Nie jesteś zalogowany/-a ZALOGUJ SIĘ lub ZAREJESTRUJ SIĘ
Jesteś tutaj: Corona-Fishing > Artykuły > Zdążyć przed ołowianą wodą.
2010-10-05

Zdążyć przed ołowianą wodą.

Wraz z chwilą, gdy nocna temperatura zaczyna spadać poniżej zera, rzeka zaczyna żyć zupełnie nowym życiem. Ogołocone drzewa, opadające liście oraz dzikość rzeki, tworzą niezapomniany krajobraz. W tej malowniczej scenerii, poprzez złotoczerwone łąki, przedziera się wąska jak nitka rzeka - miejsce naszych jesienno-zimowych polowań.


spinning-jesień

Latem, kiedy bystry nurt obmywa kamienie na dnie rzeki, łowienie w takich ciurkach jest dość łatwe. Wystarczy wtedy wybrać jakiegoś niewielkiego, łownego woblera i sukcesywnie obławiać wszelkie zagłębienia w nurcie. Branie praktycznie pewne. Łowić będziemy klenie, szczupaki, sandacze, okonie, czasem trafi się pstrąg czy brzana. Oczywiście, aby zapolować na naprawdę dorodny okaz sandacza czy szczupaka, szukać należy miejsc bardziej odpowiednich dla dużych ryb. Ale ja w lecie tego nie polecam. Fajnie jest brodzić po kolana w wodzie i śmigać małym woblerkiem między kamieniami. Kiedy już upolujemy jakiegoś klenika radocha będzie ogromna. Zestaw mamy wtedy subtelny, więc każde 25cm na kiju daje dużo emocji.
Kiedy dni staja się znacznie krótsze, a ranki już coraz częściej bywają chłodne, warto choć kilka razy wybrać się na niewielkie rzeczki, gdzieś ukryte pośród lasów i łąk. Szerokie na kilka do kilkunastu metrów i głębokie średnio na metr wody rzeki wynagrodzą nas czasem świetnymi okazami. Zapomniane przez wędkarzy, pozostawione jedynie naturze, doskonale radzą sobie płynąc kilometrami w nienaruszonej przez człowieka dzikości.


szczupak-jesień

Jesienna dzika rzeka.


Najlepszy okres, aby połowić szczupaka czy sandacza to październik. Czasem również listopad okazuje się bardzo obfity i najlepsze brania są właśnie w mroźne listopadowe poranki. Późną jesienią należy poszukać znacznie innych miejsc niż latem. Kiedy woda jest dużo zimniejsza, ryby przenoszą się na głębsze odcinki. Wybierają wtedy miejsca ze sporą ilością powalonych krzaków i konarów. Zawsze uzasadniam to tym, że drapieżniki jesienią lubią mieć koło siebie trochę drewna, a jeśli już powstanie kawałek wody przykryty daszkiem z krzewów czy powalonych drzew, to mamy miejsce idealne. Miejscówek należy poszukać bardzo dokładnie, bowiem jesienią nie będzie nam łatwo zlokalizować ryby. Poszukiwania to właśnie moim zdaniem kluczowy element łowienia na niewielkich, jesiennych rzeczkach. Z jednej strony drapieżniki stają się bardziej aktywne, z drugiej zaś nie muszą gorliwie uganiać się za swoimi ofiarami. Drobne kleniki, okonki czy płotki, praktycznie same wpływają w szczupaczą paszczę. Natura tak misternie to wszystko poukładała, że nie pozwoliła drapieżnikom nawet w najmroźniejsze chwile głodować. Rzeczne ryby, bez względu na gatunek, zajmują praktycznie te same miejsca. Są to tak zwane zimowiska. Nawet wielki sandacz często potrafi być ukryty w plątaninie gałęzi, a tuż obok niego grasuje całe stado drobnicy.


