Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Zaporowe sandacze
2010-10-21

Zaporowe sandacze

Kolejny raz wybraliśmy się w długą drogę na głębinowe sandacze. Znowu nie mogłem zasnąć w dzień przed wyzyjazdem. Kilkadziesiąt razy przekładane woblery na sandacza z pudełka do pudełka zdążyły już mocno pokłuć mi palce, zanim pierwszy raz wpadły w krystalicznie czystą wodę. Tym razem nasza warszawska ekipa wzbogacona została o kolegów z forum jerkbait.pl. Mario, Jacek i Rolen nieco innym szlakiem, ale dotarli na miejsce niemal dokładnie w tej samej chwili, co nasze wypchane po brzegi auto.

Poniżej fotograficzna relacja z sandaczowej eskapady. Dziękuję wszystkim za świetne spotkanie oraz za fantastyczne łowienie. Zapraszam za rok... a kto wie, może wcześniej.

Jeszcze raz wielkie dzięki.
Remik


Zaporowe sandacze
Zaporowe sandacze
Zaporowe sandacze

Początki były trudne. Wahania wody, okropnie palące słońce. Sandacze i okonie nie były łaskawe. Aby złowić choć kilka rybek należało ciąć w tępo każde pojedyncze, delikatne skubnięcie. Pierwsze dni poświęciłem okoniom. Bardzo nie dawały mi spokoju. Polowałem na te największe. Jednak rzeczywistość okazała się mniej różowa niż snute wieczorami plany.


wirujący ogonek

Prawdopodobnie pierwszy sandacz z wyprawy.

Przyłów podczas kuszenia grubego okonia. Stok z 12 na 20 metrów. Twarde dno. Testy przed wprowadzeniem naszej największej tajnej broni. Klasyczny puk i siedzi. Oj, jak byłem wtedy zagrzany. Dawałem temu okonkowi jakieś 50 cm. No i miał, nawet więcej, ale niestety w obudowie sandacza.


sandacz na gumke
sandacz wieczorem
szczupak na gumę

Luka był tak napalony na te sandacze, że ciął wszystko. Jego nowy, "elektryczny" kij, przesyłał do mózgu wszystkie sygnały: patyki, kamienie, sandacze, okonie. Ten ciął w mordę wszystko, co mu stanęło na drodze. No i w końcu zaciął. Radości było cała masa. Piękne wieczorne sandaczowanie. Nie ma chyba nic piękniejszego niż aksamitane klepnięcie.

Kiedy my polowaliśmy na pasiaki, ekipa Rolena trenowała szczupaki. Jacek złowił pięknego, grubego szczupaka. Ale to wszystko nic. Robert holował sporo większego. No tak, ale kto na sandacze stosuje przypony...;) Oczywiście na szczupakach chłopaki nie zakończyli. Rober nie dawał odpoczynku sandałkom, a Jacek nadawał na łodzi Mario ton w ilości łowionych ryb.

                                         sandacz na zbiorniku zaporowym


okoń wirujący ogonek

Lipionek dawał radę. Okonie skubały aż miło. Ale gdzie są te większe? Może byliśmy zbyt wcześnie, a może to kwestia wahań wody, które w ciągu doby sięgały 1,5 metra? Tak czy inaczej nie próżnowaliśmy. Pływaliśmy od dziury do stoku. Od stoku do skarpy. Od skarpy do ...drogi.

I tam z Bogdanem odkryliśmy raj. Niestety jednodniowy. Przepiękna woda, wielki blat z głębokością 14 metrów. I nagle droga. Zatopiona autostrada. Dokładnie taka, jakiej szukał David Lynch w swoim zakręconym filmie. Reżyser szukał drogi a my sandaczy. I była ich cała masa, niestety wspomniane wahania wody pozwoliły nam je ścigać tylko jeden wieczór. Następnego dnia ...puchy.
 


sandacz na koguta
sandacz na cykadę
pływanie łodzią

Aaa! Sylwek... On jak zwykle. Znalazł jedną dziurę i się od niej nie odrywał przez cały wyjazd. Jak namierzy to wyłowi z niej wszytko. Powolutku, silniczek pyr pyr pyr i komenda spuszczaj kotwice. Łowienie z Sylwkiem to wielka przyjemność. Fachura pierwsza klasa. No i efekty tego były. Sandałek na Rattlina 25g był bardzo zdziwiony jak zobaczył kto go holuje.

