem o łowieniu mętnookiego. W całości poświęcimy ten tekst sandaczowi. Sednem będzie jednak sandacz z opadu. Sandacz, który wśród wędkarzy nazywany jest często „królem wód”, występuje ...
brzana na spinning
brzana na spinning
Brzana to paradrapieżnik z rodziny karpiowatych. Ryba, która dostarcza łowcy wielu ogromnych emocji podczas holu. Jedna z najsilniejszych ryb naszych wód. Brzanę można spotkać dosłownie wszędzie. Bytuje głównie w rzekach ...
rzeka Ina
rzeka Ina
No i nadszedł czas planowanej od dłuższego czasu kilkudniowej wyprawy nad pomorską rzekę. Wyjazd w składzie: Dero, Osa, Henk i ja - Frajter. Ekspedycja pod nazwą "troć - łosoś" ma na celu zdobycie doświadczeń i nowych ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.16 s