sandacz-jesień

Jak to wszystko wykorzystać, aby złowić sporą rybę z małej, jesiennej rzeczki? Na sukces składa się kilka ważnych elementów. Wyposażenie wędkarza to sprawa istotna, ale fundamentem jest znajomość wody. Proponuję zatem zawsze odwiedzić potencjalne łowisko choć kilka razy, aby je rozpoznać, ocenić jego potencjał i odnaleźć najciekawsze miejsca. Warto też nie zrażać się pierwszymi niepowodzeniami, bowiem bardzo często jest tak, że rzeka zmienia swoje oblicze nawet co kilkaset metrów. Bywa, że na pewnym odcinku uda nam się złowić zaledwie kilka maleńkich okonków, a tuż za następnym zakrętem do przynęty będą startowały świetne sandacze. Wszystko to prawdopodobnie związane jest z przemieszczaniem się drobnej ryby, która jest bardzo poszukiwanym pokarmem w okresie przedzimowym. Najlepsze łowiska, jakie mogę polecić, to spowolnienia i wsteczne prądy powstałe w wyniku zawirowań wywołanych powalonym drzewem czy inną przeszkodą. Zwykle w takich miejscach, gdzieś w korycie rzeki, usytuowana jest głęboka i bystra rynna z mocno płynącą wodą, a po jej bokach znajdują się spokojne zastoiska. Pogranicze spokojnej i bystrej wody to doskonałe łowisko. Trudne, ale bardzo obiecujące. Kolejnym ciekawym miejscem, znajdującym się nieopodal poprzedniego łowiska, jest spowolnienie nurtu powyżej przeszkody, o której mówiłem. Wystarczy, że nurt lekko zwalnia i na niewielkim kawałku dna zaczynają osadzać się drobne gałęzie i liście. W tych miejscach tworzy się kilkucentymetrowa warstwa mułu. W mule tym żyją skorupiaki i inne robaczki, będące świetnym pokarmem dla drobnicy. Za drobnicą przypływają praktycznie wszystkie drapieżniki. Począwszy od klenia czy jazia, przez bolenie, aż do sandaczy i szczupaków. Warto też poszukać innych miejsc, gdzie znajdziemy zagłębienia, zastoiska, spowolnienia nurtu lub wsteczne prądy. Zasada przy doborze miejscówki jest prosta: drapieżnik nie może tracić zbyt dużo energii na walkę z nurtem oraz musi mieć pod nosem kilka kalorycznych kąsków.


sandacz-rzeka

Ekwipunek jesiennego łowcy


Teraz wybierzmy odpowiedni nad dziką rzeczkę zestaw. Wędzisko to wybór trudny. Ja jestem zwolennikiem zastosowania do takiego łowienia wędki od 7’6’’ do 8’6’’ stopy, czyli od około 2,30 do 2,60 metra. Moc kija określam jako powiedzmy 17-25lbs. Jest to mocny, szczupakowy kij, o bardzo mocnym dolniku, ale dość czułej szczytówce. Stosunkowo krótka i mocna wędka pozwala na zdecydowany hol, nawet sporej ryby. Do wędki będzie potrzeby niezawodny kołowrotek z nawiniętą plecionką o wytrzymałości między 5 a 10 kilogramów. Tak mocny zestaw pozwoli nam na operowanie obrotówką w rozmiarze 2 oraz ciężką gumą czy wahadłówką. Poza tym koniecznie należy wyposażyć się w dobrej jakości przypony stalowe lub wolframowe.
Dużą trudność przysporzy nam wybór przynęt. Nasze letnie przyzwyczajenia kierować nas będą w stronę tych wabików, które nałowiły nam najwięcej ryb w ciągu ciepłego okresu roku. Nie idźmy jednak w tym kierunku. Na późną jesień potrzebne będą nam przynęty zdecydowanie inne. Najłatwiej określić je jako leniwe, przygaszone, o bardzo nieregularnej pracy. Pierwsza grupa przynęt to oczywiście gumy. Najbardziej sprawdzone są dwa kolory: perła i fluo zielony. Dobre będą zarówno twistery jak i rippery. Następnie przynęty metalowe, czyli błystki obrotowe i wahadłowe. Obrotówki tylko najlepszej jakości, tylko takie, do których mamy pewność, że nie zawiodą. Najodpowiedniejsze będą w rozmiarze 3 i 4. Proponuję też wybrać model wzorowany na skrzydełku long, który pozwoli na znacznie łatwiejsze prowadzenie w nurcie rzeki. Ważne jest, aby obrotówka miała stosunkowo ciężkie skrzydełko, które podczas bardzo wolnego prowadzenia dosłownie się zawiesza. To bardzo istotna cecha blaszki obrotowej, wpływająca na jej łowność (szczególnie w przypadku okonia i szczupaka). Wybór błystki wahadłowej znowu powinien opierać się o zasadę postawioną na początku. Musi pracować leniwie i ospale. Moim zdaniem najlepsze wahadłówki, to ręczna, miedziana robota. Proponuję zatem lekko krępowane wahadełka o długości powiedzmy 5-7cm. Przy bardzo wolnym nawijaniu blaszka lekko kolebie się na boki, a gdy na przynętę naprze jakiś prąd, lekko odbija się i raz lub dwa obróci się wokół własnej osi. W tej chwili najczęściej następują ataki drapieżników. I na sam koniec najciekawsza sprawa. Piekielnie skuteczne są... pstrągowe woblery. Jest to mój hit od kilku sezonów. Najlepsze będą takie długie na 6-7 cm, malowane na kiełbika, złoto czy żółto. Troszkę szkoda stosować tego typu przynęt na mocne sandaczowe zęby, ale jako ostatnią deskę ratunku, warto zabrać ze sobą jakiegoś pstrągowego, sprawdzonego wobka.