- Boże, to znowu oni. Koledzy i koleżanki wiejemy stąd. Znowu żeglarz śmiga na łodzi.
 


fala na zbiorniku
sandacz koguty
łowienie w opadzie

Łowienie w tak głębokiej wodzie wymagało zastosowania ciężkich zestawów. Głębokość często przekraczała 25 metrów. Do tego wiatr. Oj to na prawdę trudne, ale i piękne łowienie. Pierwsze dni Bogdan spędził na łowieniu w swoim stylu. Finezyjny, delikatny kijek, plecioneczka jak włosek i gumeczki jak paznokieć. Taki już ten Boguś jest. Udało się czwartego dnia namówić Bodzia Miodzia na zastosowanie czegoś cięższego, mocniejszego.

No i zastosował. Bez emocji wyciągnął mocny multiplikator z nawiniętą plecionką 50lbs i przyczepił go do morskiego kija do 400g. No a co... Można? Można!
 


sandacz zbiornik zaporowy
sandacz z opadu
sandacz zima

Wiecie co jest fajne na takich kilkudniowych wyprawach? Wieczorne pogaduchy. Siedzisz sobie wygodnie, popijasz ciepłą herbatkę i słuchasz jak łowią chłopaki w innych, nieznanych  tobie miejscach. Mario opowiadał nam o ZZ. Widać, że lubi tę wodę. Łowi tam kilka dobrych lat. Opowiadał mi o trollingowaniu i nawet za jego namową spróbowałem następnego dnia. Może i warto nad tym pomyśleć...

No i JJ, czyli Jarek, czyli Józek. To jest prawdziwa postać zagadka. Niby nie łowi. Niby książki czyta na łódce, kołki jakieś struga. Ale jak już zapytasz o wyniki, to zawsze coś tam skubnął. No i potwierdza się. Jest sandaczyk, okonek, pstrążek. Kurna, kiedy on znajduje na to wszystko czas?

 


sandacz cykada
wędkarz
liptovska mara
Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

rzeka odra boleń
rzeka odra boleń
Pierwsze kroki w wędkarstwie: moja droga do pasji Moje pierwsze kroki w wędkarstwie stawiałem, jeżdżąc z dziadkiem lub tatą nad Odrę oraz na rozlewiska Odry, zwane kanałami – przepiękne miejsca pełne przygód. Z dziadkiem często ...
Muchy w nosie.
Muchy w nosie.
W wieku około 14 lat poznałem pewnego muszkarza. Można powiedzieć, że w tym czasie kłusowałem, bo moją ulubioną metodą stawał się powoli spinning. Wolałem jednak w taki właśnie sposób łowić pstrągi i lipienie, a nie jak ...
pilchowice
pilchowice
Moją przygodę z tym zbiornikiem rozpocząłem zaledwie miesiąc temu i przyznam, że nie czuję się zbyt pewnie na tej wodzie, gdyż dotychczas przez większość czasu wędkowałem na rzece Odrze, gdzie niestety techniki połowu dość znacznie ...
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Jak zapłakałem razem z rzeką.
Kilka lat temu, po całodziennym przedzieraniu się przez zakrzaczone brzegi rzeczki pstrągowej, zasiedliśmy z moim kompanem do wieczornej kolacji. Dyskutowaliśmy jak zwykle o pstrągach, pięknej wodzie i o woblerach. W głowie mnożyły nam ...
sum na wahadłówkę
sum na wahadłówkę
W czasach, gdy wszystkie sklepy wędkarskie oferują ogromne ilości kolorowych przynęt spinningowych, wybrać coś ciekawego nie jest łatwo. Mamy super gumki, wspaniałe błyszczące woblery, megaskuteczne blaszki... Wszystkie te produkty ...
boleń na cykadę
boleń na cykadę
Każdy z nas doskonale wie, co znaczy wracać po całodziennej wyprawie wędkarskiej do domu. Znamy uczucie, kiedy bolenie nas pokonały - długo wtedy rozpamiętujemy chwile, gdy woda się rozstępowała, a setki naszych rzutów nie ...
Wędka castingowa
Wędka castingowa
Jadąc kiedyś do Niemiec, kupiłem sobie w drodze do poczytania gazetę wędkarską.  Zaciekawiła mnie strona tytułowa, reklamująca artykuł, którego tematem była wędka castingowa. Po bliższym zapoznaniu się z tekstem, najbardziej ...
Woblerkowe poszukiwania
Woblerkowe poszukiwania
Przeglądając witryny internetowe w poszukiwaniu przynęt pstrągowych zacząłem zadawać sobie niezliczoną ilość pytań, którą przynętę wybrać, aby skusić nią jakże wybredną rybę. Te same firmy, te same wzory i kolory...hmmm, ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.2 s