szczupak-spinning

Pstrągowy wobler na sandacze


Właśnie taki woblerek otworzył przede mną pewną rzeczkę. Doskonale pamiętam ten dzień, kiedy wybrałem się na jesienne łowy sandaczy. Mroźny poranek zachęcał i obiecywał obfite łowy. Kiedy jednak dotarliśmy nad wodę, nad brzegiem zastaliśmy dwóch spinningistów, którzy pozajmowali już najlepsze miejscówki. Kątem oka widziałem, jak ich białe duże twistery, co chwilę lądowały w najbardziej obiecujących miejscach. W duchu jednak czekałem aż przyjdzie czas, kiedy zniechęceni odejdą z mojego miejsca. I tak się stało. Zaczęli składać wędki i ruszyli w moją stronę. Kiedy zatrzymali się, aby przedyskutować wspólnie kwestię słabych brań, dowiedziałem się, że szli dziś już kilka ładnych kilometrów. Wczesnym rankiem jeden z wędkarzy złowił krótkiego szczupaczka.
Gdy byłem już nad „swoim” dołkiem sam, z pudełka wygrzebałem pstrągowy woblerek, wiernie imitujący kiełbia. Ot taki ołówek. Pamiętam doskonale pierwsze branie na Foxinusa. Zdecydowane przytrzymanie w samym środku zastoiska za powalonym drzewem. Pstrągowy woblerek śmiesznie wyglądał w paszczy prawie 70cm sandacza. Tamtej jesieni łowiłem praktycznie tylko tym jednym Foxinusem. Pogryziony był niemiłosiernie, kilka razy wymieniłem w nim kotwice, pokrywałem dodatkowo lakierem, aż w końcu spoczął w rzece na wieki.


sandacz-rzeka-spinning

Nastała ołowiana woda


Koniec jesiennego wędkowania zaczyna się wraz ze zmianą koloru rzeki. Ja tę zmianę nazywam nastaniem ołowianej wody. Zwykle ma to miejsce po kilku mroźnych dniach, kiedy temperatura w nocy spada poniżej 7 stopni, a w dzień utrzymuje się stale mróz. Ryby wtedy gdzieś znikają i jak do tej pory nie udało mi się ich odnaleźć. Czasem gdzieś na zastoiskach uda się przechytrzyć okonia czy klenia. W słoneczny i ciepły dzień skusi się sandałek. Jednak po ołowianej wodzie łowienie już jest bardzo trudne i w moim przypadku kończy się jedynie kilkoma łykami świeżego powietrza. Polecam jednak nadal regularne przebywanie nad rzeką, ponieważ wiele nas to nauczy i odkryje masę tajemnic. Rzeka to fantastyczny świat zmian, które następują błyskawicznie - zaraz po jakiejkolwiek różnicy temperatur, wiatru, czy ciśnienia. Ryby z małych rzek to gatunki znacznie różniące się od swoich kolegów z dużej rzeki czy jeziora. Są zdecydowanie bardziej płochliwe, gdyż na ich życie mają wpływ najmniejsze różnice w środowisku. Skuteczne łowienie w takich warunkach wymaga poznania dzikiej rzeki. Należy obserwować ją od czasu pierwszej styczniowej niżówki przez marcowe wylewy, letnią dżunglę, aż po właśnie ołowiana wodę.

autor: Remigiusz Kopiej
foto: autor, Jacek Karczmarczyk, Michał Barabasz

skomentuj ten artykuł na forum
 


przeczytaj więcej o:
łowienie na koguty
sandacz w czerwcu
łowienie sandaczy w rzece
sandacz w zbiornikach zaporowych

zobacz też:
przynęty spinningowe
wobler na sandacza
koguty na sandacza
cykady na sandacza
Woblery na szczupaka



Zgłoszenie nadużycia
Temat zgłoszenia
Opis problemu:


Zgłoś nadużycie

Udostępnij ten artykuł:
Facebook Google Bookmarks Twitter LinkedIn

Oceń artykuł
koronka1koronka2koronka3koronka4koronka5

polecane dla Ciebie

Artykuły

Byle do czerwca.
Byle do czerwca.
Jedni ganiają już za pstrągami, inni nie mogą się doczekać maja. A jeszcze inni czerwca. Z pewnością mogę stwierdzić, że należę do trzeciej grupy. Jednak do czerwca daleko… Wtedy uciekam nad pstrągowe ciurki, nad moją kochaną ...
błystka wahadłowa
błystka wahadłowa
Wahadłówki jak koła – używane są od wielu wieków i nie ma czym ich zastąpić! Dlaczego nie ma? Nic tak jak ten kawałek metalu nie naśladuje osłabionej rybki. Moim zdaniem nawet gumki, mimo perfekcyjnej zgodności ze ...
wędkarstwo
wędkarstwo
Wędkarsko jestem jakiś dziwny. Niezdecydowany, kapryśny pasjonat. Niby zdeklarowany spinningista ale gdy tylko niedzielnym popołudniem wymknę się z Żoną na spacer wzdłuż brzegu pobliskiego jeziora powracają do mnie wspomnienia ...
WIELKI KONKURS CF 2009
WIELKI KONKURS CF 2009
Wielki konkurs Corona Fishing.pl Specjalnie dla użytkowników portalu Corona Fishing zorganizowaliśmy wielki, całoroczny konkurs. Wielki Konkurs CF 2009 składa się z wielu dziedzin, w których każdy użytkownik będzie ...
Może to sen był, a może jawa, czyli opowieść o...... urokach wędkowania
Może to sen był, a może jawa, czyli opowieść o...... urokach wędkowania
Rzecz o rybach, desusach i innych cudach niewydymach pisana dla tych, którym już urosły wąsy. W późne sierpniowe popołudnie po kilku godzinach biczowania wody postanowiliśmy zrobić sobie w łowieniu krótką przerwę. ...
Dwa słowa o pasji.
Dwa słowa o pasji.
Jego młody, bystry wzrok nieruchomo wlepiony był w jeden punkt. Stał tak dłuższą chwilę wpatrując się w podwodne życie stojącego naprzeciw akwarium. Stało w prezentacji jako pierwsze, jako to zwyczajne, z „rybami polskich ...
płoć na spinning
płoć na spinning
Jakiś czas temu opowiadałem Wam o istocie prowadzenia zapisków wędkarskich. Pomiędzy okoniami i pstrągami wplatała nam się historia dotycząca leszczy i płoci łowionych na spinning. Dziś nieco więcej o tłustym białorybie, który jak ...
boleń na wobler
boleń na wobler
Wiele lat temu mój zaprzyjaźniony wędkarz zdradził mi tajemnicę, która w świetny sposób pozwala na podsumowanie wędkarskiego sezonu. Sprawa dotyczy prowadzenia czegoś w rodzaju pamiętnika. Wyszczególnione w nim ...
15 lat na rynku
Raty 0% PayU PayPo
0.18 s